GANGSTER ROZDZIAŁ 59

2.4K 251 27
                                        

Alec nie widział co ma ze sobą począć, krążył z kąta w kąt, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Przysiadł gdzieś na chwilę, by zaraz wstać i znowu nerwowo pokrążyć do domu. Brał się za gazetę, ale nie udało mu się jeszcze przeczytać ani jednej strony. Właśnie zaczynał trzeci dzień przymusowego urlopu. Trzeci dzień niepewności, poczucia bezradności i złości. Wampir dalej utrzymywał by na razie, dla bezpieczeństwa, nie pokazywał się u Sochy. Alec poniekąd to rozumiał, po scenie jaką urządził w pracy, oraz u Jace ktoś mógł go obserwować. Na dzień dzisiejszy musiało mu wystarczyć telefonicznie potwierdzenie Wampira, że z Magikiem jest coraz lepiej. Żałował, że nie mógł przy nim być. Nie chciał by gangster źle to odebrał. Ale po raz kolejny nie mógł nic zrobić. 

 Izzy kręciła głową widząc zachowanie brata, ale wiedziała, że na pewne rzeczy potrzeba czasu. Nie mówiła tego głośno, ale Jace był karierowiczem. Nie raz by bronić swój tyłek odwracał się od jej brata. Naprawdę by się nie zdziwiła gdyby Jace faktycznie był w to wszystko zamieszany. Jeśli zaś chodzi o Magika, miała ochotę powiedzieć bratu, że przecież teraz już wszystko jest dobrze. Wiedziała jednak, że na nic zdadzą się i te słowa. 

Właśnie oboje zaczynali śniadanie, a raczej Izzy zaczynała, bo Alec już, pomimo iż nic nie tknął, wstawał od stołu. 

-Alec.. - zaczęła niepewnie Izzy. - Może jednak coś zjesz? 

-Tak, tak. - odparł tylko Alec i usiadł na kanapie. Schował twarz w dłoniach mając nadzieje, że myśli uciekną. Niestety, w jego głowie cały czas panował chaos. Izzy westchnęła. Wiedziała, że gdyby to ona znalazła się w takiej sytuacji brat na pewno by jej pomógł. 

-Zrobię Ci kanapkę. - nie wierzyła jednak, że Alec ją tknie. Obserwując jak brat po raz kolejny wstaje, idzie na górę, by po chwili znowu wrócić, zjadła posiłek. Zostawiła samotną kanapkę na talerzu i pozmywała naczynia. 

-Myślisz, że powinienem jeszcze raz pogadać z Jacem? - zapytał Alec. 

-A czujesz, że musisz to zrobić? 

-Nie wiem co czuje Izzy. Nie mogę uwierzyć, że Jace by mi to zrobił. 

-Ja jakoś mogę. - skwitowała Izzy. Szybko jednak uznała, że nie powinna tak mówić.  - Ale jakby nie patrzeć przyjaźnicie się. -dodała by poprawić swoją wypowiedź. - Może daj sobie więcej czasu, co? - posłała uśmiech bratu. - Na pewno kiedy emocje z Ciebie zejdą spojrzysz na to trzeźwiej. Teraz.. teraz lepiej niczego nie załatwiaj. - wzrok Izzy zatrzymał na zaczerwienionych kostkach Aleca. Policjant uśmiechnął się słabo.

-Należało mu się. 

-Wiem braciszku, ale.. co jeśli oboje będziemy bez pracy? 

-Nie martw się, nie stracę pracy. Zbyt dużo wiem. Dopóki Hodge nie pójdzie na emeryturę wszystko gra. - Alec rozejrzał się po mieszkaniu. Miał wrażenie, że zrobiło mu się jakoś dziwnie duszno. - Wiesz co, może się przejdę. 

-Poczekaj, przebiorę się i pójdę z Tobą? 

-Nie obraź się Izzy, ale.. wolę iść sam. - Alec uśmiechnął się przepraszająco do siostry. Izzy po raz kolejny westchnęła.

-Nie ma sprawy. Ale za karę zrobię obiad! - Alec ucałował siostrę i wyszedł z mieszkania. Nie trzeba dodawać gdzie nogi go zaprowadziły.

*********

Raphael jechał jakby przewoził tysiąc jajek. Przynajmniej tak ocenił to Magnus, kiedy w końcu znaleźli się pod jego mieszkaniem. Gangster miał dosyć podziemnej klitki Sochy i cieszył się, że w końcu będzie mógł wyspać się w swoim łóżku. Nadal nie czuł się najlepiej, wszystko go bolało, ale wiedział, że w domu zregeneruję się bardzo szybko. Miał też nadzieje, że tutaj Alec w końcu go odwiedzi. Nie widział go praktycznie od strzelaniny w Johimbinie i musiał tylko wierzyć na słowo Wampirowi, że policjant ma się dobrze.

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz