-Marinette? Mama? - przetarłam leniwie oczy i dostrzegłam blondyna który stoi naprzeciwko ogromnej sofy.
-Hm?
-Co wy tu robicie? - zapytał unosząc brwi
-Polecam noce z Panią Aurore - uśmiechnęłam się - Jest wspaniałą osobą
-Oooo.. dziękuję ci Marcyś - Westchnęła nie zmieniając miejsca na kanapie. Ona jeszcze była w fazie snu.
-Marcyś? - powtórzył Adrien
-Tak, To nasze indywidualne przezwiska - oznajmiłam - Marcyś i Arizona
-Że co? - Nadal nie rozumiał
-Tak wyszło - wzruszyłam ramionami
-A teraz wytlumacz mi czemu sapałaś w salonie na kanapie?
-Synu myślę że dobrze wiesz! - Arizona podniosła sie do pozycji siedzącej i spojrzała na chłopaka
-Nie dokońca - pokiwał przecząco głową-Trochę się źle czułem wieczorem
-Zabawny jesteś.. - prychnęłam a chłopak zaprowadził mnie na korytarz.
-Wiesz to ja powinienem zadać pytanie. Z kim mnie zdradzasz. - spojrzałam z wielkim szokiem na Adriena a ten pokazał mi mój telefon z jakąś wiadomością. - Przecież to twój przyjaciel jak to ujęłaś.
-Ale ja nie rozumiem - analizowałam treść wiadomości jednak nie mogłam pojąć co Jordan miał na myśli.
-To ty chyba jesteś zabawna - żucił w moją stronę telefon który złapałam
- Rozumiem że masz kasy za dużo i teraz każdy frajer do ciebie lgnie - Po kręcił głową - Jak mogłaś mnie zdradzać?-Ale Adrien! Ja przysięgam że cię nie zdradzam! - zaprzeczyłam- Ja cię z nikim nie zdradzam!
-Najwidoczniej jest inaczej, może wczoraj też poszłaś do Jordana..
-Poszłam bo nie chciałam z tobą spać! - krzyknęłam-zresztą on jest w Los Angeles a nie tutaj - tłumaczyłam
-Co? - prychnął śmiechem
- Wiesz co...Opamiętaj się trochę z tą kasą.-nie wierzę - Z nami koniec .. Jak mogłem być aż tak ślepy..-Adrien ja cię nie zdradziłam!! - krzyknęłam ze łzami - To jakaś pomyłka!! Zaraz to wyjaśnię!!
-Daj spokój to koniec.
-Ale Adrien!
-Wrócimy jutro do San Diego. Ale osobno.
Kurwa o co chodzi. Spojrzałam na smsa. Nie rozumiałam tego.
Czemu Jordan mi to zrobił. Aż tak mnie nie nawidzi?Siedziałam pod ścianą w korytarzu w którym mnie zostawił. Zerwał ze mną. A jeszcze przed chwilą mi się oświadczał..
Przecież ja go nie zdradziłam!..Wyjmuje telefon z kieszeni i wybieram numer do mojego "przyjaciela". Szczęście w nieszczęściu że odebrał
-Marinette? - usłyszałam jego głos
-Słuchaj Jordan ja rozumiem że mnie nie nawidzisz a szczególnie Adriena ale po cholere chcesz mnie z nim skłócić ?! - spytałam
-Ale ja nie rozumiem o co ci chodzi, przecież mamy sprawę zakończoną tak?
-Mam ci powtórzyć co napisałeś?! "Moja kochana Marinette ostatnio było cudownie co ty na to żeby powtórzyć to jutro o dwudziestej. " Podpisano Jordan .-zacytowałam
-Ale ja nic takiego nie wysyłałem.-prychnął
-Kurwa Adrien ze mną zerwał! Przez ciebie! - nie mogłam powstrzymać łez
-Marinette przyrzekam że to nie ja. Wogóle bym nie wpadł na tak cholernie beznadziejny pomysł. Chyba znasz mnie dobrze. - on ma rację.. Nie zrobiłby tego.
-To w takim razie kto by się pod ciebie podszywał? - spytałam
-Naprawdę nie mam pojęcia, z ręką na sercu przysięgam że to naprawdę nie ja. Może i nienawidzę Adriena ale wiem że go kochasz i niechce dla ciebie źle.
-Co ja mam zrobić?.. - płakałam
-Spróbuj Adrienowi wytłumaczyć że to nie jest prawdziwy SMS. Że to jest pomyłka jakaś . Sprawdzałaś numer?
-Nie
-Wyślij mi ten numer. Postaram się ogarnąć sytuację.
-Przepraszam cię Jordan... - szepnęłam uspokajając się
-Przestań, to normalne że tak zareagowałaś . Rozmawiałaś z Adrienem?
-On nie chce mnie znać.. - po policzku spłynęły mi łzy
-Idź jeszcze raz do Adriena i porozmawiaj z nim jeszcze raz.-i tak zrobię
-Okej.. Przepraszam cię Jordan, naprawdę przepraszam - wytarłam łzy
-Marinette ogarnę sytuację, znajdę właściciela tego numeru - on zawsze się w tym specjalizował - Wszystko będzie dobrze
-Dziękuję...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! hej! hej!
No i się narobiło 🙊
_____________
-Just Me
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...