Hiroto x Reader

2.2K 69 14
                                    

Rozdział dla: Yumi_Froste
Mam nadzieję, że się spodoba :)

******

Słońce powoli chowało się za linią horyzontu. Niebo nabrało prześlicznych, soczystych kolorów jakie najbardziej uwielbiała Luna. Stała sobie właśnie na jednym z balkonów jakie były w Aliea akademii. Po ciężkim treningu bardzo lubiła tu przychodzić. Uspokajał ją ten widok. Chociaż jak się właśnie okazało nie tylko ją. Pojawił się ktoś jeszcze i o kim akurat dziewczyna w danym momencie nawet nie pomyślała. Tajemnicza postać podeszła do niej i położyła rękę na jej ramieniu. Brązowowłosa drgnęła pod wpływem dotyku i spojrzała na towarzysza. Od razu rozpromieniła się na widok znajomych czerwonych włosów.

- Hej Gran. Coś się stało? Mam w czymś pomóc?- spytała odwracając się do chłopaka przodem.

- Nie, wszystko gra. Teraz jak jesteśmy sami możesz mi mówić po imieniu. Na nośniku oficjalnie trzeba. Ale poza nim jesteśmy przyjaciółmi i możesz mówić po prostu Hiroto.- odparł i uśmiechnął się.- Dlaczego tu przyszłaś? Ktoś ci coś znowu nagadał?

- Nie. Po prostu jutro gramy wielki mecz i chciałam się trochę uspokoić.- odparła dziewczyna i ponownie zwróciła twarz w stronę zachodu słońca.- A ten widok, jest po prostu przepiękny.- Hiroto popatrzył w tę samą stronę. Na nim też zrobił wrażenie.co jakiś czas zerkał na przyjaciółkę. Była w jego zespole od niedawna ale czuł z nią bardzo silną więź. Nie znał co prawda jej przeszłości podobnie jak ona ale już od pierwszego momentu wiedział, że jest wyjątkowa. Stali tak razem i podziwiali pomarańczowo- różowe niebo.

- Stresujesz się?- spytał po dłuższym czasie milczenia.

- Oj tak. To pierwszy taki poważny mecz i to w dodatku z Raimon'em. Oni za wszelką cenę chcą nas pokonać. Dlaczego?

- Wiesz, oni chcą nas pokonać, bo pojawiliśmy się znienacka i posiadamy o wiele wyższy poziom niż ktokolwiek inny. Ale nie martw się. Pokażemy im, że nasza piłka jest najlepsza. W końcu to my trenowaliśmy z naszymi przyjaciółmi, którzy byli pod wpływem meteoru Aliea i wygrywaliśmy. Jesteśmy gotowi by stanąć z nimi do walki i pokazać, co znaczy być najsilniejszą grupą na świece.- mówiąc to uśmiechnął się i dodał- Pamiętaj, nie jesteś sama. Masz drużynę, mnie. Gdy tylko będziesz potrzebować pomocy na boisku, zawsze przyjdziemy cię wesprzeć.- Luna spojrzała na niego zaskoczona. Wiedziała, że Hiroto jest dla niej wsparciem ale nie myślała, że i cała drużyna ją wspiera.

- Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy.- odpowiedziała i przytuliła chłopaka. Ten na chwilę zesztywniał. W głębi serca szalał za nią ale nie umiał jej tego w odpowiedni sposób okazać. Oczywiście przytulił ją a serce zabiło mu mocniej. Uwielbiał jej delikatny zapach jej perfum i przecudowne miękkie włosy. To było całe jego życie. Całym życiem była właśnie Luna Valente. Bardzo chciał, żeby dziewczyna miała tego wszystkiego świadomość i odwzajemniła jego uczucia. Bał się jednak, że gdy już jej wyzna swoje uczucia, ta go odtrąci. Dlatego postanowił dalej trzymać się cienia.

*********

Nazajutrz w południe obie drużyny stawiły się na boisku, jakie Akademia Aliea wybrała za miejsce bitwy. Rozgrzewali się właśnie gdy Axel dostrzegł w składzie wroga dziewczynę niebywale podobną do jego zaginionej siostry. Miała co prawda inny kolor włosów ale od razu poczuł, że to jest jego siostra. Nie chciał jednak nic mówić, bo gdyby się pomylił, mogłoby z tego coś niedobrego wyniknąć.

Obie drużyny ustawiły się już na swoich miejscach  i czekały na sygnał do rozpoczęcia meczu. Gdy ten nastąpił, ruszyły do walki. Trzeba przyznać, że Genesis byli niesamowicie szybcy i genialnie kontrolowali piłkę. Każdy z nich miał zsynchronizowane ruchy dlatego też ciężko byłoby im odebrać piłkę. Nie ważne jak Eric, Axel i Nathan starali się zablokować i odebrać im piłkę, nie udawało się im to. Byli na naprawdę wysokim poziomie prawie nieosiagalnym dla Raimon'a. Wreszcie podanie między zawodnikami Genesis było luźniejsze niż zwykle i to postanowił wykorzystać Eric. Szybko przejął piłkę jednak nie było to dobrym posunięciem. W tym momencie podbiegła do niego Luna nazywana teraz Sol i starała się zabrać mu piłkę. To było ciężkie zważając na to, że Eric Eagle jest czarodziejem murawy i z łatwością mógł okiwać przeciwniczkę. Jednak ta walczyła do końca. Piłka przechodziła z rąk do rąk a nikt inny nawet nie poważył się spróbować przerwać im tej wojny. Axel patrzył na to z odległości i był pod wrażeniem postępu jaki Luna zrobiła przez te wszystkie lata. Nigdy nie była aż tak dobrą zawodniczką. Uczyła się od Axela jednak nigdy nie mogła mu dorównać. Teraz była znacznie silniejszą i zdecydowaną co stawiało ją na równi z graczami Raimon'a. Wreszcie udało jej się zabrać skutecznie piłkę, jednak z opłakanym skutkiem. Zachaczyła o sznurówki Erica i runęła jak kłoda na ziemię. Zaraz złapała się za kostkę.

- O nie...- jęknął cicho Gran i rzucił się w stronę Erica, który był zaskoczony całym zajściem. Zabrał mu piłkę i swoim firmowym atakiem Mieczem Meteoru zdobył bramkę dla Genesis. Zaraz po tym podbiegł do przyjaciółki- Wszystko gra?- spytał pomagając się jej podnieść.

- Chyba tak... Ale nie mogę stanąć...- wyszeptała i ponownie spróbowała postawić nogę na ziemi. Skrzywiła się z bólu.

- Nie rób tego. Musisz zejść z boiska. Nie możesz grać w tym stanie.- powiedział stanowczym tonem ognistowłosy i wziął na ręce brązowowłosą.

- Ale ja chcę grać... Muszę wam pomóc...- powiedziała załamana Sol oplatając ręce wokół chłopaka.- Tyle się starałam...- Axel przyglądał się temu z boku i uśmiechnął się. Zobaczył, że Genesis nie są aż tacy bezwzględni i też posiadają uczucia. Zwłaszcza ich kapitan, który najwyraźniej zakochał się w jego siostrze. Nie miał nic przeciwko temu. Zrozumiał, że nie zwróci siostrze wspomnień gdy była jeszcze z nim. Jednak widząc ją szczęśliwą w tym składzie odpuścił. Chciał tylko, żeby chociaż kapitan Genesis wiedział, kim na prawdę jest Sol. Postanowił, że powie mu to po meczu. Nie ważne kto wygra.

Gran posadził brązowowłosą na ławce i opatrzył jej nogę. Lekko spuchła ale nie wyglądała na złamaną. Podszedł do nich Mark, który czuł się w pewien sposób winny za to co się stało. To jego zawodnik doprowadził do tego wypadku. Usiadł obok i przyjrzał się dziewczynie.

- Przepraszam was za to.- rzucił dość pogodnie- Trochę go poniosło. Nikt nie chciał, żebyś była kontuzjowana.- Sol i Gran spojrzeli na niego. Wydawał się być szczery i miły. Ognistowłosy westchnął i odparł.

- Nic się nie stało. Grunt, że to nic poważnego.- spojrzał na dziewczynę.- Zostań tu dobrze? Nie chciałbym, żebyś coś sobie zrobiła.

- Ale ja chcę grać...

- Jaki sens jest grać jak nie możesz w pełni wykorzystać swoich umiejętności?- spytał Mark krzyżując ręce.- Gran ma rację. Powinnaś odpocząć.- mówiąc to Mark uśmiechnął się i wstał z ławki.- Na pewno jeszcze zagrasz. A teraz chodźmy dokończyć mecz.

Resztę gry Luna przesiedziała na ławce patrząc na wyslilki swoich przyjaciół. Bardzo chciała im pomóc. A najbardziej Granowi. Tak na prawdę kochała się w nim że wzajemnością. Chciała mu pokazać, że jest warta jego uwagi. Wygrali Raimon mimo genialnej gry Genesis. Zeszli z boiska i obie drużyny podeszły do Sol. Ta westchnęła. Było jej głupio i to bardzo. Obok niej po jednej stronie usiadł Gran a po drugiej Eric. Przeprosił za to co zrobił i zaproponował ewentualną pomoc w razie jakichkolwiek problemów. Mark również się zaoferował. Gdy wszystko zostało już ustalone czyli data następnego meczu, do Hiroto podszedł Axel i szepnął mu coś na ucho. Ognistowłosy aż spojrzał na napastnika zaskoczony.

- Poważnie? Ona?- jasnowłosy pokiwał głową i dołączył do swojej drużyny.  Skoro Luna już nic nie pamięta  z dawnego życia to chciał,żeby w tym nowym była  szczęśliwa. Hiroto usiadł obok Luny i przytulił ją do siebie.- Luna, nie martw się. Wyleczysz się i będzie dobrze. Masz mnie, tak? Będę cię wspierać.- brązowowłosa spojrzała na niego i momentalnie coś do niej dotarło. Nie mogła tego już dłużej w sobie dusić.

- Kocham Cię...- wyszeptała nagle zdumiona tym co mówi dziewczyna. Prawie od razu spojrzeli sobie w oczy i zrozumieli, że tak na prawdę oboje coś do siebie czują. Dopiero teraz. A przecież nie od dziś się znają. Byli w szoku. Na szczęście nikt ich nie słyszał. Wszyscy opuścili już boisko.- To znaczy... Wiem, że mnie wspierasz i zawsze mi pomożesz... Ale jakoś tak... Nie wiem... Poczułam, że muszę ci to powiedzieć... Bo na prawdę ja Cię...- nie dane było jej skończyć. Hiroto bez namysłu ujął jej twarz i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. W tym momencie nic nie istniało poza nimi. Pocałunek trwał krótko lecz mówił sam za siebie. Ta para na prawdę kochała się i widać to było na pierwszy rzut oka. Gdy odsunęli się od siebie chłopak powiedział przyjemnym głosem.

- Czekałem na ten moment od kiedy cię poznałem. Już wtedy zdobyłaś moje serce Luna. Nie ma znaczenia to kim byłaś i jakie było twoje życie. Teraz jesteś moja i uczynię wszystko, żebyś była szczęśliwa.- mówiąc to mocno przytulił dziewczynę. Ta również wtuliła się w jego silne ciało i zamknęła oczy.

- Dziękuję...- wyszeptała.

- Nie, to ja dziękuję, że stanęłaś na mojej drodze...

*******

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz