GANGSTER ROZDZIAŁ 57

2.2K 227 45
                                    

-Kurwa, kurwa, kurwa! - Raphael najmocniej jak potrafił uciskał klatkę przyjaciela, ale pomimo to krew cały czas mocno płynęła z rany. Nie pamiętał by kiedykolwiek czuł się tak bezradnie jak teraz. Ręce mu się trzęsły, a głos drżał, ale nie przejmował się tym. Dałby się nawet postrzelić by uratować teraz przyjaciela. 

-Musimy go jak najszybciej stąd wydostać. - Alec czuł jak osuwa mu się grunt pod nogami. Byli pod ostrzałem, do przyjazdu policji zostało raptem dziesięć minut, a Magik był postrzelony.  W żadnym ze swoich najgorszych scenariuszy nie założył takiej opcji. W sumie to nikt nie założył. Wiedział, że teraz najważniejsze jest życie Magika. W końcu po coś tu był! Miał go w razie problemów uratować. 

-Za ile będzie policja? - spytał Luke, który póki co wyglądał na najbardziej spokojnego z całej ich przytomnej trójki.

-Mamy około dziesięć minut, potem zrobi się naprawdę gorąco. - Raphael starał się opanować. Wiedział, że jeśli nie uratują Magnusa nigdy tego sobie nie wybaczy. Mieli naprawdę mało czasu by go stąd wyciągnąć. Wziął głęboki oddech. Wszystko da się zrobić. Bywali już w opałach i zawsze sobie radzili. Tym razem nie będzie inaczej. Za mniej niż miesiąc wszyscy, ze zdrowym Magikiem na czele, będą się śmiali z jego paniki. 

-Czyli nie może Cię tu być. Musisz stąd wyjść. Weźmiesz ze sobą Magika, my będziemy Cię osłaniać. Zawieziesz go prosto do Sochy, jasne?

-Kurwa, chcesz mu podać adres Sochy?! - Wilk spojrzał groźnie na Raphaela. - Magik nas za to zajebie!

-Najpierw musi kurwa przeżyć! - krzyknął histerycznie Raphael. - Zaraz zjawi się policja i nie może ich dwójki tu być. My.. My jakoś sobie poradzimy.

-Ja pierdolę, co za chora akcja! Tylko weź mi się tu kurwa nie rozrycz, bo oszaleje. - Wilki ponownie się wychylił. - Dwójka naszych została. Paru tamtych padło. Średnio to widzę.

-Da radę uciec?!

-No kurwa, możemy spróbować! Jak dam znać Łowco spierdalaj ile sił w nogach, nie oglądaj się, jasne? Magik jest najważniejszy, rozumiesz? 

-Spokojnie, uratuje go! - Alec zamienił się miejscami z Raphaelem i najbliżej jak to było możliwe przysunął się do Magika. Gangster był nieprzytomny. Najdelikatniej jak potrafił wziął go na ręce. Nie czuł już strachu. Nie martwił się w tej chwili o nic. Najważniejsze było by uratować Magika. Adrenalina potrafiła zdziałać cuda.

-Ave Green 35. Jeśli dam radę uprzedzę go co się dzieje. Zawieź go prosto do Sochy, proszę. Ja.. naprawdę Ci ufam Alec. - Alec wiedział, że cokolwiek by się nie działo nie mógł zawieść. Nawet pomimo sugestii Wampira do głowy mu nie przyszło żeby wywieź Magika na komisariat czy sprzedać komukolwiek adres ich lekarzy. W głowie miał tylko, że musi uratować gangstera. 

-Kurwa teraz! - Alec nie zdążył nic odpowiedzieć. Wilk wyłonił się spod kanapy. Raphael zrobił to samo jak tylko Alec ruszył. Dało im to małą przewagę. Policjant co sił w nogach biegł do drzwi. Odległość, która wcześniej wydała się mała, teraz dla Aleca była wręcz nie do pokonania. Nad głową dwa razy przeleciała mu kula i miał wrażenie, że zapiekło go ramię, ale nie zatrzymywał się. Trasa do zaplecza zajęła max dziesięć sekund, ale Alec miał wrażenie, że pokonanie odległości zajęło mu wietrzność. Nie zatrzymał się nad bezwładnym ciałem barmana, w końcu zaraz pojawią się odpowiednie służby, chociaż wątpił, że tu da się coś zdziałać. Po rozbryźniętych śladach krwi na ścianie wnioskował, że barman nie żyje od dłuższego czasu, a przynajmniej od początku rozmowy. Kopniakiem wyważył drzwi na zewnątrz ciesząc się, że nie są zamknięte jakimiś kratami. Kiedy wybiegł z Johimbinu usłyszał z daleka dźwięk syren. Bał się, że Wilk i Wampir nie dadzą rady uciec. Nie mógł jednak im pomóc, Magik był teraz najważniejszy. Życiu tamtej dwójce póki co nic nie zagrażało. Powtarzając w myślach, że tamta dwójka jakoś sobie poradzi, podbiegł do samochodu gangstera i z trudem wyciągnął kluczyki z jego kurtki. Dopiero kiedy otwarł drzwi zdał sobie sprawę, że ktoś przebił opony.

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz