Stałam razem z Adrienem na dużym tarasie. Piękny był z niego widok.
Oparci o barierę popijaliśmy z kieliszków bardzo dobre czerwonego wino. Było dość zimno szczególnie że byłam w sukience bez ramiączek. Ale jakoś wytrzymywałam.-Jesteś zadowolona? - spytał Adrien upijając łyk z kieliszka. Spojrzałam na niego i się delikatnie uśmiechnęłam
-Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziałam rumieniąc się. Boję się powiedzieć o tym Alison bo jej reakcja może być taka że tego ślubu mogę nie dożyć.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę - objął mnie ramieniem - Jesteś zimna. Zimno ci? - Spostrzegawczy jest.
-Nie, jest dobrze - upewniłam go chodź w sumie sklamałam.
Blondyn zdjął swoją szarą marynarkę i położył mi ją na ramiona. Odrazu było mi cieplej. Ten materiał był przesiąknięty jego zapachem który uwielbiam.. - Dziękuję - powiedziałam-Chociaż tyle mogę zrobić - ponownie mnie objął a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Myślałam jak to będzie. Jak to będzie gdy staniemy się małżeństwem. - Jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość? - właśnie nad tym myślę. Jak to będzie wyglądać. Trochę się bałam ale strach powoli mijał gdy w mojej przyszłości pojawiał się Adrien
-Rozumiem że chodzi Ci głównie o nasz ślub - uśmiechnęłam się. Spojrzałam w stronę nieba, było piękne - Myślę że nie warto planować.
-Rozumiem.. - spojrzałam na niego - Za naszą przyszłość pani Agréste - wzniósł toast a ja się zaśmiałam -Czy zawsze ktoś musi nam przeszkodzić ... - jęknął z niezadowolenia gdy oboje usłyszeliśmy dzwonek telefonu
- Obiecuję że następnym razem go wyłącze.. - wyjęłam telefon z kieszeni. mama... Odrzuciłam połączenie jednak zaraz potem telefon znowu zadzwonił. Adrien nie był tym zachwycony wręcz przeciwnie.
-Mamo nie mogę teraz rozmawiać..
-Alison jest w... - odrazu spoważniałam
-Co się stało?! - spytałam Spanikowana. Adrien to zauważył. wziął ode mnie kieliszek z resztką wina i odstawił na niewielki stolik
-Miała wypadek, to znaczy...-Moje oczy przepełnily się łzami. Dopiero ją zaczęłam poznawać, ona nie może odejść!
-Mamo co z Alison?! - wykrzyknęłam a chłopak momentalnie mnie mocno przytulił. - Czy ona nie żyje?... - przez moje usta nie mogło się wydobyć to zdanie. Wypowiedziałam je z największą trudnością.
Moja serce mnie zakuło a ja odrazu się złapałam za bolące miejsce.
Byla cisza. Nagły szum który uderzył mi w uszy.-Hej tu ja! Wasza kochana Alison! - ułożyło mi gdy ją usłyszałam jednak dalej byłam zmartwiona sytuacją - Ten zmieniacz głosu naprawdę jest niezły..
-Kurwa cholera jasna Mać! O co do cholery chodzi?! Co z tobą?! - krzyknęłam i wyrwałam się z objęć lekko przerażonego blondyna blondyna
-Em no ja... Chciałam żebyś wróciła no bo.... miałam wrażenie że... coś jest nie tak.. no i ten... no...
-Wiesz co?! Teraz to się pierdol! Wiesz co ja myślałam?! Że nie żyjesz! - ponownie się rozpłakałam - Jak mogłaś mnie tak okropnie okłamać i jeszcze wkręcać w to matkę?!
-To miał być niewinny żart... - zaczęła tłumaczyć
-Wsadź sobie ten żart w dupe. Narazie. - Odłożyłam telefon i żuciłam na kafelki, napewno się rozbił jednak narazie go nie podniosłam
-No to po ekranie... - powiedział Adrien podnosząc mój telefon. - Co się stało? - spytał a ja na niego spojrzałam nienawistnym wzrokiem . Przecież widział co tu właśnie miało miejsce
-Udajesz głupiego? - uniosłam brwi
-dobra mniejsza, co z Alison? - prychnęłam . Jak moja siostra mogła mi zrobić takie świństwo
-Suka. Wredna Suka. - warknęłam i odwróciłam wzrok od zdziwionego chłopaka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Och ta nasza Alison :').......
_________
-Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...