⚫86⚫

1.8K 141 8
                                    


Byłam na łące pełnej kwiatów.. Światło od słońca raziło moje oczy. Piękne błękitne niebo ze ślicznymi bladymi obłoczkami wyglądającymi jak wata cukrowa.
Szłam po tej łące mając jakiś cel ale był mi nieznany, wtedy przed sobą zobaczyłam bardzo dobrze znanego mi blondyna - Adriena Agrésta 

-Marinette... - uśmiechnął się w moją stronę i wyciągnął do mnie dłoń.

Właśnie wtedy niebo nie było już tak piękne jak przed tem. Nie było tego jasnego światła i białych puszystych chmur.
Niebo było przepełnione niemal że czarnymi ogromnymi chmurami , czułam że się bałam.
Spojrzałam w górę i wtedy poczułam zimny deszcz. Grzmotów nie było końca.
Wróciłam wzrokiem do blondyna który dalej wyciągał w moją stronę rękę. Chciałam ją szybko chwycić ale upadłam pod wpływem trzęsienia ziemi.
Widziałam jak pojawia się długa nierówna kreska przedemną, widziałam jak zaczyna pękać.
Podniosłam się by móc przytulić się do chłopaka niestety ziemia pod nim się zapadła.

-Marinette!... - słyszałam jego wołanie

-Adrien!!!... - krzyknęłam wyciągając rękę by nie spadł jednak było za późno.. - Adrien!... - ponownie padłam na kolana - Adrien... - nie mogłam uwierzyć w to co się stało.  Płakałam..
-Adrien.. - szeptałam pełna rozpaczy że go straciłam.

-Marinette - słyszałam - obudź się - słyszałam jego głos - Marinette spokojnie... - obudziłam się, to był tylko głupi sen.. - Jestem tutaj..

Gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam go jak kuca naprzeciw fotela w którym siedziałam i trzyma moje dłonie.
Odrazu zerwałam się  i mocno go do siebie przytuliłam.

-Przepraszam.. - zaczęłam płakać - Wybacz mi Adrien.. Proszę cię.. - ten również mnie przytulił

-To ja przepraszam nie powinienem Ci tak mówić.. - westchnął a ja przytuliłam się do niego jeszcze bardziej

-Kocham cię.. I nie  chcę cię stracić... -Spojrzałam w jego zielone oczy

-Też cię kocham Mari - dłonią gładził mój policzek by zebrać niepotrzebne łzy - Już uspokój się skarbie.. Wszystko w porządku - zrobił delikatny uśmiech  i pokazał mi bukiet czarnych róż na co się zaśmiałam

-Podobno tylko takie lubisz - uśmiechnął się a ja ponownie go przytuliłam po czym delikatnie musnęłam usta chłopaka

-Wyglądają jak na pogrzeb - powiedziałam odbierając od blondyna bukiet

-Nie chciałem żebyś wyrzuciła kolejny bukiet czerwonych róż to masz czarne - Kocham jego śmiech

-Zmieniam na różowe, różowe są najpiękniejsze - uśmiechnęłam się wycierając ostatnią łzę.

-Podoba Ci się pokój? - spytał po chwili ciszy

-Nawet nie wiesz jak bardzo - rozejrzałam się - Naprawdę zrobiłeś to wszystko sam? Tu jest idealnie..

-Znajomy pomógł mi poskręcać meble, poza tym starałem się wszystko ogarnąć sam.. Cieszę się że Ci się podoba - pocałował mnie w czoło

-Dlatego byłeś cały czas zajęty i nie mogłeś ze mną jeździć.. - to wszystko by się zgadzało

-O nawet nie wiesz ile razy miałem nadzieję że pojedziesz do sklepu czy cokolwiek - zaśmiał się - Gdybym wiercił pod twoją obecnością już dawno by były nici z niespodzianki

-Dziękuję - spojrzałam po raz kolejny na Adriena i ponownie go pocałowałam.
Tak bardzo się cieszę że jest między nami wszystko w porządku.. Nie wiem co bym zrobiła gdybym ponownie go straciła..

⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz