Rozdział dla: The_Nightmarex
Mam nadzieję, że się spodoba :)
*******
Fudou od zawsze chyba był najbardziej problematyczną osobą w całej Inazumie Japan. Każdemu działał na nerwy. Można go było porównać w kwestii wkurzania do Nagumo i Suzuno razem wziętych. A to już jest proszę czytelniku ewenement. Tak czy inaczej. Chłopak z irokezem odkąd wstąpił w szeregi zespołu szukał sobie kozła ofiarnego. Nie chodziło mu, aby się jakoś nad nim znęcać fizycznie, bo to akurat go nie bawiło. Jednak takie dręczenie psychiczne było dla niego wręcz idealne.
Wreszcie trafiło się mu to co chciał. Wybrał już sobie ofiarę. Problem w tym, że ta osoba była... no powiedzmy sobie szczerze, bardzo nieśmiała i raczej trzymała się na uboczu. Kto to taki? Oczywiście Midorikawa. Zielonowłosy starał się pokazać, że nie jest już tym wrednym Reize z akademii Aliea a zwykłym chłopakiem kochającym piłkę nożną. Nie miał jednak pojęcia na czyj celownik trafi i jaki to będzie miało skutek.
To był ciężki trening. Prawie każdy padł na murawę niczym kłody drewna. Nawet rezerwowi ledwo powłóczyli nogami. Wszystko po to, aby wygrać kolejny mecz. Ten miał być na prawdę ciężki, więc każdy wziął sobie to głęboko do serca i ciężko trenował. Jedyny Fudou nie starał się zanadto. Wierzył ślepo w to, że jest po prostu najlepszy. Oczywiście było to stwierdzenie dalekie od prawdy, ale on się tym po prostu nie przejmował. Cały czas obserwował zielonowłosego i czekał tylko, aż zostaną sam na sam. Możliwe to będzie albo w szatni, lub po prostu wbicie na chama do jego pokoju. Dwie opcje, obie wydają się być całkiem spoko.
Pierwsza okazja nadarzyła się właśnie w szatni. Midorikawa, lekka ciapa życiowa, zapomniał, że jego szafkowi sąsiedzi zawsze muszą robić wszystko pierwsi i nie dopuszczali kolegi do jego szafki. Musiał więc czekać. Nieraz waśnie był ostatnią osobą, która stąd wychodzi. Bingo, właśnie tego Fudou potrzebował. Odczekał kilka minut, aby upewnić się, że nikogo już nie ma i podszedł do Mido.
- Cześć sałatko. Znów poleciałeś na koniec łańcucha przebieralnego?- zagadał i usiadł na ławce za chłopakiem. Ten przerażony odwrócił się do niego. Odetchnął z ulgą, że nie jest to ktoś ważny, jak na przykład Gouenji czy Endou. Wrócił więc do przebierania się. Została już mu tylko koszulka.
- To ty Fudou. Coś chciałeś?- ciągle stał do niego tyłem. Chłopak z irokezem uśmiechnął się.
- To zależy kochany.- dopiero teraz Mido zrozumiał, że coś jest nie tak. Fudou przecież nigdy tak długo nie zostaje w szatni. To było na prawdę podejrzane. Spojrzał na niego lekko zaskoczony.
- Od czego?
- Od tego jak bardzo będziesz posłuszny.- odparł brunet i ruszył w kierunku wyjścia.- Wpadnij do mnie potem. Pogadamy sobie.- i wyszedł zostawiając biednego Mido w totalnym szoku. Zielonowłosy patrzył jeszcze chwilę na ławkę, gdzie przed paroma minutami siedział Fudou i zastanawiał się co ten wariat miał właściwie na myśli. Nagle go oświeciło.
- O no nie, serio? Dlaczego uwziął się akurat na mnie? Nie jestem święty, ale no co, są gorsi...
*******
Po kolacji Midorikawa zaczął kręcić się bez jakiegokolwiek celu po korytarzach akademika Raimon'a. Nie widział Fudou od tamtego czasu. Bał się trochę, że ten chłopak jest nieokrzesany i jeszcze będzie chciał mu zrobić jakąś krzywdę. Mijał wielu przyjaciół aż wreszcie trafił do swojego pokoju. Wygląda na to, że nikt tutaj nie był. Co za ulga. Jednak ten wariat nie pomyślał o czymś takim. Co prawda wspominał coś, że chce pogadać, ale kogo to obchodzi tak właściwie? Chyba nikogo.
Wszedł do pokoju i zapalił światło. Wszystko było po staremu. Odetchnął z ulgą i otworzył okno, aby nieco się przewietrzyło. Sam poszedł do łazienki ogarnąć się do spania. Gdy z niej wyszedł doznał nie małego szoku. Na jego łóżku leżał brunet z irokezem na głowie a w ręku trzymał kiść bananów. Uśmiechał się tak samo dziwnie jak ostatnio.
- Myślałem, że mnie odwiedzisz a ty wolałeś sobie tak po prostu o mnie zapomnieć.- powiedział dość spokojnie i zaczął obierać żółty owoc.- Ale chyba wiesz, że ze mną nie ma żartów prawda?
- Czego chcesz?- Mido stał teraz wmurowany w ziemię i patrzył przerażony na Fudou. Chłopak wzruszył ramionami.
- Z początku chciałem się trochę tobą pobawić. No wiesz, robić ci kawały itd. Ale doszedłem do wniosku, że to będzie trochę nudne. Więc zmieniłem taktykę. Poza tym, jesteś strasznie strachliwy. To mi utrudnia sprawę. A nie chce cie wystraszyć. Potem będzie na mnie, że odszedłeś. Serio chciałem pogadać. Wydajesz się być jedynym z całej tej band debili normalny.
- W jakim sensie?
- No wiesz, też w przeszłości nieźle nabroiłeś. To zbliża cię do mnie jeszcze bardziej.
- Ale ja zrozumiałem swój błąd. Nie chcę do tego wracać. Co było to było i nie zmienimy już tego. Nie wiem czy ty to rozumiesz.- tu spojrzał na towarzysza. Fudou pochłaniał już 3 banana, ale ciągle słuchał chłopaka. Wiedział dobrze o czym mówi. On także próbował zapomnieć. W tym właśnie momencie zdecydował o czymś bardzo ważnym.
- Dobra słuchaj, wybrałem ciebie, bo potrzebuje się komuś wygadać.- nie łatwo mu było się do tego przyznać, ale jakoś poszło.- Nikt inny nie będzie chciał. A ty... Znaczy jak nie chcesz to nie ma sprawy. Tak po prostu....
- Nie, nie. Nie ma problemu. Chętnie cię wysłucham.- sam się sobie dziwił, że powiedział coś takiego. Zwłaszcza do Fudou. Ale z drugiej strony zobaczył, że ten facet wcale nie jest taki do końca zły jak go malują. Wychodzi na to, że jest bardzo samotny a zachowując się tak jak się zachowywał chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę. Midorikawa zasadniczo robił to samo, ale nie tak nachalnie jak Fudou. Usiadł więc obok szatyna i zaczęli rozmawiać. O dziwo bardzo dobrze się ze sobą dogadywali. Bardzo dużo rzeczy ich łączyło przez co łatwiej mogli nawiązać jakąś głębszą relację.
Około godziny 3 nad ranem chłopaki stwierdzili, że jednak są mocno zmęczeni i odrobina snu na pewno dobrze im zrobi. Fudou już miał wychodzić z pokoju, gdy nagle Mido złapał go za rękaw bluzy i przytrzymał go. Szatyn spojrzał na niego lekko zaskoczony.
- Co robisz?- spytał i przyglądał się mu z zaciekawieniem. Zielonowłosy uśmiechnął się.
- Fudou, mam prośbę. Jeśli chcesz możemy zostać przyjaciółmi. Pomogę ci z twoimi technikami itd, ale oczekuję, że nieco się zmienisz w stosunku do całej reszty. Jesteś na prawdę w porządku i dobrze będzie jak i inni to dostrzegą. Zastanów się, nie będziesz sam bo ja będę z tobą. Ale jakbyś się nieco zmienił, miałbyś więcej znajomych. Obiecuję ci, będę się z tobą przyjaźnić. Wiem co czujesz. Wszystko co powiedziałeś, jest tym co ja także przeżyłem. A skoro tak, razem napiszmy fajną przysłosć. Taką w której ani ja ani ty nie popełnimy już błędu. Co ty na to?- Fudou chwilę nic nie mówił. Zastanaiwął się nad propozycją, ale w końcu uśmiechnął się i odparł podając dłoń Mido.
- Dobra. Sztama, przyjacielu. Ale nie obiecuję, że zostawię Kidou w spokoju.
- Heh, zgoda.
************
CZYTASZ
Inazuma Eleven || One shots
Fanfiction# 1- inazuma 10-07-2018 Krótkie historie związane z Inazumą Eleven. Przyjmuję: reader x postać postać x postać, Różnego rodzaju miksy. Yaoi również jest w pakiecie :) Serie: Inazuma Eleven, Inazuma Eleven: Ares No Tenbin,Inazuma Eleven: Orion N...