Magnus siedział w swoim gabinecie nie mogąc się na niczym skupić. Co chwilę spoglądał na zegarek na ścianie. Miał wrażenie, że czas magicznie zatrzymał się w miejscu. Wskazówka sekundnika poruszała się jakby co minutę, nie sekundę. Przewrócił oczami i położył głowę na biurku. Jeszcze tylko chwila..
-Cześć Magnus! - do gabinetu wszedł zdyszany Rapahel. W przeciwieństwie do Magnusa miał dzisiaj ciężki dzień i czas zleciał mu bardzo szybko. Spojrzał ze zdziwieniem na swojego znudzonego przyjaciela, taki widok to rzadkość, szczególnie teraz kiedy zostali bez jednej czołowej osoby.
-Witaj! - Magnus podniósł się z blatu i spojrzał na przyjaciela bez większego entuzjazmu. - Sprawy na mieście załatwione?
-Tak, wszystko zrobione. - Wampir usiadł się na krześle i złapał za szklankę z wodą Magika. Opróżnił ją na raz.
-To tylko woda Raphael. - Magnus spojrzał znowu na zegarek, miał ochotę czymś w niego rzucić.
-Nie jestem Tobą. Nie pijam alkoholu hektolitrami.
-To było kąśliwe. - Raphael delikatnie się uśmiechnął. Dopiero teraz ro niego dotarło, że przyjaciel pije wodę, a nie jakiś trunek co oznaczało tylko jedno. To on pojedzie po Łowce. Ta myśl jakoś nie specjalnie zaskoczyła Wampira.
-Słuchaj, nie jest tak źle jak zakładaliśmy. - odłożył jednak swoje myśli na bok. Mieli poważniejsze sprawy niż zauroczenie Magnusa, którego któregoś dnia albo ich zabije albo wsadzi za kratki. - Chłopaki sprzedali wszystko.
-Wszyscy?
-Wszyscy.
-To.. bardzo dobra wiadomość! Ciekawe co dzieje się u Aldertreego?
-Ponoć zabił dwóch ćpunów. Było o tym niedawno głośno, pisali nawet w gazetach.
-Nie on pierwszy. - Magnus spojrzał na przyjaciela. Im też czasem się to zdarzało. Rzadko, ale jednak.
-Ale najpierw wyciął im jakieś narządy. Pewnie byli zadłużeni i nie mieli jak tego spłacić. - Magik uśmiechnął się. Różnie to w życiu się układało, różnych sposobów się ludzie chwytali by wesprzeć się finansowo. Socha sam miał na swoim koncie parę takich operacji.
-Skoro spłacili dług, dlaczego ich zabił?
-Nie wiadomo. Może chodziło o coś grubszego? W każdym bądź razie ludzie uważają, że to jego sprawka.
-Szybko zapomną. - Magnus wzruszył ramionami. Po chwili dopadła go pewna myśl. - Ciekawe dlaczego nas nie podejrzewają? Ponoć to my uchodzimy za najgroźniejszą grupę przestępczą.
-Nie jesteśmy takimi skurwielami jak oni Magnus.
-Mój ojciec raczej powiedziałby, że jesteśmy pizdami.
-Ja uważam, że u nas wszystko dobrze prosperuję. A to, że nie zabijamy bez powodu robi z nas profesjonalistów.
-I tego będziemy się trzymać. Profesjonaliści! - Magnus znowu spojrzał na zegarek. - Nawet nie wiesz jak mi się dzisiaj czas duży!
-Dłuży? - Raphael uniósł brew. - Czekasz na coś, a raczej.. na kogoś? - Magnus przewrócił oczami.
-A Ty znowu jakieś aluzje. Po prostu się dłuży i już.
-Mhm. Po prostu. Ciekawe, że dłuży Ci się akurat dzisiaj kiedy to spotykamy się z Łowcą.
-A może to Ty się w nim zakochałeś? Ciągle tylko Łowca, Łowca..
-Nie powiedziałem, że zakochałeś się w Łowcy. - Raphael uniósł brew.
-Ale ciągle to sugerujesz. Nie ważne, będę się zbierał.
CZYTASZ
GANGSTER
RomanceAlexander Lightwood to dobry gliniarz. Ma dosyć życia w cieniu swojego przyjaciela, w którym nieszczęśliwie się zakochał. Magnus Bane to gangster. Któregoś dnia pewien przystojny policjant pojawia się u niego z chęcią współpracy. Co wyniknie ze zn...