-Cześć kochanie - Usłyszałam za sobą głos chłopaka który objął mnie w talii
-Hej - uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Odrazu złożyłam krótki pocałunek na ustach blondyna
-Chciałbym cię zaprosić jutro wieczorem do kina.. Co ty na to? - niestety nie jutro Adrien.. Nie jutro
-Chętnie bym poszła ale.. Nie mogę
-Oczywiście.. Przepraszam.. - mówił -To normalnie że odnalazłas rodzinę i tak dalej i chcesz z nimi spędzić czas.. - przerwałam jego zakłopotanej wypowiedzi kładąc na jego ustach mój palec.
-Adrien, co racja to racja ale chodzi głównie o to że moja mama cię zaprosiła jutro na kolacje do nas - Przewróciłam oczami - Alison się wygadała..
-Bardzo chętnie.. ale nie rozumiem dlaczego mówisz to tak jakbyś nie chciała żebym się tam pojawił - opuściłam głowę
-Chodzi o to że.. Nie znam swoich rodziców i nie mam pojęcia co oni jutro szykują..
-Co masz na myśli?
-Zacytuję "będzie mała uroczystość" - westchnęłam - Mają być goście i głównie rodzina jak to ona powiedziała..
-Domyślam się że to z powodu twojego odnalezienia, powinnaś być szczęśliwa-dotknął mojego policzka swoją ciepłą dłonią
-Ale to jest dla mnie takie dziwne.. Moja rodzina okazała się być w cholere bogatą rodziną..
-Ale to z jednej strony dobrze, przynajmniej możesz mi dorównać - zaśmiał się jednak ja go tylko skarciłam swoim wzrokiem
-To nie było ani trochę zabawne - odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie jednak chłopak do mnie podbegł szybko i dorównał mi kroku
-Przepraszam cię Marinette..
-Czyli jakbym była bogata jak Chloé to byś mnie nie kochał? Bo byś uznał że lecę na kasę jak ona tak?
-Nie, bo po pierwsze ty nie jesteś Chloé a po drugie kocham cię za ciebie nie za twój status materialny - Tłumaczył jednak ja nie ustąpiłam chodź powinnam. Ale ja jestem uparta, niestety..
-Marinette.. - próbował mnie przekonać - My lady no..
-Musisz żucać takimi durny tekstami? - I w tym momencie stanęłam jak wryta. Tylko Czarny Kot tak na mnie mówił, na mnie i biedronke. Właśnie coś do mnie dotarło.
Jak mogłam być taka ślepa...- Coś.. się stało? - odwróciłam się w jego stronę
-Tak.. - spojrzałam na niego, te same oczy, te same blond włosy.. Czemu ja jestem aż tak ślepa?! Czemu nie zauważyłam wcześniej?!
-Marinette?.. Co się dzieje?.. - spytał zaniepokojony. Dlaczego mi nie powiedział..
-Spotkamy się jutro wieczorem jeśli przyjdziesz..Czarny kocie.. - powiedziałam bardzo cicho i zaczęłam iść jak najszybszym krokiem prosto do domu.
Dlaczego czułam się zraniona przez niego..
Ufałam mu..
On nie ufał mi?
Bał się?No tak...Teraz rozumiem o co mu chodziło..
"
-Skoro ty wiesz kim jest biedronka... Powiesz mi Kim jest Czarny kot?..-Myślę że musisz z tym trochę poczekać.. - skierował głowę w bok
-Ale.. Nie rozumiem..
-Boję się że mnie znienawidzisz.. - westchnął
-Dlaczego miałabym? - dotknęłam delikatnie jego ciepłego policzka - Jesteś miły, przyjazny, opiekuńczy, zabawny.. Jest wiele miłych słów którymi bym cie opisała . Co jest więc takiego ze się boisz?..
-Bo jestem kimś kogo kochasz, nienawidzisz, ranisz, leczysz.."
A więc to ty Adrienie Agréste...Jesteś Czarnym kotem..
Moja pieprzona miłość okazała się być superbohaterem.
Nie mogę uwierzyć że ten flirciarski kocur to mój Adrien.
To przecież zupełnie dwa różne światy.. Jednak dlaczego nie mogłam dostrzec tego podobieństwa....~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc Marinette dowiedziała się o tożsamości naszego czarnego kiteła. :3
😂😂😂😂😂😂😂😂😂
Wiecie co mnie denerwuje w Miraculum?.
Że cholera oni mają tylko te maski nic więcej a nikt nie wie kim są.Ja rozumiem jeśli np. mieli by inny kolor włosów czy inaczej ułożone.
No ale halo ;-;
⭐🌟=❤️❤️
____________
-Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...