11

878 46 0
                                        

(Rozdział nie sprawdzony)

Człapałam sobie do łazienki, była chyba ósma. W sumie co za różnica, przecież dziś sobota.

Kiedy miałam opuszczać  pomieszczenie obruciłam się w stronę lustra. Plus moich krótkich włosów, które wyprostowane ledwo sięgają do ramion, przynajmniej nie muszę ich godzinę rozplątywać. Za to minus, nie można ich związać przez co momentami stają się najskuteczniejszym narzędziem do zasłaniania świata.

Rozczesałam włosy szczotką, którą znalazłam na biurku obok pustych probówek.

Ciekawe gdzie podział się Pierdoła? Piordoła to mój pies, bardziej samodzielny niż nie jeden facet. Jednak bałagan robił większy ode mnie przez co miałam sprzątaczkę. Przychodziła sama już nie wiem  kiedy.

Dość często bawiłam się w normalną dorywczą pracę żeby spłacać ją samodzielnie, niestety zazwyczaj normalną posadę utrzymywałam góra dwa miesiące.
Aktualnie byłam na ,,bezrobociu''.

Kiedy się ubrałam wymaszerowałam do kuchni coś zjeść. Jak to na mnie przystało znalazłam w lodówce jogurt owocowy, który zagryzłam korniszonami. Nie raz już słyszałam, że odżywiam się gorzej niż kobieta w ciąży.

Jakoś nie widziałam niczego złego w mojej diecie. No może mięsa nie popija się mlekiem a owoców nie konsumuje się ketchupem no ale nikomu nie każe tego jeść.

-Pierdoła! Piesku gdzie jesteś?- chodzę między pokojami z miską z jakimś mięsem.

Znowu pewnie jest w nie używanej części domu. Pobiegłam do drzwi, które były uchylone. W moim mózgu pojawiły się małe drzazgi przez które zaciznęłam zęby.

Uqne dlaczego?
Gdybym mogła wbiłabym ci pręt w oko. Dlaczego jestem pozbawiona tego przywileju?

Nie zwracając uwagę na upierdliwy ból ruszyłam na wyprawę w poszukiwaniu Pierdoły.

W drugim pokoju, chyba gościnnym znalazłam Phila leżącego w poprzek na łóżku. Pierdoła leżał na moim gościu drzemiąc.

Fajnie dwoje za jednym zamachem, pogłaskałam psa za uchem przez co uchylił swoje pomarańczowe ślepia.

-Chodź piesku, na pewnie jesteś Głodny.- Pierdoła  jedynie coś mruknął po swojemu i pomaszerował w stronę kuchni.

Przyłożyłam dłoń w okolice ust chłopaka, oddycha, fajnie. Wstałam z klenczek i pomaszerowałam do piwnicy.

Piwnica przypominała miniaturowy labirynt przez co ją ubustwiałam, każdy kto był w niej pierwszy raz musiał się zgubić. Jej powierzchnia była trzy razy większa od domu, sama osobiście zadbałam żeby wszystkie zakręty i ściany wyglądały identycznie.

Było tu parę pomieszczeń, które sama sprzątałam. To był mój azyl jednak i pracownia. Bo to ja robiłam pastylki dla demonów i szukałam trucizny do unieszkodliwiania mnie no i antidotum.

Przed moim ,,laboratorium'' biorę okulary leżące na biurku. Nie umiałam bez nich czytać, byłam chyba dalekowidzem.

Dzięki mojemu ścisłemu umysłowi miałam zapewnioną przyszłość, co prawda tabletki działały jedynie dwa dni, zwykła krew umiała działać nawet dwa tygodnie. Pracowałam nad nimi jeszcze mieszkając na terenie Darknes. Mój wyrób był średnio drogi, problem w tym, że produkowałam go sama.

Nieważne ile maszyn używałam do produkcji i tak byłam do tyłu. Przydałby się wspólnik jednak fakt, że nie byłam pełnoletnia jest małym problemem. Gdyby to co robię stało się pełnoprawne, ktoś starszy musiałby tego pilnować.

Wiem, że nie byłoby problemu gdybym prowadziła działalność w Hell. Teren Darknes opiewał
8 000 000km², włączając w to ludzkie miasta, ona też nie próżnowała podczas podbojów Victora. Wyszła przed ludzi składając propozycję, równe uprawnienia i ochrona w zamian za poparcie i brak ataku z ich strony.

Więc dlaczego ,,miasto'' nazwano piekłem? Może z tego samego co nas demonami. Darknes umiała być gorsza niż jesteś w stanie pojąć, przecież jest ucieleśnieniem strachu.
Według wielu nazwano tak jej teren by nie urosła w siłę, by odstraszyć chętnych współpracy.

Demony współpracowały zbyt dobrze, ta rasa była młoda, przez rzeź która prawie wszystkich wybiła. Z jednej strony próbowano zrobić z nas potwory a z drugiej nas zbagatelizować.

Zrobić nas dzieci z bronią palną wśród wojowników z mieczami. Mieliśmy według zbyt wielu być istotami, które pociągają za spust gdy umierają.
Darknes też nie robiła z nas groźnych jednak nigdy nie powiedziała, że jesteśmy niegroźni. Wilki za to kochają non stop wspominać na przemian jak to jesteśmy bezradni i jaka Darknes jest niebezpieczna.

Przez to ludzkie podchodzą do nas bardziej ufnie jako do osoby, ale nie do naszej społeczności. Pare razy słyszałam co mama zrobiła Victorowi, niestety żadna z wersji nie została opowiedziana przez nią.

Darknes nie chciała mówić co się wtedy stało a co ważniejsze dlaczego. Mówią, że ją obraził a ona w przypływie frustracji zabiła jego przeznaczoną, tak twierdzi większość. Bo przecież jaki byłby inny powód jego obecnych poczynań.

Ja w to nie wieżę, to nie miałoby sensu, jeśli chciałaby się zemścić już byłby martwy. Dwadzieścia sześć lat to za długo. Nie miałaby przeciwności żeby go zabić, ponoć nie dała rady, według wielu jego przeznaczona osłoniła go własnym ciałem a ona zostawiła na jego ciele bliznę. Znak, że go dopadła.

Z doświadczenia wiem, że legendy o demonach są zbyt naciągane żeby być prawdą. Raz w życiu widziałam przez moment, zbyt krótki przemówienie głównego alfy. Jego postać była dziwna chodź widziałam go przed sobą czułam, że go tam nie ma zupełnie jakbym wpatrywała się w słońce. Zbyt drażniło mnie w oczy, podczas półmroku w pomieszczeniu, zbyt dalekie i gorące żeby było stąd.

Mów mi śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz