Kyle
-Wzywa cię Darkness.- najpierw myślę, że słyszę Olivie. Ten głos do niej jednanak nie należy.
Nie chcę otwierać oczu, chcę zostać w tym cieple, to złudne poczucie bezpieczeństwa jest przyjemne. Nie chcę się ruszyć, a co dopiero iść do Bogini Ciemności. Po moim trupie, ale czy jak mi się nie uda to tym razem znowu przyjdzie?
Ucieczka odpada, sama myśl o niej wydaje się absurdalna. Nie wysłuchanie wezwania oznacza narażenie się przywódcy. Pójście tam z kolei to pchanie się w paszcze lwa, a w tej paszczy jest bardzo ciemno. Szkoda, że nie na tyle żeby skryć w niej ostre kły.
Mój drogi suficie czemu nie oberwiesz się i nie zmiażdzysz mi czaszki? Jak się spodziewałem on także był głuchy na moje pragnienia. Podniosłem się do siadu i spóściłem nogi na podłogę. Wraz z kontaktem moich stóp z panelami przeszedł mnie zimny dreszcz. Tak szybko jak się pojawił tak szybko też zniknął.
- A ty to kto?- omal się nie przewróciłem na widok nowej twarzy. Kompletnie zapomniałem, że ktoś jest w pokoju.
Przy moim biurku siedziała dziewczyna o niebiosa jeśli to możliwe bardziej sucha ode mnie. Tylko, że ona nie miała takich worów oraz przekrwionych oczu jak ja, nie zapominajac o mojej niedogolonej gębie. Siedziała sobie na moim fotelu z nogami w białych spodniach nonszlancko opartymi o moje biurko z jakąś księgą w dłoni. Ja się pytam ile to tomisko może mieć stron?
-Dostałeś ataku paniki Kyle, jeszcze żyjesz więc nie masz się na razie czym martwić. Powinieneś jednak być ostrożny przez najbliższą dobę. Wiesz nie powiedziane, że to nie może się jeszcze zmienić.- odezwał się dziewczyna. Jej usta były czerwone i wydawały się miękkie, jej skóra wydawała się z kolei niczym wykonana z kamienia, wyglądała jak wyżeźbiona z białego marmyru. Jak ubranie niemal wydawało się zlewać z jej skórą, gdyby nie cienki czarne linie biegnące po całej jej powierzchni.
- Nie odpowiedziałaś na pytanie.- powiedziałem, kiedy odzyskałem trochę rezonu. Dziewczyna zdjęła nogi zbiórka, dołożyła księgę i wstała, powoli podeszła do mojej aktualnie niezbyt niestabilnej osoby.
-Faktycznie, choć nie wiem czy jest sens się przedstawiać.- zatrzymała się tuż przede mną, niespełna pół metra dzieliło mnie od marmórowej dziewczyny.- Moje imię nigdy nie należało do mnie.- nachyliła się nade mną, niemal dotykała ustami moje ucho.
-Nie przeszkadza mi to.- powstrzymałem od ucieczki, możliwe, że dziewczyna czeka tylko aż wyczucie ode mnie strach. Niedoczekanie twoje!
-Mówią mi Aria.- no i wszystko stało się jaśniejsze, niemniej jednak niezbyt kolorowe. Biorąc pod uwagę, że utknąłem w niezbardzo komfortowej pozycji z córką tej, która jestem pewny, że jeszcze dziś odwiedzi mnie w snach. Niezbyt przyjemnych snach.
-Ario - zrobiłem dwa kroki w tył. Taktyczny odwrót czasami jest dobrym wyjściem, kiedy brak innego.- wiele o tobie słyszałem.- nie prawda, ale mam przeczucie, że lepiej nie utknąć w ciszy.
- To dziwne, jestem tu raczej bardziej gościem niż domownikem, zastanawiam sie kto Ci o mnie opowiadał. Czyżby matka wyklinała mnie aż tak głośno?- odwróciła się do mnie i ruszyła do drzwi, posłusznie podążyłem za dziewczyną okrytą bielą.
-Moja przełożona twierdzi, że wyjechałaś by poznać życie po za Hell i prowadzić badania.- teraz rzałuje, że nie zapytałem czego one dotyczą, co jeśli zarzynała jakieś kotki dla chorych ambicji?
- To prawda, że wyjechałam. Za to nie to było moim celem. Mój wyjazd miał raczej powód niż cel.- od ciemnowłosej dziewczyny biło coś dziwnego, była odemnie młodsza. Zanim tu przyjechałem przygotowałem się na tyle na ile to było możliwe, ale to było dziwne. Zdięcie, które dorwałem troche ponad trzy lata temu przedstawiał lekko krępą i niską dziewczyne o bląd lokach i anielskich skrzydłach. No a przede mna stał posąg, nawet aurę miała jak dzieło sztuki.
-Jaki?- wydawało mi się. Ta przeklęta ciekawość. Z ust dziewczyny wydobył się perlisty śmiech.
-Chciałam się stąd wyrwać. Spędziłaś tu kilka dni, pewnie sam rozumiesz.- rzeczywiście rozumiałem. Tylko, że my jesteśmy w zupełnie innej sytuacji, jej raczej nikt nie skróci o głowę jak zrobi coś niestosownego.
-Mylisz się.- słowa dziewczyny raziły mnie jak prądem. Czy demony mogą czytać w myślach? Jestem stracony w oczach elfiej seketarki!
-Wybacz,- mówi znowu.- po prostu miałam wrażenie, że pomyślałeś o mnie jak o gówniarzu który uciekł z domu z powodu szlabanu.- po tych słowach dziewczyna faktycznie wydała mi się młodsza. Ile ona miała lat? Chyba jeszcze nie była pełnoletnia.- Przez chwilę wydawało mi się, że jesteśmy podobni.
Spojrzałem na Arie, jej duże oczy sprawiały, że wyglada na zagłubioną. Poczółem mimowolną sympatię do tej mimo wszystko nie tak bardzo ode mnie młodszej osoby. Nie wiem czy to przez nią i jej sugestie, ale faktycznie w jakiś sposób wydawała mi się do mnie podobna.
-Ja też kogoś straciłam.- nie przestawała mówić.- Miałam siostrę, chociaż nigdy się z nią nie bawiłam, zmarła zaraz po narodzinach.- jeszcze raz spojrzałem na twarz dziewczyny. Teraz zrozumiałem, miała te samo spojrzenie, jej oczy szukały kogoś kogo nigdy nie widziała. Kogoś kto przecież powinien gdzieś być, ale nigdy nie stanie przed tobą.- Moja nadzieja powinna już umrzeć, minęło już tyle czasu.- oczy dziewczyny się zaszkliły.
-Ona nigdy nie odejdzie, mogę powiedzieć Ci coś w sekrecie Kyle?- zatrzymaliśmy się, staliśmy na środku jakiegoś korytarza pozbawiłnego okien, ozdobiony był jednak jak wszystkie ściany płaskorzeżbami, w donicach stały jakieś rośliny, jedyne żywe w tych ścianach.
Skinołem głową, dziewczyna znowu się zbliżyła i po raz kolejny jej wargi zbliżyły do mojego ucha, znów poczułem jej oddech na szyi, tym razem znów mój umysł wypełnił przyspieszony rytm mojego serca.
-Nawet jak będziesz miał dowód ona nie zniknie.- na tę słowa moje serce stanęło, by po chwili ruszyć galopem uderzając boleśnie o rzebra.
Kiedy Aria zrobiła krok w tył a potem kolejny z smutnym uśmiechem na ustach stałem tam jak sparaliżowany. Stałem nawet kilka minut po tym jak zniknęła mi z oczu. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że nawet jeśli zobaczyłbym grób mojej matki nic by to nie zmieniło. Szczerość w oczach Arii była jednak gwoździem do trumny.
Oparłem się o ścianę by chwilę później po niej zjechać, siedziałem na podłodzę patrząc w ścianę naprzeciw mnie. Widniał na niej anioł, anielica z legendy o jednej z oświeconych. Z racji, że Anielica z dłońmi rozpostartymi niczym kapłan była koloru ściany nie byłem w stanie stwierdzić czy jej włosy naprawdę są złote niczym słońce. Teraz mógłbym przysiąc, że jednak są czarne niczym dno trumny.
CZYTASZ
Mów mi śmierć
Hombres LoboUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.