GANGSTER ROZDZIAŁ 2

5.4K 356 77
                                    

-Chyba już się na mnie nie gniewasz, co? - Jace i Alec siedzieli w samochodzie. Starszy policjant notował coś z werwą w notesie. Jako pierwsi dojechali na miejsce zbrodni, które wspólnie zabezpieczyli. Jakiś ćpun wyskoczył z okna, ale z nimi nigdy nie było nic wiadomo. Bywało, że ktoś im pomagał w przejściu na drugi świat. Alec przez trzy lata się nauczył, że sprawy nigdy nie idą gładką. Im więcej człowiek szperał tym więcej wiedział. Nie ważne o kim mowa, czy to zwykły recydywista, czy założyciel fundacji. W dzisiejszych czasach każdy miał złe uczynki na swoim koncie. Alec pewnego razu zaczynając służbę rozjechał kota swojej sąsiadki, a potem prosto w zapłakane oczy jej kłamał, że postara się znaleźć sprawców. Niby świadków nie było, ale gdyby był ktoś dociekliwy, na pewno wygrzebałby tą sprawę. 

Starał się wszystko co rzuciło mu się w oczy skrupulatnie zapisać, wcześniej porobili zdjęcia. Jak na złość zaczął padać deszcz. Zmył trochę krwi z chodnika, ale zmył też parę dowodów, którymi teraz dysponowali tylko oni. 

-Nie. - odparł nie odrywając nosa znad notesu.

-Chyba jednak tak.

-Będziemy się teraz przekomarzać jak małe dzieci? - Alec posłał krótkie spojrzenie swojemu partnerowi. Nie potrafił długo się na niego gniewać, choćby ten nie wiadomo jak zdeptał jego serce. Taki już był. - Między nami wszystko okej, skupmy się na pracy.

-I tak zaraz nam odbiorą śledztwo. - Jace przewrócił oczami. Nie lubił siedzieć bezczynnie, albo robić coś co nie przyniesie żadnych rezultatów. Dla niego sprawa była prosta, koleś się naćpał, zobaczył latające jednorożce i postanowił polatać razem z nimi. Skończył na chodniku z roztrzaskaną głową i połamanym ciałem. 

-Nie ważne. 

-No to nie notuj im tyle, niech sami do wszystkiego dojdą. - Alec nawet tego nie skomentował. Jako załoga 106 mieli naprawdę na dużo pozwalane. Nie raz i nie dwa zajmowali się sprawami, którymi z racji na stopień nie powinni. Ze względu na młody wiek nie mogli przejść do wydziału śledczego. Nadinspektor na razie się na to nie zgadzała, najpierw mieli trochę popracować na niższym stanowisku. Uważała, że muszą się sprawdzić. Alec wiedział, że sprawdzili się i to nie raz. Po za tym jeśli plotki mówiły prawdę Jace lada dzień miał zacząć piąć się na samą górę. Dla niego jednak najważniejsza była praca. Gdziekolwiek by nie był zawsze zamierzał robić wszystko z tym samym zapałem i poświęceniem.

-Pada deszcz, więc niektóre rzeczy mogą im umknąć.

-Co może im umknąć? To ćpun Alec! Sam skoczył.

-Na tym etapie nie możesz być tego pewien, potrzebna jest autopsja. 

-000 do 106. - Jace ucieszył się słysząc tak dobrze znany mu, zniekształcony głos. Zaraz wyślą ich dalej i sprawa ćpuna dla nich się skończy.

-106 do 000, zgłaszam się.

-Jesteście jeszcze na miejscu zbrodni? 

-Jeszcze tak.

-Zostańcie tam. Śledczy nie dojadą. Przed chwilą było zgłoszenie o jeszcze jednym świrze, który wyskoczył z okna. Zabrali patologa i pojechali tam. Drugi jest na zwolnieniu lekarskim. Zabezpieczyliście wszystko? 

-Tak. 

-Dobrze, jak tylko wrócą wyśle ich do Was. - Jace czuł jak cały gotuje się w środku. Przecież mogą tu czekać nawet do wieczora! Mieli tylko szybko dojechać na miejsce zbrodni, szybko zabezpieczyć teren i szybko się ewakuować. 

-Mamy tu czekać? 

-Dokładnie tak Jace, odezwę się jak ktoś będzie do was jechał. - Alec uśmiechnął się. Z natury nie był złośliwym człowiekiem, ale zdenerwowanie Jace rozbawiło go. On nie miał nic przeciwko ''pilnowaniu'' zwłok.

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz