Raphael stał pod drzwiami Magnusa. Nerwowo przystępował z nogi na nogę. Jego nienaganny zawsze strój był dzisiaj w nieładzie. Marynarkę zostawił u Sochy, koszule miał całą wygniecioną i nie dopiętą. Stał już tu od dobrych dwudziestu minut. Układał sobie w głowię jak przekaże Magnusowi nie najlepsze wiadomości. W końcu zapukał delikatnie do drzwi, zdając sobie sprawę, że śpiący przyjaciel nie usłyszy tego. Bardzo się zdziwił kiedy po chwili drzwi się otwarły, a w nich stanął uśmiechnięty Magnus z parującym kubkiem w ręku.
-Nie śpisz już?
-Przyszedłeś sprawdzić czy śpię? - Magnus z uśmiechem wpuścił przyjaciela. - Bardzo wczesna wizyta. Coś się stało?
-Tak. - odparł krótko Raphael. Zatrzymał się w korytarzu czując, że w głowie ma pustkę. Wszystko co przed chwilą ustalił w głowie rozwiało się jak tylko przekroczył próg mieszkania.
-Po Twojej minie wnioskuje, że to nic dobrego. - Magnus westchnął.
-Dlaczego nie śpisz? - Raphael zastanawiał się czy Magnus aby już nie wie co wydarzyło się wczoraj wieczorem. Nie należał do rannych ptaszków, ale z drugiej strony byłby tak spokojny?
-Poszedłem wczoraj bardzo szybko spać. - Magnus spoważniał na myśl o wczorajszym nieudanym wieczorze. - To Cię tak martwi?
-Nie, po prostu myślałem, że może już wiesz..
-Wiem o czym?
-O Pluskwie. - Magnus spojrzał na przyjaciela. Jedyne co poczuł to lęk o Łowcę. Może zdenerwowany Pluskwa się na nim wyżył?
-Co ten idiota znowu zrobił?
-Tym razem to jemu zrobili. - Magnus się roześmiał czując ulgę. Gdyby znowu tknął Łowcę bez jego zgody to chyba by go zabił.
-Ktoś w końcu obił mu mordę? Nie lubicie się, powinieneś się cieszyć.
-Magnus.. Pluskwa został wczoraj potrącony. - mina zrzedła Magnusowi.
-Co z nim?
-Jest bardzo źle. Na szczęście barman zabrał go nim ktoś wezwał pogotowie. Przewiozłem go do Sochy. Zdrzemnąłem się kiedy on go operował, a potem prosto przyjechałem do Ciebie. Socha uważa, że nie samo potrącenie było najgorsze. Pluskwa uderzył głową w krawężnik. Potem go przewieźliśmy w niekomfortowych warunkach i wyszło co wyszło.
-Ale żyje?
-Żyje. - jeszcze, dodał w myślach Raphael. Nie odważył się jednak powiedzieć tego na głos.
-To na pewno sprawka tych skurwysynów. - Magnus odłożył kubek czując jak złość obejmuje całe jego ciało. - Nosz kurwa mać! - uderzył w stół, a następnie kopnął krzesło. - Gdzie to się stało?! - Raphael czuł, że złość Magnusa po jego słowach się powiększy, ale tak istotnej informacji nie mógł zataić.
-Pod klubem.
-Jakim? - Raphael się wzdrygnął. Miał wrażenie, że przed nim stoi Asmodeus.
-Johimbin.
-Kurwa! - Magnus zaczął znowu kopać w krzesło, które w końcu się rozpadło. - Kazałem mu tam nie chodzić.
-Pluskwa uwielbiał to miejsce.
-I chuj mu z tego wyszedł! Nie daruje im tego kurwa! Ci co to zrobili.. pożałują dnia w którym się urodzili.
-Magnus, to miało być chyba ostrzeżenie. Według jednego świadka, nie jechali zbyt szybko, nie chcieli zabić.
CZYTASZ
GANGSTER
RomanceAlexander Lightwood to dobry gliniarz. Ma dosyć życia w cieniu swojego przyjaciela, w którym nieszczęśliwie się zakochał. Magnus Bane to gangster. Któregoś dnia pewien przystojny policjant pojawia się u niego z chęcią współpracy. Co wyniknie ze zn...