2

2K 109 3
                                    

(Rozdział nie sprawdzony)

Kiedy z impetem wpadłam do klasy, prawię wywracając pierwszą ławkę, którą inną stroną nie powinno tam być, napotkałam zimne niczym jej blade lico tęczówki w sumie jakie ona miała nazwisko?

Nie ważne, jednak jestem pewna, że przestawiła tą ławkę specjalnie.  Ta kobieta mnie nienawidziła za moje spuźnialstwo no ale co ja poradzę, że jej lekcjie nie dość, że nudne to przy okazji pierwsze.

-a panienka Hughes jak zwykle spóźniona.

-a pani znów obiad uciekł.- posłałam jej mój beszczelny uśmiech na co ona jedynie westchnęła.

Lubiła się ze mną kłócić jednak we wtorki prowadziła koze, oszczędzała siłę na innych uczniów. Mimo, że mój organizm jeszcze się nie uspokoił już nieco leniwie rozejrzałam się po klasie. Dwa miejsca wolne, jedno pod biurkiem nauczycielki a drugie obok Sama.

Wygląda jak by spał, nie powinien sprawiać zagrożenia. Po wczorajszej imprezie pewnie ma kaca, no ale co za debil idzie na imprezę na początku tygodnia, no po za mną?

Jednak będę musiała przetrawić wielkiego wilka śpiącego na ławce. Sam nie jest taki zły pomijając fakt, że za punkt honoru wziął sobie...

-spieprzaj mańkucie.- doskonale wiedziałam co powiedział mimo iż połowę słów i tak zagłuszył fakt, że ma na głowie kaptur, drugim pewnie było to, że prawdopodobnie całuję ławkę.

No mniej więcej temu idiocie przeszkadza, że jestem leworęręczna. Nie wiedziałam gdzie on widzi problem. Miałam to gdzieś dopóki nie zaczął za mną łazić i nadużywać moich nerwów.

-nadal uważam, że jest to lepsze od pustej głowy, którą ty akurat posiadasz.

-wieszak się odezwał założę się, że twój mózg już dawno wyżarło LSD.

-porozmawiacie na przerwie teraz skupcię się na lekcji, chyba, że chcecie zostać po godzinach.- uśmiechnęła się ukazując przez ułamek sekundy wydłużone perłowe kły.

Nie kryła się za bardzo ze swoją naturą. No i tu mamy trzy grupy, osoby ukrywające się, obnoszący się i osoby mające w dupie czy ktoś odkryję ich prawdziwe oblicze.

Jednak największy kłopot z ukrywaniem się jednak miały demony, potrzebowaliśmy krwi, nieważne jakiej istoty. Krew neutralizowała czasowo nasz specyficzny wygląd, jednak różna krew miała różny czas działania. Jednak nie mieliśmy kłów jak wampiry musieliśmy bawić się strzykawkami lub korzystać z kapsułki.

O co chodzi z kapsułkami? Można powiedzieć, że była to stężona krew zamknięta w pastylce.

Osobiście nie stosowałam żadnego ze sposobów, jedynę co mnie wyróżniało to nienaturalnie rozszerzone źrenice oraz czarna krew, więc w sumie nie było problemu dopóki się nie zarumienię.

Chodzą do tej szkoły trzy lata i mam jedną przyjaciółkę, której służę jako ramię do wypłakania, jednego nemezis który aktualnie, patrzy na mnie jakbym ukradła mu bokserki w smerfy, no i antyfanklub.

A ja sama ogólne nadaję się jedynie do domu wariatów, jak to mawiają każdy ma swój urok, moim jest kosa z kości przy łóżku.

Wracając do rzeczywistości szukanie ,,x'' było zabawne na początku, teraz zabawniejszy jest widok wykrzywionych twarzy osób, które na tablicy widzą jedynie hieroglify.

Na mojej twarzy widnieje uśmiech, kiedy widzę  utrapioną twarz Whita przy tablicy, jest czowiekiem jak 2/3 osób w tej szkole, jego wojownicza dusza wzbudza zachwyt biorąc pod uwagę, że nie raz bił się z wilkiem, ta mała ludzka kanalia była wyjątkowo zwinna.

W watasze teraz mojego brata jest dość dużo zwinnych istot, lubiliśmy się bić, więc każdy szlifował taktykę.
Wymogiem były trzy rzeczy opanowanie mocy, nauka korzystania z niej, oraz wybór jednej broni palnej lub białej do obrony, jak by któremukolwiek demonowi było to potrzebne.

Wcześniej byliśmy tylko wyjątkowymi wilkołakami teraz coraz mniej je przypominamy, jednak warczeć możemy nadal.

Przemiana w wilka nie jest nam potrzebna przez co drugie wcielenie gaśnie, jednak wilki już nie mają swojego trzeciego wcielenia, od jakichś siedmiu lat wśród wilków nie urodził się żaden demon.

Samce z naszego gatunku już nie są tak jak wilki wielką kupą mięśni. Nie wyglądamy groźnie, gdyby ktoś z nas po zażyciu krwi stanął w tłumie byłby ostatnim podejrzanym. Nasze rysy nie są mocne są delikatne i smukłe, niewinne a w oczach tańczy zagubienie i niezdecydowanie.

Jednak nie zawsze przypominamy aniołki, wyglądamy niepozornie, jak idealny obiekt do dręczeń i o to chodzi natura obdarzyła nas idealną przykrywką.

Kiedy ktoś od nas biegł ubrudzony krwią pierwsza myśl jaka się nasuwała ,,kto skrzywdził tą niewinną istotę''.

Jednak lubiliśmy się bawić, rzycać na arenę pistolet i patrzeć co zrobi reszta. Można powiedzieć, że byliśmy ciekawscy.

Jednak byliśmy dużo bardziej solidarni od reszty gatunków. Jeśli ktoś zamordował naszego umieliśmy wysłać mały oddział łaknący zemsty.

Byliśmy odnogą innego gatunku  i to z średnio pociesznym początkiem. Jedno jednak było pewne, do słabych nie należeliśmy.

Mów mi śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz