2017
Stukot iskrzących od kryształków oświetlonych promieniami słońca tenisówek na prawie dziesięciocentymetrowej koturnie roznosił się daleko, informując przechodniów o lokalizacji Clarisse d'Violon-Violin, której przez jej wyjątkowo niski wzrost można było nie dostrzec wśród nagrobków cmentarza de la Chartreuse. Dziewczyna szła szybkim krokiem z nosem wbitym w stary, postrzępiony, lekko pożółkły zeszyt z błękitną różą na okładce i wszystko wskazywało na to, że nawet nalot bombowy, który w 1944r. niemalże zrównał Bordeaux z ziemią, nie byłby w stanie przerwać jej lektury.
- Ten facet był niesamowity! - krzyknęła głośno Clarisse, uderzając otwartą dłonią w kartki zeszytu zapisane drobnymi literami. Największą uwagę zwracały serduszka zastępujące miejsce kropek nad "i" - Gdybyśmy miały go w swojej ekipie, mogłybyśmy podbić cały Paryż, a może nawet i Francję! Odszukanie go jest naszym priorytetem. Słuchasz mnie, Lorine? - spytała Clarisse, unosząc wreszcie głowę znad zeszytu tylko po to, aby zorientować się, że przyjaciółka, która powinna iść u jej boku, magicznie wyparowała - Agh, gdzie ty znowu jesteś?! - jęknęła, odchylając głowę do tyłu - Powinnam przypiąć ci jakiś dzwoneczek do szyi, aby wiedzieć, kiedy mi uciekasz...
- Tu jestem - za jednego z drzew wychyliła się sylwetka drobnej dziewczyny ubranej w różową sukienkę za kolano - Myślę, że możemy już wracać do domu. Znalazłam naszą zgubę.
- Naprawdę? - Clarisse bez namysłu ruszyła ku przyjaciółce - Gdzie on jest? Pokaż mi go, mam mu do zadania tak wiele pytań!
- Obawiam się, że nie będzie zbytnio rozmowny... - odparła Lorine, ostrożnie lawirując między pomnikami.
- Mniejsza o to - machnęła ręką Clarisse - Ważne, aby zgodził się na moją propozycję. To gdzie on jest?
Przez jakiś czas krążyły wokół nagrobków, wymijając ludzi, przeskakując nad aktualnie nieużywanymi doniczkami i potłuczonymi zniczami, które zbyt silny podmuch wiatru musiał zrzucić z grobu. Gdy przedzierały się przez zbyt wąskie przejścia i przeciskały pomiędzy pomnikami, z ust Lorine co i raz można było dosłyszeć krótkie "przepraszam" kierowane do zmarłych, których wieczny spokój mógłby zostać przerwany przez przypadkowe otarcie się o krzyż.
Po kilku minutach kluczenia wśród grobów tworzących iście makabryczny labirynt obie dziewczyny stanęły przed czarnym pomnikiem w kształcie prostokąta. Gładką powierzchnię mogiły pokrywało morze błękitnych róż obwiązanych czarnymi tasiemkami, spod których co i raz nieśmiało migotał zapalony znicz. Wianki splecione z niebieskich główek kocanek zwisały ze złożonych do modlitwy dłoni kamiennego anioła opierającego się z boleścią o krzyż. Jednym słowem kwiatów było tak dużo, że częściowo zakrywały również płytę, na której złotymi literami wypisano informacje o zmarłej radośnie uśmiechającej się ku przechodniom ze zdjęcia.
Clarisse sceptycznie zerknęła na okrągłą fotografię, przyglądając się denatce. Na oko wyglądała od niej starzej, mogła mieć maksymalnie dwadzieścia lat. Brązowe, długie włosy niczym kaskady wodospadu spływały jej na odkryte ramiona i białą koszulkę na ramiączka. Z tej odległości nie dało się ujrzeć koloru oczu, ale uśmiech goszczący na pojaśniałym obliczu młodej osoby roztaczał tak przyjazną aurę, iż Clarisse dałaby sobie rękę uciąć, że w oczach zmarłej dostrzegła iskierki szczęścia. Problem polegał jednak na tym, że szukały mężczyzny, nie kobiety.
- Lorine... - mruknęła przez zaciśnięte usta, starając się, aby jej głos roztaczał słodycz podobną do woni bzowych perfum, którymi obficie spryskała się przed podróżą do Bordeaux - Powiedziałam to przy grobie Goya i powtórzę kolejny raz... Nie przyszłyśmy tutaj, aby uprawiać nekroturystykę, która i tak jest już dziwnym hobby! Miałyśmy się tu spotkać z tym facetem od dziennika! - wykrzyknęła, wymachując przyjaciółce zeszytem przed nosem - Co nam po jakiejś nieżyjącej od dwóch dekad Alexis Biance Lefrenière?!
CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...