Kyle (Maraton 2)
-Znów się widzimy, Kyle.- znów ten głos, słyszałem go niedawno, ale nie pamiętam kiedy i kto jest jego właścicielem.
Otwieram powieki, oczy mnie strasznie pieką, jakbym nie spał całą noc. Ale przecież musiałem w końcu zasnąć, inaczej nie mógłbym się teraz obudzić.
Nademną stoi biała postać, uśmiecha się do mnie. Jest smutna więc dlaczego się uśmiecha?
-Mówi się, że do trzech razy sztuka. Jak myślisz, za którym razem uda się tobie? - Nie wiem o co jej chodzi. Próbuję ją zrozumieć, wszystko wraca. Nie powoli i stopniowo, wszystko uderzą mnie raz i porządnie, jak rozpędzona ciężarówka, w dodatku z załadowaną przyczepą.
- Nie umarłem.- stwierdzam. To dziwne uczucie, pogodziłem się z końcem. Dziwnie jest wstać ze świadomością, że miało się nie obudzić.
- Nie, ale przez jakiś czas nie będziesz czół się zbyt dobrze. Lekarz twierdzi, że obędzie się bez trwałych skutków.- znowu słyszę jej głos.- Pamiętasz co skłoniło cię tym razem do drażnienia się ze śmiercią?
Pamiętam, choć wolałbym nie. Wszystko byłoby dobrze gdybym zostawił tą sprawę jedną wielką i niewiadomą. Lepiej bym już się czuł nie wiedząc co się stało gdy moja matka zniknęła, chciałbym zapomnieć co ją spotkało.
-Nie powinienem tego robić.
-Kto się pyta czy powinieneś? Zrobiłeś i już. Teraz masz żyć z konsekwencjami. Wiesz co? Z tego co obserwowałam po za tym groteskowym światem otoczonym murem, mało komu udaję się od tego uciec. Powiedz co było takie straszne?- twarz dziewczyny nachyliła się nade mną, była tak blisko mnie, że poczułem jej oddech na policzku.
-Ona nie żyje. Tylko, że to jest najlepsze w tym wszystkim. Ona nie odeszła, szczęśliwa do końca swych dni z przeznaczonym. Ona została zabrana, od tak, bo Ci u góry zawsze czegoś chcą. Zabrali mi ją tylko dlatego bo miała słodką krew, tylko dlatego bo królowi wampirów smakowała jej krew.- chce mi się wyć, czuje się okropnie z samą świadomości, że jest we mnie coś z wampira. Mam wrażenie, że jakaś część mnie, że jakieś moje instynkty są powodem tego co ona wycierpiała.- Moja matka jednak przeszkadzała jego syną, więc ją zabili, od tak bo nie mogła nic zrobić.
-Mylisz się, Kyle. Nie ma istoty, która zabija bez powodu. Musi być powód, choćby miała to być zwykła chęć mordu. Pamiętaj jednak, że nie rozpatrujesz sytuacji zabitej w zaułku kobiety a morderstwo kochanki króla.- ostatnie słowa dziewczyny bolą mnie do żywego, że też musieli tak zbeszcześcić moją matke.
-Nie chcę o tym myśleć. To nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko nie pójdę i jak długi czas upłynię. Wampirze książęta zamordowały moją matkę bo im przeszkadzała. Bo co? Bo mogła szepnąć mu coś do ucha gdy ją wykorzystywał?!- nie jestem w stanie zapanować nad sobą. Dlatego krzyczę, wrzeszczę jakby to miało coś zmienić.- widziałaś zdjęcia, wiedziałaś też o wszystkim. W końcu jesteś demonem, a wy przecież wiecie wszystko. Dlatego tu przyszedłem, by dowiedzieć się od wszechwiedzących istot, że moja matka ma się dobrze i żyje w szczęściu nie pamiętając o swoich młodzięczych błędach. No i prosze, co z tego mam.- mówię przepełnionym goryczą głosem.
-Nie jestem wszechwiedząca.- jej słowa są ostre. Następne padają już łagodniejszym tonem.- Wiem o tym tylko dlatego, że ta sprawa dotyczyła mojego przyjaciela.- mówiąc nie patrzy na mnie, jej głowa jest obrucona do mnie bokiem a jej wzrok utwiony gdzieś w przestrzeni.- Może być to dla ciebie przykre, ale miałeś brata, teraz zresztą już nie żyje. Twoją matka umarła bo była demonem wywodzącym się od ludzi, dlatego była zbyt niebezpieczna. Wiesz demony przed tym jak przejdą swoją przemianę są jak człowiek, można powiedzieć, że jesteśmy bardzo słabe jako młode. W przeciwieństwie do wilków, które przechodzą swoją inicjacjie tylko do pewnego wieku, my nie mamy ograniczeń wiekowych. Choć muszę przyznać, że większość z nas przechodzi przeobrażenie w wieku dorastania, wiesz hormony i te sprawy. Niektórzy mogą inicjacji nie przejść wogule, to wszystko zależy od osoby i jej stanu, to bardzo indywidualny proces. Twoja matka pewnie nigdy by się nie ujawniła, gdyby nie została porwana, ale została, więc najwidoczniej sytuacja w jakiej się znalazła wywołała u niej ,,późne przebudzenie". Sytuacja uległa zmianie, bo co innego jest trzymać w zamku ludzką zabawkę, a co innego wpuścić do domu demona. To nie był jedyny problem króla, jego kochanka miała jeszcze dziecko, pół wampira. Widziałam tego wampira kilka razy, król ma lekką tendencję do bagatelizowania sprawy, z tego też faktu postanowił nic ze sprawą nie robić. Król miał jednak jeszcze inne dzieci, oni z kolei nie zamierzali siedzieć i czekać co się stanie. Postanowili zabić demona. Troche im to jednak nie szło, nikt nie wie ile to dokładnie trwało. Rozbierzność wynosi od roku do czterech lat, zgon jest z kolei nam dokładnie znany. Król był na tyle miły, że oddał nam jej ciało gdy już jej synowie ją zakatowali. Chcesz zobaczyć jej grób?- dziewczyna patrzy na mnie swoimi przeszywającymi oczami.
Nie chcę. Nie mówię tego na głos. Nie tylko nie chcę iść go zobaczyć, co wogule wstawać z łóżka. Nie podoba mi się to co usłyszałem, jest nawet gorzej niż myślałem. Nie tylko moja matka została brutalnie zamordowana.
-Kto go zabił?- czuję, że znam odpowiedz, chcę się jednak upewnić.
-A jak myślisz?- w jej głosie słychać żal.- Jego wspaniałe rodzeństwo, książęta nigdy nie przepadały za Tonym.- czyli tak się nazywał. Następne osoba, której twarz nigdy nie zapisze się w mojej pamięci. Następna osoba, którą mi zabrano.
-Ja...- urywam. Właściwie co mam powiedzieć? Co ja chcę powiedzieć? Do czego udało mi się dojść?
Jedyne co mi się udało to znaleść morderców, niebywale okrótnych i bezwzględnych w swoich działaniach. Wiem więcej niż zanim tu przyszedłem, znalazłem nawet kogoś kto mnie rozumie, co mi to jednak dało. Jedyne co zrobiłem to dobiegłem na kraniec przepaści, teraz wystarczy jeszcze jeden krok i będzie po sprawie.
-Nie możesz tego zrobić.- znów się na mnie patrzy. Odejdz.
Czego ty jeszcze odemnie chcesz?-Mogę. Nikt mi nie zabroni.- patrzę prosto na nią.
-Ja Ci nie pozwalam.- dziewczyna wropsuje się i wyciąga rękę wskazując na mnie palcem.- Nie martw się, nie dasz rady wkupić się w łaski śmierci.- znów ten uśmiech.
Widząc to parskam śmiechem, myślałem, że już nic nie jest w stanie mnie rozbawić. Marmurowa dziewczyna tytułująca się śmiercią grożąca mi, że ja trzykrotnie niedoszły samobójca nie jestem w stanie się zabić, wydała się mi bardzo absurdalna. Mój śmiech jest okropny i przerywa go salwa kaszlu, ale nawet on nie jest w stanie już odwrócić tego co się stało. Przez te karykature śmiechu coś się zmieniło, coś co sprawiło, że wizja śmierci przestała być tą jedyną.

CZYTASZ
Mów mi śmierć
WerewolfUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.