~Marinette ~
Szczerze? Pomimo słabego samopoczucia chciało mi się śmiać z Adriena.
Zemdlał na wieść o bliźniakach..
Kto by pomyślał.Mam nadzieję że nic mu nie jest po tym upadku. Ale skoro się ocknął to chyba jest okej.
Do sali w której leżałam wszedł jeden z lekarzy których widziałam po obudzieniu się. Nie wiem jak miał na imię ale jak na lekarza był całkiem przystojny.
Spokojnie Adrien.
Ty zawsze na pierwszym miejscu.-Jak się Pani czuje? - spytał podchodząc do łóżka
-W porządku. - odpowiedziałam szybko
-Pani mąż jest w dobrym stanie, niedługo przyjdzie. - uśmiechnął się do mnie
-To jeszcze.. Nie mój mąż - odparłam - Narzeczony - poprawiłam go
-Przepraszam - zaśmiał się - W każdym razie wszystko z nim w porządku. Nagły przypływ zbyt dużej ilości endrofin - okej teraz to on mnie zaczął śmieszyć
-To chyba dobrze prawda? - spojrzałam z uśmiechem a on przytaknął
-Jak najbardziej.
- Kiedy będę mogła wyjść? - spytałam
-Myślę że jeśli pani stan się nie zmieni to za dwa dni - powiedział
-cudownie.. - westchnęłam cicho
-W takim razie jeśli nie ma Pani więcej pytań to ja już pójdę - kiwnął głową - gratuluję bliźniaków
-Dziękuję - cały czas byłam uśmiechnięta
-Dowidzenia - wyszedł z sali.
Teraz zostałam znowu sama. Chociaż radość pozostała w nienaruszonym stanie. Chciało mi się śmiać.
Zaraz po tym jak drzwi zostały zamknięte to ponownie się otworzyły a w nich zobaczyłam narzeczonego.
Odrazu buchnęłam śmiechem a on tylko patrzył na mnie z krzywym wyrazem twarzy.-Cos się stało? - zapytał z niepokojem
-Jak mogłeś zemdleć? - dalej się śmiałam.
-Najwidoczniej mogłem - na jego twarz zagościł uśmiech - Jak się czujesz? - złapał moją dłoń
-Czuje się bardzo dobrze Adrien - uspokoiłam się - A ty?
-Jak najlepiej - zaśmiał się - Nie mogę uwierzyć że będzie dwoje dzieci...
-Damy radę, mam nadzieję że się cieszysz
-Bardzo się cieszę - spojrzał na mnie. Odrazu przytuliłam chłopaka - Tak bardzo się bałem że ciebie zabraknie..
-Szybko się mnie nie pozbędziesz - odsunęłam się i zbliżyłam do chłopaka by go pocałować.
-Marinette! - te drzwi będą przez ten czas mocno wykorzystane.. Odrazu zaprzestaliśmy z Adrienem swoich czynów
- O.. Przepraszam że przeszkadzam - powiedziała blondynka-Hej Emma - uśmiechnęłam się na jej widok. Dziewczyna odrazu do mnie podeszła i mocno przytuliła
-Dobrze się czujesz? - spytała.
-Tak, wszystko jest ok - odpowiedziałam
-A więc robimy zebranie w sali.. - te biedne drzwi znowu się otworzyly - Jak tam? - spytał blondyn - Wiesz Marinette że on chciał się zabić?
-Co? - chciałam by Feliks powtórzył to co powiedział
-Feliks zamknij się - odezwał się Adrien
-Adrien chciałeś się zabić? - spytałam jednak bez odpowiedzi
-On myślał że jest Romeo a ty Julia i się chciał zabić przez ciebie - wyjaśnił
-Jezu co wam jest? - Emma była bardzo zaskoczona tym co właśnie tu miało miejsce, ja zresztą też
-No Adrien przyznaj się - szturchnął go kuzyn
-Daj mi spokój - przewrócił oczami
-Adrien serio? - dotknęłam jego ramienia jednak ten nie chciał mi nic wyjaśniać.
-Adrien spokojnie Marinette jest cała i zdrowa - dodała blondynka
-Wiem że jest cała i zdrowa - powiedział - Dlatego czy możemy nie kontynuować tego durnego tematu ?
-Jasne.. - westchnął Feliks.
Emma przewróciła oczami i spojrzała na mnie. Nie powiem że to olałam bo naprawdę mnie to zaniepokoiło.
Wszyscy w tym samym czasie spojrzeliśmy na te białe biedne drzwi które się właśnie otwierały. Razem z Adrienem domyśliliśmy się kto to może być..
-O Emma tu jesteś - zaraz będzie jakieś zamieszanie..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czeeeść 💞
Odrazu przepraszam za brak rozdziału w sobotę i w niedziele :') Nie miałam czasy by go napisać i tak dalej...
Oczywiście standardowo next pojawi się niebawem ✌️
___________
Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...