Jest poniedziałek.
Nigdy nie lubiłam poniedziałków ..
I nawet teraz ich nie lubię.
Zapowiadają kolejny tragiczny tydzień.
A ten poniedziałek zapowiada pierwszą i mam nadzieję ostatnią wizytę u psychologa.Siedziałam na łóżku patrząc w sufit. Jest taki biały, fajny, ciekawy.
Zastanawiam się co się stało z Czarnym Kotem. Co Adrien chciał mi przekazać z tym że on już nie wróci.. Dlaczego ja wtedy byłam taka głupia i jak go zobaczyłam nie spytałam odrazu gdzie chce zniknąć..
Niestety straciłam go. Jednak ja głupia wciąż mam nadzieję że się zaraz pojawi i powie "Cześć księżniczko".
Uśmiechnęłam się.
Jego głupie żałosne teksty.. Ale właśnie kocham te głupie żałosne flirciarskie teksty.
-Marinette? - do mojego pokoju zajrzała ona. Była ubrana w czarny skórzany płaszcz - Wychodzę na zakupy.. - dopięła ostatni guzik - Idziesz ze mną? - spytała
-Jestem zajęta, nie widzisz - spytałam a ona rozszerzyła wzrok
-Ale.. Kochanie czym jesteś zajęta? - spojrzała na mnie zdziwiona i podeszła bliżej
-Myślę nad wszystkim i patrzę w sufit - rzekłam a kobieta dalej się nie odezwała - Nie idę do sklepu - dokończyłam odwracając wzrok z sufitu na nią
-W porządku - powiedziałam dość zakłopotana - W takim razie ja już pójdę - skierowała się w stronę drzwi
- Przypominam Ci że na 16 mamy wizytę-Dobrze pamiętam - przewróciłam oczami
-ok.. To dozobeczenia Marinette - Wyszła z pokoju a ja odczułam pewnego rodzaju ulgę.
Wzięłam poduszkę do rąk i zaczęłam ją podrzucać nie myśląc zupełne o niczym.
Zaraz
To idealny moment by poszukać jakichś dokumentów na mój temat.
Tak.
Teraz jest idealny moment.
~~~~~~~~~~~
Chodziłam w kółko na środku salonu zastanawiając się gdzie mogła schować dokumenty.
Gdzie wogóle ma różne papiery..-Jej sypialnia - powiedziałam do siebie i szybkim korkiem udałam się do pokoju "ciotki".
Rozejrzałam sie i dalej nie wiedziałam gdzie mogła cokolwiek schować.
Zaczęłam szybko przeglądać szafki i szuflady. Pod łóżkiem w schwoku na pościel.
Nigdzie.
Zero śladów jakichkolwiek papierów, teczek, dokumentów.Została jeszcze szafa.
Otworzyłam ją.
Wisiało tam mnóstwo ubrań. na samym dole stały buty i nic więcej. Za to u góry na półce były dwa kartony. Chyba znalazłam to czego szukałam.Ostrożnie sięgłam jeden karton o mało go nie wywalając na siebie. Od razu otworzyłam pudło i co w nim znalazłam?
Szale i czapki...
Dobra nie poddawajmy się jest jeszcze drugie.
Po ściągnięciu drugiego pudełka i otworzeniu go złamałam się.
Kolejne czapki i szaliki..
Zaraz tu jeszcze były paski.Usiadłam na kolanach patrząc w zawartość obu pudełek..
W jednym z nich coś dostrzegłam.
Zaczęłam wyjmować te głupie szaliki i dotarłam do tego czego szukałam.
Teczki z różnymi dokumentami.Dom, rachunki, Marinette..
Fajnie mam teczkę podpisaną moim imieniem.
Odłożyłam teczkę na bok i schowałan resztę rzeczy tak aby wyglądały na nieruszane.Szybko opuściłam pokój razem z teczką i wróciłam do swojej sypialni.
Usiadłam na łóżku i otworzyłam zawartość.Wyjęłam papiery przeglądając je szybko.
Jeden przykuł szczególnie moją uwagę.Akt Tożsamości.
Zaczęłam uważnie czytać każdy druk
-Nie.. - nie mogłam uwierzyć w to co właśnie widzę, cała się trzęsłam a moje oczy napełniały się łzami - Przecież to nie prawda..
Moje imię zostało zachowane jednak wszystko inne było pieprzonym kłamstwem.
Ja byłam kłamstwem.
Byłam i jestem fałszywa.-Marinette Allison Cheng.. Co do cholery?! - papier zaczął się gnieść przez moje zaciśnięte dłonie.
To było takie dziwne.. To nie mogła być prawda..Czytałam dalej.
Urodzona w Paryżu / Francja dnia 14 Sierpnia ...
To nie może być prawda..
Z kąd ona to ma?!Matka Sabine Lorette Cheng
Ojciec Tom Cristoff ChengNie.. To nie możliwe..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heloł! ❤️
A więc 31 rozdział że tak powiem otwiera coś nowego? I no ten także...
Cała historia zaczyna się rozkręcać xdGwiazdka =Motywacja <3
______________
-Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...