Już przekraczając próg wiedziałem, że po jego stronie nic dobrego mnie nie spotka. Znalazłem się w wielkim kwadratowym pomieszczeniu, bardzo nietypowym zresztą. Dwie ściany były czarne a dwię białe, nie były jednolite, jak się później zorientowałem były z litego marmuru. Na styku dwóch czarnych ścian była płaskorzeźba złotgo drzewa, które pięło się i rozrastało aż po sam sufit, który miałem jakieś siedem metrów nad sobą. Podobnie z drugiej strony, tam jednak było ono srebrne, a na suficie wisiał ogromny żylandor w niejednolitym kolorze, był wykonany z różnych materiałów. Niestety nie udało mi się ustalić jakich, ale przypominał mozaikę różnych metali. Wielkie lustra ozdabiały każdą ze ścian rozjaśniając i potęgując wrażenie ogromu tego miejsca.
Na środku stał okrągły stół, ten masywny dębowy mebel nie był jedyny, on jednak był najważniejszy i to przy nim będę musiał spędzić najbliższe kilka godzin. Pocieszała mnie jednak myśl, że będzie ze mną Olivia. Nie żebym się zbyt przejmował opinią innych, co to to nie. To było mimo wszystko ważne. Olivia, od niedawna moja przełożona, oświadczyła mi do czego mam być przydatny.
Olivia jest częścią Rady Decyzyjnej jak i Rady Ogulnej co się rozumie samo przez się. Rada Ogólna to zbiorowisko mieszkańców, które składają raporty i dyskutują o tym co się dzieje. Rada Decyzyjna z kolei to bezpośredni współpracownicy Darknes, któży pomagają jej podjąć najważniejsze decyzje. Tacy doradcy króla.
Rady składają się z przeróżnych istot, duża rada składa się z stu członków, połowa z nich to demony. Mała rada z kolei dwunastu po za samą Darkness, więc w sumie trzynaście. Z całej dwunastki tylko czwórka nie jest demonami, co mnie nie dziwi nie ma tam żadnego wilkołaka.
Olivia jest człowiekiem, jej śmierć nadejdzie stosunkowo szybko, potrzeby jest więc ktoś w zapasie. Trochę jest to zbyt bezpośrednie jak na mój gust. Olivia mówi, że tak powinno być. Opowiedziała mi co się stało za pierwszym razem gdy utworzono pierwszą radę.
Pierwotnie rada miała się składać jedynie z demonów i z ludzi, bo jedni dążyli do zgody i pozytywnych relacji w przyszłości. Niestety w krztałtującym się państwie i systemie nie przetrwało to próby czasu. Zanim ktokolwiek się zorientował brakowało 1/3 członków, to upośledziło i o mało nie sparaliżowało całej rady. Ze względów praktycznych rada stała się mniej śmiertelna.
Po wojnach jakoś póki wszystko działa nikt nie ma zamiaru wymieniać członków. Co po niektórzy robią sobie jednak zaplecze w postaci rezerwowego. Skończyłem jako rezerwowy. Aktualnie miejsca w radzie są wolne, nikt nie kwapi się z kolei by je zapełnić. Ląduje więc na stołku.
Nota bene ląduje na stołku córki Darkness, nigdy nie pojawiała się ona w mediach, nie mam nawet pojęcia jak obecnie wygląda. Próbowałem dopytać Olivie, dowiedziałem się, że dziewczyna rzadko opuszczał pokój i wyjechała do szkoły gdzieś daleko by zaznajomić się z sytuacją po za Hell.
Aria, jak nazywa się dziewczyna ma się lada dzień pojawić. Nikt nie wie kiedy. Ciekawe jakim demonem jest dziewczyna i czy przypomina matkę. Moja przełożona rozwijała moje nadzieję. Twierdząc, że jest jej przeciwieństwem i w dodatku ma skrzydła, o czym wiedziałem wcześniej. Chciałbym ją zobaczyć, może teraz wygląda jak anielica z legendy?
-Omówimy teraz plan walki.- głos elfiej sekretarki przerwał moje dumania. He? To już? Cholera! Przegapiłem początek.
Rozejrzałem się po zgromadzonych, dwanaście osób, łącznie ze mną. Obok mnie siedziała Olivia, naprzeciw siebie miałem Darness, siedziała po turecku na swoim krześle. Przywudczyni wyglądała na rozluźnioną i nie zainterosowaną spotkaniem, nie była w tym jedyna. Wszyscy wyglądali jakby informacja o nadchodzącej wojnie do nich nie dotarła, wszyscy siedzieli sobie jak na herbatce, niektórzy leniwie przerzucali dokumenty leżące przed nimi.
CZYTASZ
Mów mi śmierć
Kurt AdamUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.