~Marinette ~
Wróciliśmy z Adrienem spokojnie do domu. Nikogo nie zastaliśmy w środku co sugerowało że Aurore i Gabriel są jeszcze u moich rodziców. Niech się nie spieszą.
Kompletna cisza.
Brakowało mi czegoś takiego z drugiej strony cholernie mi źle ze świadomością że opuściłam to wydarzenie.Wszystko jednak było na swoim miejscu. Niczego nie brakowało. Było czysto. A płytki w salonie i kuchni się błyszczały jakby były świeżo myte. Nie dziwiła bym się gdyby tej kobiecie zachciało się czyścić podłóg.
Wygląd ziemi w kwiatkach mówił że były podlewane. Nigdzie nie było ani grama kurzu. Książki na półce były kolorystycznie poukładane podobnie jak talerze w kuchni tylko że wielkościami.Musiało jej się serio nudzić.
-Idę zobaczyć czy moje kolczyki są na miejscu - posłałam szybie spojrzenie blondynowi który dopiero wszedł do domu z małą walizką w której były moje rzeczy.
Skierowałam się po schodach prosto do sypialni w której miałam moją toaletke.
A obok niej komode w której miałam pochowaną całą biżuterię i inne pierdoły tego typu.Wysunęłam trzecią szufladę i wyjęłam szkatułkę. Na pierwszy rzut oka nie było żadnych śladów na to by ktoś tu grzebał.
Otworzyłam ją i wyjęłam to czego w tej chwili obawiałam się że stracę.
Małe czarne pudełeczko. Niemalże natychmiast je otworzyłam a mój oddech w tym samym momencie przyspieszył.-Jest...-odetchnęłam z ulgą widząc moje srebrne kolczyki. Moje miraculum. Najcenniejszy przedmiot jaki mogłam posiadać.
Założyłam je a pudełka schowałam z powrotem do szuflady.
Wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Była niesamowita cisza.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Czarnego Kota.
- Adrien nie strasz mnie! - powiedziałam głęboko oddychając
-Przepraszam - zrobił szeroki uśmiech i zdjął swoją przemianę. Stał teraz przede mną jako Adrien.
-Idiota - szepnęłam
-Widzę że znalazłaś kolczyki
-Tak. Były na swoim miejscu - rzekłam
-Widzisz.. Może mój ojciec nie jest taki zły - powiedział
-Chciał zdobyć nasze miraculum i zniszczyć miasto. Daj mi jeden przykład że jest w czymś dobry to może Ci uwierzę
-Ja
-Co ty? - spytałam
-Dzięki niemu masz tak zajebistego przyszłego męża My Lady - pocałował mnie w policzek
-Ha ha bardzo śmieszne - odparłam - Z tą zajebistością to bym nie przesadzała - dogryzłam mu
-A chcesz się przekonać? - nachylił się nade mną przez co oparłam się lekko o drzwi
-Nie dzięki - przewróciłam oczami
-A może jednak? - zrobił ten jego typowy uwodzicielski uśmieszek.
Był coraz bliżej mnie a ja cały czas opierałam się o drzwi które nagle się otworzyły a ja wpadłam do sypialni. Prawie wpadłam bo refleks Adriena nie pozwolił mi upaść na podłogę.
-Dzięki. Prawie mnie zabiłeś - wstałam i ominęłam chłopaka przelotne całując go w policzek
-Marinette.... - słyszałam to jego zniechęcenie
-Zrobię herbatę na dole - powiedziałam głośniej gdy byłam już na schodach. Udałam się odrazu do kuchni i nalałam wody do czajnika.
- Gabriel ty weź mnie nie derwuj! - usłyszałam Aurore co znaczyło że już koniec wolności.. - Jeszcze raz założysz te czerwone rurki to normalnie nie wiem co ci zrobię! - nie chciałam wnikać w ich rozmowę - Wstyd mi za ciebie!
-Nie mam pojęcia czego ty się czepiasz Aurore - powiedział tym samym tonem co zawsze
-To że nie jesteś tam jakimś pieprzonym nastolatkiem tylko masz już prawie pięćdziesiąt lat! - tłumaczyła a ja dalej stałam cicho przy kuchennym blacie przygotowując herbatę
-W takim razie przestań nosić te swoje sukienki w koronki i będzie wspaniale - wkroczył do salonu. Odrazu zmierzyliśmy się wzrokiem.
-A co ty masz do moich koronkowych sukienek przepraszam? - jej pretensjonalny ton głosu mnie rozbawiał. - Ooo cześć Marcyś! - w końcu mnie zauważyła. Pomachałam jej na przywitanie z uśmiechem - No powiedz mi. Za kogo ja wyszłam?Jak można chodzić w takich czerwonych rurkach! W jego wieku to nie do pomyślenia! - chciało mi się z niej śmiać jednak musiałam zachować powagę i wesprzeć ją w tej trudnej, niezrozumiałej dla niej sytuacji.
-Może herbatki? - spytałam jednak ta pokręciła głową
-Nie, dziękuję kochana. Muszę jeszcze porozmawiać z Gabrysiem. Pójdziemy do pokoju. - uśmiechnęła się a ja przytaknęłam- Witaj Synu! - przywitała się z Adrienem mijając go na schodach
-Cześć mamo.. - żucił szybko i zszedł do mnie do kuchni.-Musieli tak szybko wracać?.. - chciała bym wiedzieć to samo
-A gdzie pies? - spytałam sama siebie rozglądając się po domu
-Mamo? - zawołał chłopak - Gdzie jest pies? - spytał
-Siostra Marinette go przygarnęła! - krzyknęła z góry
-Wszystko jasne... - westchnęłam.
____________________________________
Jestem normalnie jak Marynata właśnie wróciłam ze szpitala 🏥
Rower spadł mi na nogę a właściwie ta taka korba od roweru i się okazało że mam skręcenie :')
Rozdział następny niebawem 💕
___________
Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...