GANGSTER ROZDZIAŁ 1

5.3K 397 70
                                    

-Na wstępie wielkie brawa dla załogi numer 106. Jace nie wiem co byśmy bez Ciebie zrobili. - tęgi komendant, Hodge Starkweather, w wieku prawie emerytalnym mrugnął do Jace'a Herondale. Następnie przygładził swoje rzadkie, siwe włosy i spojrzał na listę. W tym wieku szybko zapominał co miał powiedzieć więc szykował sobie ściągawki. Wspomniany policjant wstał i ukłonił się swoim kolegom. Był średniego wzrostu, muskularnym blondynem, który lada dzień kończył dwadzieścia dwa lata. Mało który policjant w jego wieku mógłby pochwalić się takimi osiągnięciami. Większość kobiet uważała go za bardzo atrakcyjnego. Jace był charyzmatyczny, pewne siebie, uwielbiał być w centrum uwagi i imponował innym, nie tylko kobietom.

-Uwielbiają nas. - szepnął do swojego partnera, Aleca Lightwooda, kiedy w końcu usiadł. Ten nic mu nie odpowiedział tylko przewrócił oczami. Alec był wyższy od swojego partnera, jego włosy były ciemne, a oczy błękitne. W odróżnieniu od Jace'a brakowało mu pewności siebie. Miał za ta doskonały, operacyjny mózg i świetny refleks, który nie raz uratował ich obu. Nie odstawał od Jace'a ani trochę, był może nawet bardziej oczytany i inteligentniejszy od partnera. Jego ciało zdobiły liczne drobne tatuaże, od których kobiety nie mogły oderwać wzroku, szczególnie od tego na szyi. Dla zwykłego laika te tatuaże mogły być niezrozumiałe, dla Aleca, który natknął się kiedyś na ciekawą książkę o anielskim języku były talizmanami. Gdyby nie jego nieśmiałość mógłby mieć takie same powodzenie jak Jace. Nie zależało mu jednak na tym, nie był tak powierzchowny. Alec był o trzy lata starszy od Jace'a. Jednak to młodszy policjant dowodził w ich zawodzie.

Dzisiejszego dnia Alec był sfrustrowany. Razem rozpracowali szajkę dilerów, przyskrzynili parę płotek, a całe zasługi tak naprawdę jak zwykle spadły na Jace'a. Jace cieszył się z ich osiągnięcia, ale nigdy nie wspominał o swoim partnerze. Zbierał poklaski dla siebie i nie przeszkadzało mu, że jego partner jest pomijany. Alec czuł, że pomimo wszystko dłużej tak nie da rady. Przez trzy lata przymykał na to oko. Przez trzy lata ani razu nie upomniał się o oklaski. Robił to wszystko bo kochał Jacek. To nie była jednak tylko braterska miłość. To była miłość do osoby u której boku chce się przeżyć całe swoje życie. Z tego tytułu Alec chciał by Jace był szczęśliwy. A młodszy policjant niewątpliwie był bardzo szczęśliwy. Czy wiedział o uczuciach partnera i po prostu go wykorzystywał? Nie wiadomo.

Alec nie słuchał odprawy. Czuł jak pocą mu się ręce. Jego uczucia przez trzy lata wcale się nie zmieniły. Nadal kochał Jace'a i nie zawahałby się oddać za niego życia, ale też chciał coś w życiu osiągnąć. O awansie jego partnera mówiono od miesiąca, to była kwestia czasu. Alec wiedział, że zostanie sam i jego kontakt z partnerem i przyjacielem zarazem się zmniejszy. Przerażała go myśl, że rano z kawą nie będzie czekał pod blokiem Jace'a i wściekał się, że ten się spóźnia.. 

-Dobra, dziękuje wszystkim za uwagę! Nie dajcie dziś się zabić! -  Hodge zawsze tak żartował. Ciężko znosił śmierć swoich podwładnych. Zawsze czuł się winny, że wysłał kogoś akurat w tamto miejsce, że może źle dobrał ludzi, aż w końcu, że po raz kolejny nie docenił wroga. Niestety w tym zawodzie śmierć czekała niemal za każdym rogiem.  Wszyscy zaczęli się podnosić. - Załoga 106 zostaje, mam dla was nowe zadanie. - Alec wyciągnął notes by w razie potrzeby zanotować wszystkie dane. Jace nigdy nie notował, on nie potrzebował informacji. Mózgiem każdej operacji był zawsze Alec. To on ustalał i kojarzył fakty, a potem dzielił się z nimi z partnerem. Sala szybko opustoszała. Alec wraz z partnerem przesiedli się do pierwszego rzędu. - Sprawa jest bardzo delikatna i ryzykowna, dlatego wiem, że mogę powierzyć ją tylko Wam. To co tu dzisiaj usłyszycie musicie tu zostawić. Dla bezpieczeństwa wtajemniczamy tylko potrzebne osoby. Ja, nadinspektor Gray i Wasza dwójka. - Alec był bardzo zaciekawiony wstępem. - Ale najpierw najważniejsze, chcecie w to wejść? 

-Biorę w ciemno! - zażartował Jace, a oficer spojrzał na niego z uwielbieniem. Alec mocniej ścisnął swój notatnik.

-Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć Jace! Dobra, do sedna sprawy. Mieliśmy kreta na komisariacie. Nie róbcie takich min, to może zdarzyć się wszędzie, ale niestety trafiło na nas. Sprawę udało nam się zatuszować. Pani Lyrine odeszła na przedwczesną emeryturę.

-Lyrine była wtyką? - Alec był w szoku. Uwielbiał tą kobietę. Ona jako jedyna nie dała się zwieść urokowi Jace'a. Często doradzała mu by w końcu ogarnął i upomniał o swoje, by się odezwał. Lyrine przypominała mu matkę i była ostatnią osobą, która podejrzewałby o coś takiego.

-W zamian za to obiecała nam pomóc. - Hodge zignorował pytanie Alec'a. Po co miał się powtarzać? - Wprowadzi jednego z was do gangu. I mam tu na myśli nieosiągalnych! Jeśli nam się uda, o naszym komisariacie będą mówić na całym świecie. To będzie chyba największa przeprowadzona akcja, dlatego ważne jest, by jak najmniej osób o niej wiedziało. 

-Wspaniale! 

-Też tak sądzę Jace. To dla nas wszystkich niepowtarzalna okazja. I nie możemy dopuścić by ktoś inny z niej skorzystał. Dzisiaj jeździcie po mieście, dzień jak co dzień. Od przyszłego tygodnia zaczynamy. Musimy jeszcze wszystko poustalać, a Lyrine nie śpieszno do nas. 

********

-Czy to nie jest zajebiste? Taka okazja, taka gruba ryba i to trafiła się nam! - Jace był cały w skowronkach. To było to na co czekał całe swoje życie. Będzie mógł wcielić się w gangstera. Poznać ich świat. Takie doświadczenie ułatwi mu późniejszą pracę.

-No super. - Alec nie podzielał entuzjazmu Jace'a. Martwił o Lyrine. Dopiero teraz skojarzył, że nie widział jej od około tygodnia. Skupił się na tym jak zacząć dręczący go temat. 

-Już widzę te nagłówki w gazetach. Załoga 106 zatrzymała najgroźniejszą grupę przestępczą działającą na całym świecie. Nieosiągalnych, rozumiesz to?! Od lat policja nie może ich dostać w swoje ręce! Czad! Lepiej zacznę już przed lustrem trenować mafioza.

-Ty? - oczywiście Jace podjął decyzje nawet nie konsultując ją ze swoim partnerem. Pewnie komendant również liczył na to, że Alec zostanie na komendzie, a Jace ruszy rozpracowywać nieosiągalnych. 

-No ja. Wiesz jak już przeniknę do ich świata to nie ma zmiłuj. Będę musiał być ostrożny. Ale spokojnie, będą z Tobą na bieżąco. Najchętniej już dzisiaj zacząłbym się wdrażać . Nie mogę się doczekać kiedy.. 

-Nie! - Alec przerwał wypowiedź Jace'a. - Nie zgadzam się na to.

-O co chodzi Alec? Ja wiem, że się o mnie martwisz i..

-Ty zostajesz na komendzie. Ja wniknę w ich szeregi. - Alec czuł jak drżą mu nogi. Jeszcze nigdy, przez trzy lata współpracy, nie zdarzyło się by ten zaprotestował. Zawsze, ale to zawsze zgadzał się na wszystko co wymyślił Jace. Chłopak czuł, że tym razem nie może się zgodzić. Czuł, że to on musi poznać nieosiąganych. 

-Chyba żartujesz Alec, przecież nie poradzisz sobie.

-Słucham? - policjant był zszokowany postawą swojego partnera. Jego słowa po raz kolejny złamały mu serce, o ile było co jeszcze łamać. Jace nigdy nie liczył się ze zdaniem Aleca. 

-To znaczy.. nie o to chodzi Alec.. - Jace czuł, że trochę przesadził, ale nie rozumiał o co chodzi jego przyjacielowi. Alec był typową gliną, nie nadawał się. - Ty jesteś zbyt dobrym gliną by udawać przestępce. To się nie uda.

-W takim razie czas się rozstać. 

-O czym Ty mówisz? 

-O tym, że cokolwiek byśmy nie zrobili zawsze słyszę tylko pochwały w Twoją stronę! Wspaniały kurwa Jace'a! Mam dosyć życia w Twoim cieniu, rozumiesz? Skoro chcesz grać w pojedynkę droga wolna.

-Alec.. przecież ja nigdy..

-No właśnie nigdy nie wspomniałeś o mnie. Zawsze tylko szczerzysz się do kamer. Mam już tego dosyć. - Alec ruszył do ich wspólnego gabinetu. Czuł jak w środku drży. Wiedział, że najpewniej będzie żałował swoich słów. 

-Hej! Czekaj.. - Jace z kolei zdawał sobie sprawę z zasług swojego partnera. Razem osiągną wszystko, osobno nic im się nie uda. - Skoro tak bardzo Ci zależy to dobrze. Tym razem to ja zostanę na komendzie. Ale nie wiem czy poradzę sobie.. To Ty zawsze byłeś od planowania. - Alec uśmiechnął się. Był w niemałym szoku. W takich sytuacjach czuł, że Jace'owi zależy na nim, chociaż nie zawsze to okazywał. 

-Poradzimy sobie, obaj. 

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz