GANGSTER RODZIAŁ 45

3.3K 269 118
                                    

Alec był jak w transie. Od rozmowy Izzy wszystko toczyło się szybko i wolno zarazem. Cieszył się, że Magik zaoferował mu podwózkę. Zaoszczędził nieco czasu, szybciej trafi do szpitala. Nie reagował w ogóle na zaczepki ze strony gangstera, zdawał się ich nawet nie słyszeć. W uszach miał wrażenie, że Izzy cały czas powtarza to samo zdanie. Alec, jest bardzo źle.

Zamknął oczy, ale łzy i tak wypłynęły. Nie wiedział jeszcze co się stało. Nie wiedział też do końca co oznaczało jest bardzo źle. Jego serce biło bardzo szybko, miał wrażenie, że wszystko podeszło mu do gardła. Żołądek miał tak mocno ściśnięty, że było mu niedobrze. Siedział na siedzeniu z zaciśniętymi pięściami nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę.Alec, jest bardzo źle.

Magnus martwił się o niego. Nie wiedział do końca co się stało, ale przeczuwał, że nie jest dobrze. Po wielu próbował zrezygnował z zagadywania do Aleca, który był nieobecny. Jechał najszybciej jak to możliwe chociaż tak naprawdę Jace wcale go nie interesowało. Zależało mu tak na Alecu i na tym by się nie martwił. W końcu na horyzoncie pojawił się szpital. Alec poczuł się jeszcze gorzej. Chciał wiedzieć co dokładnie się wydarzyło i w jakim stanie jest, chociaż bał się prawdy.

Nie czekał aż Magik się zatrzyma. Kiedy tylko gangster zwolnił wjeżdżając na parking szpitala Alec otwarł drzwi i pognał przed siebie. Alec, jest bardzo źle.

Przy drzwiach czekała na niego Izzy. Płakała. 

-Alec, tak mi przykro. - przytuliła brata widząc, że już jest w złym stanie. Nie lubiła Jace'a, ale nie życzyła mu źle. Może nawet by nie płakała gdyby nie fakt, że za chwilę jej brat się załamie. Czuła to. 

-Gdzie on jest? Co.. co się stało? - głos Aleca drżał. Nie, on cały drżał.

-Przed chwilą skończyli operować. Jest na.. oiomie.

-Co się w ogóle stało? Mogę do niego wejść?

-Na razie nikogo nie wpuszczają. Przy jego drzwiach czuwa Clary i Simon, a ja zeszłam po Ciebie żebyś nie błądził.

-Prowadź! I mów co do cholery się stało?! - Alec czuł jak puszczają mu nerwy.

-Ktoś.. ktoś go porządnie pobił.

-Co?! Kto?

-Nie wiem Alec. - Izzy spojrzała na brata zastanawiając się dlaczego akurat teraz to wszystko musiało się stać. Teraz, kiedy życie Aleca nabrało sensu.. 

W ciszy dotarli pod drzwi sali, w której leżał Jace. Alec nie bawił się w przywitanie, nawet nie zaszczycił wzrokiem Clary i Simona. Od razu podszedł do okna. Łzy zaczęły płynąć mu ciurkiem. Nie mógł uwierzyć, że ten chłopak z bandażem na głowię i rurkami wystającymi niemal z każdej części ciała to Jace. Jego Jace. Jego przyjaciel.. Jego.. Rozpłakał się na dobre i upadł na kolana. Izzy podbiegła do brata. - Alec, będzie dobrze, Jace jest silny, wyjdzie z tego. - objęła go mocno. Wiedziała, że tak zareaguje. Wiedziała też, że zaraz zacznie się obwiniać. Ile by oddała by on nie cierpiał. - Będzie dobrze. - wzmocniła uścisk. - Alec.. - chłopak przez chwilę nie reagował na słowa siostry. Miał wrażenie, że zaraz się udusi. Każdy oddech sprawiał mu ból. Całe jego ciało cierpiało razem z nim. Alec, jest bardzo źle.

-Lekarze coś mówili? - - nie chciał z nikim rozmawiać. Miał ochotę siedzieć na tej podłodze i płakać aż stan Jace nie ulegnie poprawie. Ale wiedział, że musiał ustalić parę faktów.

-Nie chcieli zbyt wiele nam powiedzieć, nie jesteśmy z rodziny. Simon jednak znał jedną pielęgniarkę, która była obecna przy operacji. - Izzy spojrzała na brata. - Dostał jakiegoś krwotoku wewnętrznego, musieli też usunąć krwiaka z jego głowy. Póki co nie oddycha samodzielnie. - Alec otwarł szarzej oczy. - Ale to dla jego bezpieczeństwa. Chcąc odciążyć płuca. Jest cały  poobijany, wiele rzeczy jest stłuczonych, złamanych.

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz