Darknes
-Nowa grupa imigrantów przekroczyła dzisiaj tereny, jest prawie dwukrotnie większa niż poprzednia, tym razem to głównie dzieciaki.- nastała chwilowa cisza, trzeba było podjąć decyzję nie tylko filtrowaną własnym kaprysem.
-To już prawie trzy setki, na jakim etapie są zagrody?- ludzie to wyjątkowo wyczulone na nadchodzące zagrożenie istoty.
-W przyszłym tygodniu pola mieszkalne powinny być gotowe do zamieszkania. Do tej pory jednak prawie na pewno przybędzie następna fala.- no tak, dopiero jutro mam oficialne wystąpienie. Wtedy wojna przestanie tylko wisieć w powietrzu. A gdy to nastąpi wielu ludzi postanowi schować się za szeregami demonów. -Wczoraj wieczorem wyciekły informacje o żekomej chorobie przyszłego alfy, kiedy nie wystąpił. Obecny władca jednak stanowczo się zapiera, tłumaczy się żekomym wyjazdem potomka mającym na celu kontrolę stanu gotowości wojska.
Nawet podczas tłumienia powstań Victor nigdy nie wspominał o sile swoich wojsk, zresztą nie musiał. Doskonałym tego dowodem był fakt, że nigdy tak na prawdę nie była zagrożona. Nigdy też nie występował również przed kamerami, przed objektywami jego lustro nie umiało go osłonić. Przez dostęp do nocnych marzeń była niemal pewna, że o tym wspomniał w trakcie swojego monotonnego monologu. Niestety człowiek ten mając pełną świadomość jej obecności w swojej głowie nie zamierzał jej ułatwiać czegokolwiek, przez co czerpanie z niego jakichkolwiek informacji było dość żmudne. Jednak to było niczym dopasowywanie różnokrztałtnych klocków do odpowiednich otworów w porównaniu z odczytaniem własnego imienia w umyśle Arii. Aria i jej umysł razem na skraju szaleństwa, a raczej w najgłębszych jego czeluściach.
Ale ten problem został rozwiązany, przynajmniej taką miała nadzieję. Teraz trzeba zająć się problemem ludzi, którym właśnie dostarczono brakującego impulsu ażeby zadomowić się w Hell. Wielu jednak nadal nie zamierzała do nich przyjść, nie przeszkadzało jej to. Chciała by tylko ktoś w podręczniku od historii, że wyciągnęła pomocną dłoń w kierunku gatunku ludzkiego. Zdanie opisujące ile skorzystało już ją nie obchodziło. Najpierw jednak problemy bardziej współczesne, przez nieunikniony konflikt zbrojny z wilkami na pewno skorzysta, nawet jeśli wszystko miałoby się rozegrać właśnie tutaj. W tym gabinecie mogła by się rozegrać naprawdę krwawa jadka, ale wyspecjalizowane zastępy jej podwładnych jeśli nie ona sama przewróciłaby to miejsce do stan nowości w pół godziny.
Jednak wilki muszą zacząć, i zrobią to tej nocy, jak drobne kukiełki zarżną dwóch ludzkich obywateli Hell. Będzie to wystarczający pretekst do rozpoczęcia bitwy niosący jednocześnie poparcie ze strony ludzi. Ludzie już teraz śnią o odegraniu się na wilkach, po tym ataku pewnie będą się domagać spalenia ich na stosie.
-Przygotowałaś już przemowę?-głos doradcy przecina zimne powietrze wypełniające pokój.
-Tak, siódma strona w trzeciej szawce.- nawet nie unoszę wzrok znad moich szarych dziecięcych dłoni.
Te dłonie idealnie tu nie pasują, ale idealnie pasują do mnie. Bo takie są ciała demonów, dopasowane. Nie marszczą się, kiedy liście spadną odpowiednią ilość razy. I również są równie upierdliwe jak my sami. Nie oznacza to, że jesteśmy pozbawieni pragnienia bycia kimś innym, to nawet gorsze, nie ważne jak dojrzale chcesz wyglądać i tak jest możliwość, że tego nie osiągniesz.
-Będziesz jeszcze czegoś potrzebować pani?- długa i sprężysta postać w dwóch susach przemierza drogę do drzwi.
-Pozdrów syna jak wróci.- zawieszam głos by po chwili dodać.- Niech po powrocie uda się na przymusowy odpoczynek.- powinnam podkreślić moją wypowiedź, ale nie robie tego. Męszczyzna spuszcza głowę i bezgłośnie zamyka gabinet, zostaję sama.
Szara dłoń ląduje na czerwonej powierzchni i powoli ją gładzi z taką wprawą jak głaszcze się ulubionego pupila.
Wojna, co? To nie będzie nic takiego. To będzie jednostronna rzeź i oboje o tym wiemy. On mi na to pozwoli bo nie ma innego wyboru. Mimo to on nie walczy, pozwala mi się panoszyć. Ostatnio też tak było, ostatnio też miałam swobodę. Nadal coś między nami zostało, to nigdy nie zgaśnie. Jego cholerne słońce nigdy nie zgaśnie, zawsze będzie mnie razić.
----------------------------
Przepraszam za długą nieobecność, nie mam żadnych wytycznych odnośnie pojawiania się nowych rozdziałów. Po prostu czuje, że trzeba tą opowieść dokończyć.
CZYTASZ
Mów mi śmierć
WerewolfUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.