28

444 40 0
                                        

(Rozdział nie sprawdzony)

-Czy to nie zabawne?- umiejscawiam się na gałęzi i osłaniam skrzydłami tak, że żaden pocisk nie dosięga mojej skóry.- wystarczy, że kot zwieje na drzewo a pies może tylko szczekać.

-Jakże wyszukany żart, ale o ile się nie mylę to nie do końca jestem psem i to na twoje poecenie.- gliniarz uderzył pięścią w drzewo, że omal nie straciłam równowagi.

-Rzeczywiście. Ale nadal ujadasz.- posłałam w jego kierunku uśmiech po czym wzbiłam się na moment w powietrze żeby opaść bliżej, jednak nie w zasięg pół wilka.

-Wiesz co, trzy lata temu twój eksperyment pozbawił mnie przeznaczonej. Mimo to nie żywię urazy, zobaczyłem ją dopiero dwie minuty przed śmiercią, to za mało by się zakochać ale wystarczająco by mój wilk bez końca skomlał. Przez te dwie minuty zdążyłem się trochę dowiedzieć.

-Czyżbyś specjalnie kręcił mi się pod nogami?

-Nie całkiem. Siedząc na komisariacie a Channelton miałem okazję zaciekawić się waszą rasą, niestety głównie z trupów, i wiesz nie wszystkie były twoje.

-Nie wiedziałam, że na komisariacie ktoś jeszcze robi cokolwiek. Gratuluję ciekawego zawodu.

-Podczas przesłuchania dowiedziałem się, że jeśli dostanie się krew demona wilk jest otłumaniony i nawet nie chce mu się otworzyć paszczy a co dopiero przejąć kontroli. Po za tym opieranie się alfie przestaję boleć ale jest jeden haczyk. Moc którą zawiera krew demona trzeba przełamać żeby nie zniszczyła cię od środka. Pytanie brzmi jak? Dlatego przyszedłem, odpowiedź!

-Odpuść.-spojrzałam poważnie w jego kierunku. Prawdopodobieństwo, że zrozumie o co mi chodzi teraz było niskie ale kiedy moc prawie go zabiję jest trzykrotnie większe.

-Co ty mówisz? Jeśli odpuszczę czeka mnie niechybna śmierć.- pozwoliłam by moja ręka zmieniła formę.

-A czego się spodziewałeś po odwiecznym jej symbolu?- wskazałam na niego trupim palcem.

-Nie wierzę, że ,,ty''. Demon, który pragnie się tylko bawić z nudów po prostu chcę mnie uśmiercić. Nie ważne czego będziesz symbolem i tak w to nie uwi..- przerwał łapiąc się za prawą część głowy i wykrzywiając twarz w grymasie bólu przy okazji tracąc równowagę do tego stopnia żeby uderzyć o drzewo stojące obok.

-Nigdy nie widać wszystkiego na pierwszy rzut oka, piesku.-ciało mężczyzny padło bezwładnie od uderzenia kości wampira w potylice. Jednak moje badania się na coś przydały.-Jesteś naprawdę interesujący. Szkoda, że tylko interesujący.

Tony

Biegałem między ludźmi zatapiając kieł w co lepszej krwi. Niestety prędkość z którą się poruszałem nie pozwalała mi wypić przy trzech wkłuciach więcej niż litr. Co prawda byłem tylko pół krwi ale pragnienie wcale nie było małe, moja dieta osłabiała również cząstkę demona przez ciągłe zalewanie jej ludzką krwią.

Mógłbym nie pić tego czerwonego nektaru wcale i czerpać z silnych emocji dookoła jak normalny demon ale ja nim nie byłem. Pewnie kiedyś ludzka krew mi się znudzi bo przecież mam w sobie tą cząstkę wysłannika ciemności ale pewnie nie będzie to najbliższy czas.

-Kogo me oczy widzą?- czuje uderzenia w bark tak silne, że odrzuca mnie jakieś bite dziesięć metrów zanim daje radę wylądować przy podporze dłońmi.

Od razu kieruję wzrok do źródła tego okropnego głosu, czyli ust mojego brata. Z czerwonych uśmiechniętych ust lekko wystają śnieżnobiało złowrogie kły, które już nie robią na mnie wrażenia.

-Kto by pomyślał, że w takim spokojnym miejscu spotkam takie dziwadło jak ty, benkarcie.

Mów mi śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz