GANGSTER ROZDZIAŁ 58

2.2K 242 48
                                    

Pomimo licznych protestów, Alec w końcu zgodził się by Izzy najpierw zawiozła go domu. Wziął szybki prysznic, z trudem zmywając z siebie zeschniętą krew, a następnie przebrał się w czyste, nierozdarte rzeczy. Pomimo upływu czasu jego złość nie zmalała. Był nawet bardziej zdenerwowany, bo miał więcej czasu na przemyślenia. Wiedział, że być może niepotrzebnie się nakręca. Ale jak miał tego nie robić, skoro mógł wczoraj zginąć? Hodge już raz zatuszował sprawę kreta. Kto wie czy nie zrobił tego drugi raz. Szczególnie, że mogło chodzić o jego oczko w głowie, Jace'a.

-Powiesz mi coś w końcu? - zapytała zdenerwowana Izzy kiedy brat zszedł na dół. Kiedy zobaczyła go całego we krwi myślała, że oszaleje!

-Wszystko dobrze Izzy. - Alec przewrócił oczami. - To nie była moja krew.

-Co się wydarzyło w nocy?!

-Izzy załatwię dwie sprawy i porozmawiamy na spokojnie. Wytrzymasz? - Alec westchnął. Był zmęczony. Głowa cały czas go bolała. Nie widział czy to kwestia emocji czy tego co sobie wczoraj wstrzyknął. W każdym bądź razie czuł się podwójnie koszmarnie. Nie chciał martwić siostry, ale na to było już za późno. Nie miał numeru ani do Sochy ani Wampira, więc nie wiedział co z Magikiem. Jeśli mu się pogarszało nie dowie się o tym tak szybko. To wszystko dodatkowo go przygnębiało.

-Mam inny wybór?

-Nie, jedzmy już proszę na komendę. - Izzy była niezadowolona, ale uznała, że nie będzie protestować. Alec faktycznie nie wyglądał na rannego, a przynajmniej nie wyglądał jakby ta cała krew na koszulce, spodniach czy ciele miała należeć do niego. Zauważyła tylko bandaż na ramieniu, ale nie musiało to nic poważnego oznaczać. Alec wydał się jej po prostu zmęczony i dziwnie niespokojny. W ciszy jechali na komendę. Izzy parę razy chciała zacząć temat z bratem, ale koniec końców uznała, że nie będzie go zmuszać. Jak to z Aleciem, na wszystko przyjdzie czas. - Zaczekaj chwilę. Myślę, że za góra dziesięć minut będę z powrotem.

Alec ruszył na komendę. Teraz jego zdenerwowanie sięgnęło apogeum. Nie zważając na to, że Nicolas go zagaduje szedł prosto do otwartego gabinetu. Zastał tam swoich przełożonych.

-Alec w końcu! Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy! - Tessa zerwała się z krzesła. Czytając wstępny raport domyśliła się, że wczoraj coś poszło nie tak. Do tego przez całą nie było z policjantem kontaktu. Alec nigdy się nie spóźnił, a dziś pobił rekord w późnym przyjściu do pracy. Alec i na nią nie zwrócił uwagi. Podszedł do nieświadomego Hodge i go uderzył. Nikt tego się nie spodziewał. Tessa krzyknęła, a Hodge zsunął się z krzesła. Alec z kolei poczuł lekki ból w ręce. Nie wystarczyło mu to jednak.

-Ile kurwa jeszcze wtyk ukrywasz co?! Oni wiedzieli o wszystkim, rozumiesz?! Wysłałeś nas kurwa na rzeź!!!

-Alec! - Tessa podbiegła do drzwi i szybko je zamknęła. Widziała, że parę ciekawskich oczu dojrzało tą scenę i najpewniej zaraz cała komenda będzie huczeć od plotek. Była kompletnie zszokowana zachowaniem policjanta. - Co to ma znaczyć? 

-Wylecisz za to! - Hodge zaczął się zbierać z podłogi. Złapał się się za nos, z którego leciała krew. Był teraz tak samo wściekły jak Alec. Nigdy go nie lubił, a teraz miał powód by go znienawidzić. 

-Wylecisz razem ze mną! Nie myśl, że kurwa tak to zostawię! - te słowa nieco otrzeźwiły komendanta. 

-Alec, uspokój się do cholery! Nie wiemy o czym mówisz!

-Na komendzie jest jeszcze jeden kret. I to on zawiadomił Aldertreego o naszych planach. Czekał na nas! 

-Niemożliwe. - odparł zszokowany Hodge. - Tylko nasza trójka o wszystkim wiedziała. Sprawę zgłosiliśmy dopiero wczoraj, że cynk i tak dalej. 

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz