18

570 43 0
                                        

(Rozdział nie sprawdzony)

Wszystkie bronię przenośiłam do piwnicy, dobrze wiedziałam jak mój wygląd będzie kontrastował z demoniczną postawą. Czemu by nienamieszać w głowie księcia jeszcze bardziej? Przenoszenie broni zajęło mi cały następny dzień. Minus tabletek to na pewno osłabienie, dopóki nie przybrałam drugiej formy nie mogłam unieść więcej niż pięć kilo przy normalnym tempie.

Teraz brałam prysznic, mój wygląd wrucił do normy, znów mogę policzyć wszystkie kości. Przy każdym róchu strzelają mi stawy a mroczki przed oczami utrudniają w utrzymaniu pionu. Zakręcam kran i staję przed lustrem owinięta w ręcznik. Uśmiechnięta twarz patrzy na mnie ze znudzeniem w oczach. Ale ja się nienaturalnie uśmiecham, tak wrogo.

Zaczynam poruszać mięśniami policzków, żaden mój uśmiech nie jest ładny, w oczach coś jest, ale oczy nie są moje. Marszcze brwi, moja mimika się zmienia, nic więcej. Moje kąciki opadają, teraz moja twarz nie wyraża niczego, gdybym zamknęła oczy wyglądałabym na martwą.

Mam świadomość tylko śmierci, których sama nie wywołam. Mam świadomość jak to mało zmienia w całokształcie, czemu to ruszam? Każdy ingeruje w śmierć podejmując decyzję, więc czy to oznacza, że ja się na tle innych niczym nie wyróżniam. Przecież siedząc na tyłku można uniknąć śmiertelnego pobicia jednocześnie skazując na taki los inną osobę. Ale inni nie wiedzą co robią postępując tak czy inaczej a ja wiem.

Usłyszałam trzask, najpierw jeden a potem kolejne. Ktoś próbował wywarzyć drzwi, ubrałam się najszybciej jak mogłam, przypiełam do ud wcześniej przygotowane kabury i chwyciłam kosę. W biegu narzuciłam za duży płaszcz i wyskoczyłam przez otwarte wcześniej na oścież okno równo z hukiem oznajmiającym poddanie się drzwi.

Nie czekając aż ktoś mnie zauważy ruszyłam w las, do tłumu mogłabym nie dobiec. W wschodniej części miasta nie będę miała problemu z ukryciem się, nie to co tutaj. Biegłam ale serce mi nie dudniło, póki nie przeszukają domu raczej nie ruszą za mną. Nawet jeśli, policja w tym miejscu ma mniejsze poczucie sprawiedliwości niż kiedykolwiek. Raz gdy włamałam się na posterunek, mają głupie zabezpieczenia, wszystkie sprawy zostały zawieszone z powodu braku dowodów, a podejrzani? Oczywiście, że demony.

Czasami działania tutejszego organu sprawiedliwości ograniczały się do pomacania terenu zbrodni i wysłania ciała do kostnicy. Średnio skuteczne ale póki nie ma zastrzeżeń musi być odpowiednie. Przystaje kiedy jestem wystarająco wysoko, przed moim domem stoją dwa radiowozy i odpowiednio daleko gapie. Zastanawiam się czy chcieli mnie schwytać, czy może dopiero dać do tego pretekst. Pewnie wysłali ludzi z pałkami na wandali.

O dziwo z budynku wychodzą cztery masywne wilki, jak oni się wcisneli do tych radiowozów? Mniejsza, jestem za daleko, na pewno chodzenie w kółko przez godzinę wokół domu im nie pomoże, podobnie jak mój bezzapachowy płyn do kąpieli.

Podnoszę do góry prawą rękę patrząc z góry na grupkę gaworzących wilków. Pstryk, żadnej reakcji. Nie, jednak jeden się odwrócił, patrzy w moim kierunku nie mogąc mnie dostrzec. Gdybym mogła usłyszeć jego głos albo chociaż wyryć w pamięci twarz. Ruszył w moim kierunku, nie dziś wilczku.

Ruszyłam dalej wzdłuż linii drzew, szkoda, że nie mogę rozłożyć skrzydeł. I tak jestem wysoko, mogę obserwować całe miasto z tego skalistego wzniesienia. Będę musiała kiedyś wrucić, za dużo tam zostawiłam. W labiryncie pod domem jest mnóstwo krwi i kości, mam tylko dwa miesiące(na tyle przygotowałam tabletki), gdy dostawy się urwą Darknes będzie wiedzieć, że wplątałam się gdzieś gdzie nie powinnam, jednak zostawi mi wolną rękę, jak zawsze.

Idę po pękającym murze, nikt mnie nie widzi bo nikt nie spodziewa się kogoś chodzącym po zabytku. Ktoś w dole jak zwykle coś maluję, robi się ciemno więc jego sylwetka skryta jest częściowo przez mrok. Pewnie jutro już nie będę o nim pamiętać. Zmiesza się w masie wcześniej poznanych osób niczym dni, każdy nowy wydaje się inny póki nie przyjdzie następny i zniknie wśród reszty.

Czy powinnam ostrzec Paula? Niby jego zapach już powinnien zniknąć ale ten jeden wilk. Może według wielu go przeceniam ale to jest lepsze niż niedoceniany przeciwnik. Zawsze po każdym spodziewaj się wszystkiego, przydatne jeśli chcesz przeżyć.

Idę sobie radosnym krokiem przez krzaki, niedługo skończy się las i wyłonią masywne bloki ciekawego miejsca.

Mów mi śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz