GANGSTER ROZDZIAŁ 46

2.7K 247 61
                                    

Alec chciał iść do przyjaciela, ale nie potrafił, nie mógł. Jego nogi odmawiały posłuszeństwa, a ławka nie pozwalała mu wstać. Izzy latała więc od sali Jace do niego. Zbierała informacje, przekazywała mu je, a potem po prostu milczeli. Cały czas martwiła się o brata, ale cieszyła się, że nie emanuje już taką złością i agresją. Kiedy powiedział jej o swoich podejrzeniach.. Wiedziała, ona po prostu wiedziała, że on znajdzie sposób by się o to wszystko obwinić. Taki właśnie był jej brat. Wszelkie zło, w jego mniemaniu, zawsze musiało wyjść od niego. Chociaż musiała przyznać, sama przed sobą, że to co mówił Alec miało jakiś sens. Może ten cały Alderr, Izzy do końca nie zapamiętał jak się nazywa, chciał się odegrać i wyładował swoją złość na Jace. Niewątpliwie mogło tak być, gangsterzy raczej nie mają skrupułów i lubią karać. Izzy wiedziała, a przynajmniej tak podpowiadała jej kobieca intuicja, że pobicie Jace nie było przypadkowe. Dostał łomot od konkretnej osoby za konkretne przewinienie. Jedno jej jednak w tym nie pasowało. Jace zadzwonił do Clary o drugiej w nocy i dziewczyna twierdziła, że był zdenerwowany. Zdenerwowany nim jeszcze to wszystko się stało. Może Jace został pobity z powodu laboratorium, ale nie z powodu Aleca? Czy to było w ogóle możliwe? Jace lubił zadzierać nosa, może podskoczył komuś za mocno, a oni niepotrzebnie rozmyślają o tym co nigdy się nie zdarzało?

-Myślę, że powinieneś być przy nim Alec. - odezwała się za którymś razem Izzy. Pomału zaczynała odczuwać zmęczenie i z przyjemnością wróciła by do domu, chociaż na chwilę. Ta noc była dla niej naprawdę ciężka. Kiedy przyjechała Tessa, miała nadzieję, że ona przemówi jej bratu jakoś do rozsądku. Ale tak niestety się nie stało. Alec siedział na ławce jakby do niej przyrósł i żadna siła nie mogła go odczepić. - Nikt Cię o nic nie obwinia.

-Nie mogę. - Alec nawet nie spojrzał na siostrę. Cały czas miał spuszczoną głowę. Typowa pozycja winnego. Analizował całą sytuację w głowie, rozważał różne warianty, ale w każdym i tak to on ponosił odpowiedzialność za to co spotkało jego przyjaciela. Bo przecież nawet jeśli nie chodziło o laboratorium, to przecież Alec zamiast spotkać się z Magikiem mógł ten czas spędzić z Jacem. Magik.. Na domiar złego gdzieś z tyłu głowy wisiał mu wyraz twarzy gangstera kiedy kazał mu wypierdalać. Alec miał wrażenie, że zawiódł wszystkich. Nie było osoby, której chcąc nie chcąc by nie skrzywdził.

-Możesz potem tego żałować. - Izzy złapała brata za rękę. - Simon odwiózł Clary do domu, będziemy sami. Jeśli chcesz ja też mogę odejść i..

-Nie dam rady sam.

-W porządku. Zostanę z Tobą.

-To nie jest dobry czas.

-Nigdy nie będzie Alec. - wspólnie wstali, chociaż Alec na chwilę się zawahał. Bał się, że nie jest jeszcze gotowy by spojrzeć na swojego przyjaciela w takim stanie. Pomimo zapewnień Tessy czy Izzy nadal się obwiniał. Nadal uważał, że to on powinien leżeć na tamtym łóżku, że to on powinien oberwać. Pomału, cały czas trzymając się za ręce, udali się pod okno sali Jace. Pielęgniarka akurat coś przy nim robiła. Chłopak dalej leżał popodłączany do wszelkich migających i cicho pikających aparatur. Alec wpatrywał się w niego nie mając już siły płakać. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie. W Jace zakochał się praktycznie od pierwszego wejrzenia. Emanował taką pewnością siebie, taką swobodą.. Szybko znaleźli wspólny język, szybko się zaprzyjaźnili, co w przypadku Aleca raczej było wyjątkowe. Poza Jacem, Lyrine i Izzy nie miał innych przyjaciół. Nie potrzebował nikogo więcej do szczęścia. Nikogo.

-Zawiodłem Ciebie, zawiodłem jego. - odezwał się po dłuższej chwili. Tak jak wcześniej nie mógł tutaj przyjść, tak teraz nie mógł spuścić wzroku.

-Nigdy mnie nie zawiodłeś Alec. - Izzy spojrzała na brata. Miała nadzieję, że brat przestał obwiniać się o jej głupotę.

-Nie uchroniłem Cię. Boże, ja nawet nie zdawałem sobie sprawy, że coś nie gra.

GANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz