-Adrien! - zawołałam do siebie chłopaka - Dobrze wyglądam? - zapytałam blondyna który uśmiechnął się w moją Stronę po czym podszedł bliżej i złożył delikatny pocałunek na moim policzku co znaczyło pozytywną odpowiedź jego strony.
-Nie denerwuj się, to tylko moi rodzice nie ważne jak będziesz wyglądać
-Ok w takim razie mogę założyć wygodny ciepły szary dres?
-Noo...
-właśnie - westchnęłam - Twoi rodzice to cholerne państwo Agreste, są idealni i musze się i jakoś przypodobać
-Syna tez maja idealnego - zaśmiał się a ja go skarcilam wzrokiem
-Nie powiedziałabym, zbyt dużo narobiłeś problemów - chłopak przewrócił oczami
-O ile dobrze pamiętam to masz jednak dobry kontakt z moją mamą... Jak to było..
-myślał nad czymś - Ananas?-Arizona -poprawiłam go - Może z twoją mamą jest ok za to twój ojciec nie podejrzewam że nie jest jakoś wielce mną przejęty - wzięłam szczotkę do ręki bi rozczesać ponownie włosy
Wiedziałam w tym momencie że miałam rację, ojciec Adriena nie lubił, nie lubiał i nie będzie mnie lubić.
Adrien nie wiedział co powiedzieć I dobrze o tym wiedziałam-To nie tak Mari... - próbował coś powiedzieć
-Adrien.. Dobrze wiemy jak jest i nic na to nie poradzimy - spojrzałam na niego
-Nie chce żebyś się czuła źle
-Nie czuje się źle po prostu.. Nie każdy musi kogoś lubieć - uznałam a A zaraz po moich słowach po domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka co znaczyło że Rodzice Adriena, Państwo Agreste są już na miejscu.
-Chodźmy otworzyć - powiedziałam po czym złapałam Adriena za rękę i tak udaliśmy się razem do drzwi by zaraz potem je otworzyć i zobaczyć rodziców mojego przyszłego męża, może już ich poznałam ale jednak dalej czułam delikatny dystans między nami, niestety po akcji z ojcem Adriena czułam się teraz cholernie źle, on mnie nienawidzi..
-Marcyś! - Aurore żuciła się na mnie by mnie przytulić, ja mówiłam o pewnym dystansie?
-Dzień dobry Pani Agreste - zachowałam jednak powagę by nie wyjść na wariatke
-Jaka znowu Pani Agreste? - kobieta odsunęła się przerażona i dotknęła mojego czoła - Masz gorączkę? Jesteś chora? - spytała zmartwiona - Adrien coś ty jej zrobił?! - nie rozumiałam o co jej chodzi
-Nic jej nie zrobiłem mamo! - zaprzeczył
-Pani Agreste.. Wszystko w porządku, Adrien o mnie dba - uśmiechnęłm się
-Marcyś ty mnie dobijasz..Juz nie pamiętasz Arizony? - naprawde?! O to jej chodzi?! - żadna pani Agreste.. A-R-I-Z-O-N-A Marcyś, A-RI-ZO-NA
-Aaaaa no tak... - udałam że tego nie pamiętam - Przepraszam Arizono, zapomniałam - uśmiechnęłm się a Adrien objął mnie ramieniem
-A gdzie tata? - zapytał Adrien i w tym momencie również zauważyłam brak Pana Agresta.
-Wysłałam go do sklepu pomyślałam że kupię wam jakieś duże kwiaty do domu Ale chciałam się z wami już zobaczyć dlatego wysłałam ojca
-Rozumiem... - westchnął Adrien a ja się uśmiechnęłam do niego
-W takim razie chodźmy, zrobię herbatę - powiedziałam i odsunęłam się od Adriena by iść do kuchni zagotować wodę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeejjjjj ❤️❤️❤️
Na wstępie odrazu przepraszam bardzo wszystkich za brak aktywności i rozdziałów w ostatnim czasie. Niestety doskwiera mi brak weny i nie mam za bardzo kiedy pisać rozdziałów. Ten rozdział właśnie piszę na lekcji historii sztuki XD
Ale tak czy inaczej bardzo przepraszam i postaram się poprawić i niedługo wstawić next.Pozdrawiam wszystkich ❤️❤️❤️❤️
__________
-Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...