(Rozdział nie sprawdzony)
Czuję jak czyjś oddech smuga moją twarz, otwieram najpierw niebieskie oko zerkając na upierdliwca.
-Jak zawsze podczas snu wyglądasz jak nieboszczyk.- chłopak pochyla się jeszcze bardziej, na tyle żeby jego jasne blond włosy łaskotały mnie w policzki.
-Aż tak się ztęskniłeś za moją krwią żeby się tu fatygować.- Tony to hybryda demona i wampira, jak i pierwszy ochotnik, który bez skrępowania uczestniczył w moich eksperymentach po postawieniu się Uqne.
Jednym ze skutków ubocznych próby znalezienia antidotum na działanie mojej krwi było uzależnienie od niej chłopaka. No niby mu już nie może zginąć od napicia się jej, ale czy lepsza jest od tego ciągła na nią ochota?
Tony jest demonem z rodzaju kamienia w skrócie ma kątrole nad jakim kruszcem a z tego, że częściowo jest wampirem posiada tylko jeden wampirzy kieł.Normalnie wampirze hybrydy mają klasyczne uzębienie, więc chłopak jest swego rodzaju odmięcem. Za to gdy pójdzie na polowanie policja ma niezłom zagadkę ale po części udomowiony wampir często sporzywał coś innego niż moją krew.
-Częściowo, przybyłem także zagrać w twoją grę, no wiesz tą którą wywołałaś nie kłaniając się kuzynowi. Ale twoją krwią nigdy nie pogardzę.- uśmiechnął się na tyle żeby odsłonić swój przydługi kieł.
-O ile pozwolisz najpierw wskoczę pod prysznic, więc łaskawie zabierz ten kościsty tyłek z mojego brzucha.- ziewnęłam przeciągle.
-Jak zawsze milutka ale nie zapominaj, że sama przypominasz szkielet wyjęty z książki od biologii.
-A ciebie jak zwykle kąśliwość nie opuszcza.- wsunęłam rękę pod poduszkę.
-Wracając, na czym polega ta twoja rozgrywka?- przechylił głowę na lewą stronę wpatrując się w moje gardło.
-Na ucieczce, możesz też zagrzewać miejsce w wilczych celach, lecz raczej jest to kiepski pomysł zwarzając na to, że księciunio pragnie głowy demona. Po za tym robisz z policji idiotów, robisz zamieszanie, zostawiasz trupy, gra toczy się puki główny alfa nie pęknie albo jego syn straci głowę ale oko też może być.- po skączeniu monologu wyciągnęłam z pod poduszki wyciągnęłam nóż myśliwski i wbiłam go w bok hybrydy kwitując wielkim wyszczerzem.
-Trafiłaś w wątrobę,- westchnął ociężale i wstał ze mnie.- a lubiłem tę koszulkę.- pociągnął sprawnie rękojeść noża wyjmując go z rany, która zanim się zagoiła zdążyła zakrwawić białą koszulkę wampira.
-Nie mów, że ty nie wziąłeś zapasowych.-rzuciłam zamykając drzwi łazienki.
°~°~°
-Nudzę się i jestem głodny.- marudził Tony kiedy siedzieliśmy na dachu jednego z wielu tu bloków.
-Przecież możesz jeść zwykłe jedzenie,- chłopak próbuję coś powiedzieć ale mu przerywam.- tak wiem nie musisz mówić, przecież to nie syci.
-Jesteś okropna, dlaczego nie chcesz dać mi swojej krwi?- wyje mi do ucha.
-Bo chcę najpierw sprawdzić czy nie wyszłeś z wprawy, widzisz tego gościa?- wskazuję palcem w stronę przechodniów, wybrałam wilka, który wydawał mi się idealnym celem na początek.
-Tego w brązowym płaszczu?- mruży oczy śledząc ruchy przyszłej ofiary.
-Tak.
Wampir nie czekając na więcej informacji wybija się w powietrze po czym spada centralnie na wskazanego wcześniej męszczyznę. Nikt nie zdążył nawet krzyknąć a rozszarpany męszczyzna leżał na chodniku a Tony siedział z powrotem obok mnie.
To był największy atut tego wampira, był szybszy nawet od oficjalnych członków swojej rasy. Żywił się też dość szybko, chodziaż nie wysysał na tyle krwi by zabić ale za to rozszarpywał ofiarę i to w białych ciuchach.
-Masz kroplę krwi na policzku.- skrytykowałam uśmiechniętą bestię. Mimo to lubiłam gdy się starał a właśnie to robił za każdym razem gdy atakował w mojej obecności, chciał udowodnić, że jest najszybszy. Może dlatego, że to ja pomagałam mu stworzyć i udoskonalić jego ataki.
-Dramatyzujesz.- otarł palcem policzek po czym go oblizał.- miał strasznie mdłą krew, palacze smakują najgorzej, nie schorowani smakują gorzej.
-Nie dramatyzuję, a przynajmniej nie bardziej niż tamci na dole.- wsadziłam palce do uszu w pokazując jak bardzo irytujące są krzyki kobiety uciapanej w krwi trupa.
-Momentami mam wrażenie, że jesteśmy emocjonalnie niedorozwinięci.
-Masz na myśli demony?- chłopak skinął głową.- Nie do końca masz rację, po prostu w pewnym momencie w naszych emocjach pojawia się luka. Niektóre również nowe kable zostają przecięte, nadal są pod napięciem ale impulsy elektroniczne docierają do otoczenia a nie do ciebie.
-Coś za trafna przenośnia, jednak co jak kable są tylko po części przecięte?- znowu suszy zęby.
-Przecież wiesz, nie raz już o tym gadaliśmy. Rozszarp jeszcze tą głośną kobietę a a dostaniesz moją krew.- wampir zasalutował i następna kałuża szkarłatu pokryła smutny szary chodnik.
CZYTASZ
Mów mi śmierć
WerewolfUciekaj, uciekaj, uciekaj... Nie ma sensu, nigdy go nie było. Nie ważne jak daleko uciekniesz, to i tak nic nie zmieni, nie ważne jak długo. Na koniec i tak, I tak wpadniesz w ramiona śmierci.