(Rozdział nie sprawdzony)
Darknes
Dłoń szaroskurej dziewczynki gładziła zardzewiałą od nadmiaru lat gablotke. Niegdyś w całości pokryta czerwoną i wyposażona w dwa otwory, wisiała dumnie na ścianie skrywając za szybką ubrudzoną krwią czterolatki strzałę. Z drugiej strony były drzwiczki ukazywały ostatnią dawkę królowej trucizn, która nie szczędziła żadnego gatunku. Dawno zapomniana receptura w małej strzykawce owianej nieskończoną ilością legend, jedna bardziej nieprawdopodobna od drugiej. ,,Trutka na demony''- pierwsze słowa, które tworzyły się w jej głowie gdy na nią zerkała.
Po przemierzeniu miliardów snów wiedziała, że wiele osób jej porząda. Była nawet wyznaczona za nią nagroda i wiele tytułów. Mało osób jej szukało, znaleźenie trucizny było tak prawdopodobne jak fakt, że jest zakopana w ogródku. Choć wiele osób nadal fantazjowało, że odnajdą truciznę i staną się panami świata, co zuchwalsi nawet próbowali odtworzyć recepturę. Sama wysłała kilka delegacji mający wypytywać ludzi o nowe plotki, w oczach innych ona też porządała specyfiku.
Inni bazując na tym co widzą i wiedzą o demonach nie próbowali szukać na jej terenach. Zdarzały się wyjątki, zwykła dziewczyna nie dała się zwieść. Uznała, że specyfik musi być w jej gabinecie. To nie było na tyle proste, w strzykawce już dawno nie było porządnej królowej. Był to zwykły kwas siarkowodorowy, demona raczej nie mógł zabić. Chyba, że komuś zamarzyłaby się kompiel w owym kwasie.
Receptura też była bliska rozpracowania. Brakowało jednego składnika, substancji schowanej w głowie Arii. Szare palce obracały szklaną strzykawkę nadwyraz zręcznie do tego stopnia, że każdy głupi zorientowałby się iż nie ma jej w dłoni pierwszy raz. Gdyby wystarczyło tylko znaleźć środek labiryntu byłoby to dużo prostsze, jednak nie było na to co liczyć. Szyfry kryjące się na każdym centymetrze kwadratowym idealnej konstrukcji, były pełne informacji jak i bzdur.
Czterech władców pragnie trucizny, której wartość przekracza cenę średniobogatego państwa a jego receptura pewnie nawet kontynentu. Dziewczynka miała już truciznę, wie kto ma recepturę, ma przewagę. Tylko na jak długo?
Problemem był też fakt, że Aria sama w sobie była trucizną. Dokładnie tak samo niebezpieczną jak królowa, różnicą było ich działanie. Królowej organizm nie umiał stawić oporu, substancjia nie miała problemu ze zmuszeniem każdego do zastygnięcia w uniżeniu. Czarna krew była w pewnym sensie nadal życiodajną substancją o grupie 0, więc ciało nie próbowało jej zwalczyć. Ta trucizna miała jednak własny rozum, nie atakowała serca czy płuc, uderzała w pień mózgowy odcinając w oka mgnieniu duszę od ciała.
Mała władczyni chciała znać wszystkie właściwości obu trucizn, jej córka jednak nie była skora podzielić się czymkolwiek po za absolutnym minimum. Aria była wspaniałym chemikiem, jej talent przez czternaście lat nie wychylał się na światło dzienne. Jej umysł był cenniejszy od jakiej kolwiek broni. Tylko, że jej głowa miała wadę, w jej umyśle pasożytowała inna świadomość.
Darknes nie miałaby nic przeciwko gdyby ktoś pozbawiłby chemiczke na parę minut oddechu. Pogodziła się ze śmiercia jednej córki, tej drugiej nie było jej dane wychowywać a co dopiero poznać bliżej. Nie stworzone więzi nie mają znaczenia.
Przeczesując włosy tak miękkie, że niemal nie wyczówalne pod palcami. Znów odrosły, znów są jak dawniej. Nie widać, że ponad dwadzieścia lat temu pełna żalu za śmierć jednego dziecka chwyciła nożyczki i pozbyła się długich pasm. Nikt nawet nie zauważył, nikt nie mógł, jej moce nawet przed ukochanym pozwalały jej to ukrywać w nieskończoność. Wyjątkowo krótką nieskończoność. Teraz gdy brązowe pasma ciągną się do ziemi i tam wiją się przy każdym ruchu niczym węże.
Kiedyś przynajmniej była wściekła, teraz czuję jedynie otępienie, chciałaby by znów by emocje kazały jej wbijać paznokcie aż po samo mięso. Teraz mogłaby patrzeć obojętnie jak wszystko co budowała do tej pory upada, i to ją przeraża.

CZYTASZ
Mów mi śmierć
Manusia SerigalaUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.