Chcę stać się silniejszym

2.3K 41 8
                                    

Nathan był totalnie przybity i zdołowany po meczu z Genesis. Wreszcie otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że z obecnymi umiejętnościami nie są w stanie pokonać Grana i jego zespół. Byli dla nich za szybcy i za silni. To oczywiste, że walka z nimi w obecnym stanie, kiedy to Fubuki z niewiadomych przyczyn rzucił się prosto na piłkę pod spływem Ostrza Meteoru i teraz leży nieprzytomny w szpitalu, jest totalnie bez sensu. Po długich przemyśleniach doszedł do wniosku, że już tak dłużej nie może. Nie ma już na to wszystko siły. Ostatnie odeszły mu właśnie w meczu z Genesis. Teraz stał się wrakiem człowieka. Z bólem musiał się pogodzić z prawdą. Dobrze wiedział, że w tym stanie będzie nie potrzebny drużynie. Musiał więc odejść co było dla niego chyba największym ciosem. Kochał Inazume a przede wszystkim piłkę nożną. Ale teraz stała się ona dla niego wrogiem. Nie mógł już na nią patrzeć tak jak kiedyś. Po rozmowie z Markiem udał się do Karawanu i spakował swoje rzeczy. W oczach miał łzy, które starał się ukryć przed samym sobą. Żal i gorycz wypełniała jego serce. Nie umiał już myśleć trzeźwo.

Gdy wszyscy byli zajęci treningiem, wymknął się i ruszył w kierunku swojego domu. Miał tylko nadzieję, że mu to kiedyś wybaczą. Dobrze wiedział jak bardzo zaboli Marka jego odejście. Przyjaźnili się a on odchodzi w ten sposób. Był wściekły na siebie ale nie widział innej opcji. Był już wykończony i fizycznie i psychicznie. Chciał tylko, żeby to wszystko się skończyło. W domu czekała na niego mama, która na widok chłopaka aż załamała ręce.

- Nathan, kochanie co się stało? Wyglądasz fatalnie.- mówiąc to natychmiast przytuliła synka najmocniej jak umiała.- Ktoś ci zrobił jakąś krzywdę?

- Nie. Wszystko w porządku mamo. Jestem tylko trochę zmęczony.- odparł smutno niebieskowłosy i udał się do swojego pokoju. Torbę rzucił w kąt a sam położył się na łóżku i wbił wzrok w sufit. Nic już nie będzie takie jak dawniej. Co teraz ma robić? Wróci do szkoły i co dalej? Nie wróci już do klubu, to oczywiste. Musi więc znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Może lekkoatletyka? Chyba nie będzie miał wyboru. Jego dawni znajomi na pewno się z tego będą cieszyć. Może to właśnie dobrze, że tak się stało. Westchnął zrezygnowany i sięgnął do gumki, która mocno trzymała jego włosy. Rozpuścił je i pozwolił żeby swobodnie opadły na jego ramiona. Zaraz po tym przekręcił się na bok w stronę okna, z którego leniwie wpływały popołudniowe promienie słońca. Do oczu napłynęły mu łzy. Gdy tylko pomyślał o swoich przyjaciołach robiło mu się tak przykro, że nie mógł już tego dłużej w sobie dusić. Pozwolił łzom spokojnie płynącej po jego twarzy. Zacisnął pięści i dał upust emocjom.

Obudził go budzik perfidnie dzwoniąc o godzinie 6. Nathan dźwignął się na łokciu i wyłączył go. Padł z powrotem na łóżko i zamknął oczy. Nie miał na nic ochoty. Poprzedniego wieczoru padł z wycieńczenia. Nie chciał pamiętać dlaczego. Jednak musiał wstać. Do pokoju weszła jego mama z tacą w ręku. Na niej znajdowało się śniadanie.

- Hej kochanie. Jak się czujesz?- spytała siadając na łóżku obok chłopaka. Ten mruknął coś bliżej nieokreślonego i podniósł się. Spojrzał na mamę udając zadowolonego i wziął od niej śniadanie.

- Jest okej mamo.- odpowiedział po chwili.- Wiele się działo ostatnio i tak jakoś... To nic poważnego. Przejdzie mi.

- Skoro tak... Ubierz się i zjedz śniadanie. Nie chcesz się chyba spóźnić do szkoły.- mówiąc to uśmiechnęła się i zostawiła synka samego w pokoju. Nathan szybko wyszykował się i zszedł na dół. Rzucił jeszcze krótkie "dzięki mamo" i wyszedł do szkoły.

Droga do niej dłużyła się niebieskowłosemu w nieskończoność. Zawsze chętnie tam chodził a teraz... No cóż, to już nie będzie to samo miejsce. Zobaczy się z kilkoma chłopakami z drużyny, którzy przez kontuzje nie brali udziału w walkach z akademią Aliea. Ale jakie to ma teraz znaczenie. Wszedł do budynku i na samym wejściu dopadli go jego znajomi.

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz