Aria
Czy to dobrze? Niby nie mam prawa nikogo do czegokolwiek zmuszać, przynajmniej według dawnych zasad, które poszły do piachu. No bo nie ważne jak długo wszyscy polepsza o równości, to wszystko to jest główny warte w konfrontacji z bezwzględną siłą i realiami.
Moją naturą jest pożądać wszystkiego, w szczególności tego co najtrudniej dostać, z kolej to co niemożliwe do uzyskania to prawdziwa wiśnia na torcie. Chociaż osobiście preferuje wiśnie w alkoholu a nie kremie. Napiła bym się.
Rozglądam się po pokoju, wygląda dokładnie tak jak w momencie, kiedy wyjeżdzałam, nic nie zostało zmienione. Nawet żaluzje są opuszczone dokładnie jak wtedy, kiedy wyjeżdzałam. Nie ma co prawda sterty ubrań i potuczonej butelki z kwasem azotowym, który musiał przeżreć dywan na wylot. On jednak nadal leży niezmiennie w tym samym miejscu, wiem, że to nie ten sam. Nie zmienia to jednak faktu, że nic po za moją pewnością nie świadczy, że mam rację.
Nie czas na to, ale tak mi się cholera chcę. Mimo, że świat od tego co się stało jest czymś innym to mimo wszystko starych nawyków trudno się wyzbyć. Czuję głupią irytację, jeszcze niedawno czułam się jak wszechmocna.
Nic z tego uczucia nie zostało, moja moc może opuźnić śmierć ojca. Za jej pomocą, jednak nie jestem w stanie go obudzić, nie sprawie, że otworzy oczy i się do mnie uśmiechnie i przytuli jak kiedyś. To cholernie irytujące.
W dodatku teraz potrzebuje pogrzebać w przeszłości, informacje z przeszłości są mi aktualnie niewymownie potrzebne.
Idę się napić.Zdejmuje nogi z blatu i wstaje od biurka, mój stary pokój jest czysty, ekipa sprzątająca tu jest bardziej dokładna niż nie jeden detektyw. Jest to jeszcze jeden powód by wynieść się z tego domu w cholerę, stoi na podjum razem z matką.
Nic z tym teraz nie zrobię, nawet po wyprowadzce nie sprzątałam sama. w
Wyjątkiem było laboratorium, nienawidzę jak ktoś mi grzebie i przestawia probówki. Chociaż w swojej robocie trzeba mieć swój własny porządek.Nawet płytek na podłodzę jest tyle samo, nic nie było w tym skrzydle zmienione. Trochę mnie to cieszy, daje mi to poczucie, że wiem na czym stoję.
Nie podoba mi się to, bo jestem pewna, że coś jest nie tak. Matka nie mogła nie wykorzystać mojej nieobecności tutaj przez tyle lat, nie mogła nie wykorzystać okazji by dostosować sobie pole walki. Choć to nadal nie musiało się stać, nie walczymy na pięści czy zdolności, gra toczy się o coś zupełnie innego.
Zabijemy się nawzajem tylko w ostateczności, tego jestem pewna. Za dużo wie ta druga by się jej tak po prostu pozbyć, jest to też bliskie niemożliwemu. W końcu demon to demon, i tak jak Darkness chce mojej śmierci, tak trucizny chce równie mocno, nawet mocniej.
Jestem świadoma również jak istotna jest matka demonów, w końcu nie bez powodu ją tak nazywają, aktualnie jak ją usunę ktoś będzie musiał ją zastąpić. Patrząc prawdzie w oczy to wszystko dopiero raczkuje, nasza rasa jest tak świeżą sprawą, że nikt jeszcze nie do końca wie co z nami począć.
No bo co można zrobić z pierdolonymi ,,nadistotami", które ni chuja nie zamierzają iść na żadne ustępstwa w jakiejkolwiek kwestii. No bo niby z jakiej racji? Jak Ci coś kurwa nie pasuje to w każdej chwili mogę zrobić z Tobą co mi się żywnie podoba. Ta przepaść jest nie do przeskoczenia, ta dysproporcja jest aż tak namacalne bo jesteśmy głupimi bachorami, a bachory chcą się popisać.
I co ja mam z tym kurwa zrobić? Nie interesuje mnie z grubsza fakt, że wszyscy przez to mają mniejsze szanse na przeżycie. Wszyscy umrą, umierali i będą umierać. Taka kolej rzeczy, nic nie poradzisz.

CZYTASZ
Mów mi śmierć
Lupi mannariUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.