47

121 10 0
                                    

Więzień

Jestem w tym lochu już ponad tydzień, zaczyna się to już robić nudne. Niestety zachwycanie się prześlicznymi rzeźbieniami na ścianach oraz nietypowym wyglądem strażników wykracza po za moje zainteresowania i preferencje. Choć chętnie sptawdziłbym czy faktycznie te szare błyszczące włosy strażnika są metalowe, wyglądają zupełnie jak stal. Nie ma więc tu nic ciekawego.

Posłania nie są tu takie złe, ale i tak niewygodne. W szczególności dla kogoś nieźle poobijanego. A trzeba przyznać w pełni sił to ja nie byłem. No, ale ile można czekać na głupie spotkanie?

Rozumiem w pełni, że z perspektywy królowej demonów jestem kolejnym debilem, który marnuje czas by wykonuje bezsensowne i niemal niemożliwe zlecenie zabicia jej. Nie to było moim celem, chciałem pogadać, bo królowa wydaje się interesująca i może okazać się pomocna.

Co ja gadam? Cała ta rasa jest pierdoloną zagadką na skalę światową. Legend i opowieści jest o niej co prawda sporo, no i każdy ma o niej swoje zdanie, ale nie ma żadnych konkretów. Nawet jednego głupiego zbioru na ich temat. Wyłączając oczywiście kilka wzmianek o nich w szkole. Co przekazania miały one tylko niebezpieczne i nieprzewidywalne, nie zbliżać się pod żadnym pozorem, ale nie zamieniają się przynajmniej w zwierzęta. No, przynajmniej teraz, ponoć kiedyś to potrafiły.

Nie jestem człowiekiem czystej krwi, moja krew to istny koktajl, choć z demona raczej nic tam nie ma. Matka była człowiekiem za to ojciec hybrydą wampira i wilka, babcia była wampirem a dziadek wilkiem. Matki w sumie nigdy nie znałem. Ojciec powiedział, że zaginęła gdy miałem dwa lata. Wyszła z domu i już nigdy nie wróciła, żadnych wyciągów z kąta wszystkie ubrania w szafie, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.

Ojciec mi kiedyś powiedział, że mogła znaleźć przeznaczonego. Bo mimo, że była człowiekiem takie rzeczy były normalne. A on nie był jej przeznaczonym, tego był pewien. Twierdził, że to nie byłoby takie złe bo w końcu to mogłoby zapewnić jej szczęście. Wiecie takie pierdolenie typu ,,teraz jest w lepszym świecie". Nie żeby mnie nienawidziła żeby uciec, mimo wszystko mieli wspólną cechę z ojcem, pisali mianowicie dzienniki.

Do ojca notatek się co prawda w całości nie dobrałem, ale do matki już tak. Dowiedziałem się z tego, że byłem ich wpadką podczas zbyt upojnego wieczoru. Pisała o tym, że ojcu bliżej było do najbliższego przyjaciel i aniżeli kochanka. Pisała, że mnie kocha.

Nie znalazłem za to niczego co by sugerowało, że zamierza wyjechać. Nic, tylko zapiska z listą zakupów na kolejny dzień. Musiała być świetną aktorką, albo musiała mieć okropnego pecha.

Mimo wszystko nigdy nie widziałem jej martwego ciała, więc nie mogę się tego wyzbyć. Ciągle gdzieś mnie dopada, rano w trakcie posiłku, czy tuż przed snem. Czuję jej zapach, pachniała owsianymi ciasteczkami i sokiem pomarańczowym. Nie daje mi to spokoju, wciąż gdzieś z tyłu głowy to się czai. Mam nadzieję, że ją gdzieś spotkam, mimo, że to głupie.

Niestety taka moja natura, lubię szukać. Po prostu znaleźć sposób na zajęcie myśli. Teraz też szukam. Szukam potwierdzenia do książki napisanej przez ojca. To właśnie on w swoim życiu kilka razy stanął twarzą w twarz z demonem.

Chciało mu się nawet z kilkoma pogadać choć z tego co mówił nie zbyt długo, ale wystarczyło by wryć mu się w pamięć. No i oczywiście wzbudzić ciekawość, ojciec kiedyś marzył by coś odkryć, było to mało konkretne marzenie. Okazało się jednak na tyle konkretne by napisać książkę. Nigdzie jej później nie wydał, strach przed opinią póbliczną jednak wziął nad nim górę. Jednak berzowy tomik znalazł sobie u nas w domu miejsce na zaszczytnym miejscu w salonie na półce obok kominka. Na tyle widoczna by każdy mógł ją podziwiać i na tyle blisko ognia by można się jej szybko pozbyć.

Mów mi śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz