GANGSTER ROZDZIAŁ 70

1.8K 216 16
                                    

Cały czas czuli ich oddech na swoich plecach. Przemieszczali się po omacku, nie wiedzieli którędy najszybciej do wyjścia. Magnus domyślił się, że to miejsce, za czasów kiedy to jego ojciec zajmował się Nowym Jorkiem, kiedy tak naprawdę zaczynał, służyło za laboratorium oraz magazyn. Nigdy tutaj nie przyjechał, robił to na złość ojcu, ale koniec końców, jak zwykle zresztą, to on najgorzej na tym wyszedł. Gdyby znał to miejsce już dawno siedzieli by w samochodach ciesząc się z powodzenia akcji. Alec był już półprzytomny, nie kontaktował do końca co się dzieje. Jedyne co czuł to ogromny ból w niemal każdej części ciała. Chciał by ten koszmar już się skończył, ale chciał też by Magnus był bezpieczny. W końcu ten chciał go uratować ryzykując własnym życiem. Dla Magnusa z kolei najważniejsze było, że Alec jest już bezpieczny. Nie chciał się jednak dać złapać, bo to by ich bezpowrotnie rozdzieliło.

-Kurwa, ja już nie dam rady.. - w pewnym momencie Raphael się zatrzymał. Był cały mokry i zdyszany. - Nie mam siły. - Magnus spojrzał na przyjaciela niedowierzająco. On biegł z Aleciem i jakoś nie narzekał. Kiedy jednak mu się przyjrzał zdał sobie sprawę, że Socha miał rację. 

-Proszę Cię Wampir. Jeszcze kawałek. Nie ma czasu.. 

-Biegnijcie. 

-Kurwa mać, nie zostawię Cię przecież. 

-Nie ma czasu na pogaduszki, ruszamy. - Luke był przerażony, każda sekunda przybliżała ich do nieuchronnej katastrofy. 

-Tam jest wyjście! - krzyknął jeden z chłopaków. Blefował, ale jego słowa podziałały.

-Dasz radę Wampir. - kontynuowali ucieczkę. Wampir teraz był na samym końcu grupy, ale starał się nie odstawać zbyt mocno. Luke wyciągnął telefon i zadzwonił do kierowcy. Był wściekły, że nie powiadomił ich o wizycie policji, ale teraz nie było czasu na reprymendy. W stosownym czasie zajmie się tym niewybaczalnym błędem. 

-Dobra wiadomość Panowie, Martin cały czas jest na chodzie. Musimy dobiec tylko do głównej drogi. 

-To kawał drogi! - odkrzyknął Wampir, nikt mu jednak nie odpowiedział. W końcu poczuli zapach świeżego powietrza, wiedzieli, że są bliscy wyjścia, nie wiedzieli co czeka ich na zewnątrz. 

-Musimy sprawdzić teraz kto tam na nas czeka.

-Nie ma na to czasu Luke. - Magnus zdjął z pleców pół przytomnego Aleca. - Przepraszam Cię Cukiereczku. - Chwycił go mocno, czując jak bardzo jest wiotki. - Ustawcie się za nami. 

-Kurwa najpierw kominiarki! - Wampir dobiegł do grupy. Każdy z kieszeni wyciągnął kominiarkę. Magnus uważał, że to im niewiele pomoże, ale takie mieli zasady. Kominiarki, niby nic takiego, a nie raz uratowały im dupę. Pełni obaw ruszyli do przodu. 

Magnus spodziewał się najgorszego. Powtarzał sobie w myślach, że przecież Alec jest już bezpieczny, a tylko o to mu chodziło. Oni sobie jakoś poradzą. 

-Stójcie! - na zewnątrz czekała na nich czwórka policjantów. Magnus wiedział, że sytuacja może się diametralnie zmienić w sekundę. Najłatwiej i najszybciej było ich zabić. Kiwnął na Luke'a, który wraz ze swoimi chłopakami bez zastanowienia utorował im drogę. 

-Nie.. Przecież.. - Alec był zaskoczony, przecież policjanci na pewno by ich puścili, dobiegli by jakoś do tego cholernego samochodu, uratowali się. Zaczął się wyrywać. 

-Alec to było konieczne.

-Zostaw mnie!

-Alec..

-Dacie radę uciec beze mnie.

-Zawiozę Cię do Sochy.

-Nie Magnus. Po prostu mnie zostaw i uciekaj. Mam naprawdę dosyć. 

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz