Rozdział dla: white_tempest
Mam nadzieję, że się spodoba. Dałaś mi na prawdę duże wyzwanie i mam nadzieję, że się uda to jakoś napisać z sensem. :)*******
Mieliście kiedyś wroga? Jak bardzo go nienawidzieliście? Z całego serca, prawda? Tak samo jak Hibiki Kageyamy. Byli chyba największymi arcywrogami na całej kuli ziemskiej. Były trener akademii Królewskiej wyrządził tyle zła i swojej dawnej drużynie i królewskim i innym, że życia by mu nie starczyło, żeby za to wszystko zapłacić. Jednak co by się stało, gdyby tak znienawidzone osoby zamknąć razem w jednym pokoju, bo ma się ich po prostu dość?
Taki eksperyment przeprowadził szanowny dziadek Endou, Daisuke. Wszyscy myśleli, że nie przeżył wypadku ale on potajemnie wyjechał do Afryki i cóż... Mniejsza z tym. Tak go denerwowały wieczne kłótnie tych dwóch, że któregoś razu po prostu zamknął ich w jednym pomieszczeniu. Sam uznał za stosowne oddalenie się, gdyż jak to powiedział- " Jak ci dwaj się wydostaną, zjedzą mnie razem z butami". Tak więc taktyczny odwrót.
Nastał ranek. Hibiki obudził się i przeciągnął. Rozejrzał się po pomieszczeniu i nagle jego wzrok spotkał się ze wzrokiem innego mężczyzny. No pół biedy, że spał w pokoju z innym facetem ale zważając kim był ten mężczyzna...
- KAGEYAMAA!- wydarł się jak opętany trener jedenastki Inazumy. Tamten również był zdziwiony nietypowym porankiem. Usiedli na przeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Całe szczęście, że byli w swoich codziennych strojach. Przynajmniej upokorzenie ze strony pidżamy im nie groziło.- Można wiedzieć co robisz w moim pokoju?
- Jak to twoim? Przecież zasypiałem u siebie.- zdziwił się mroczny facet przecierając oczy ze zdumienia.- Ale to nie jest mój pokój.
- Mój też nie. To twoja sprawka, prawda? Ale udajesz, że to nie ty.
- To dla ciebie typowe Hibiki. Zawsze rzucasz oskarżeniami na lewo i prawo. Tym razem to nie ja. W życiu czegoś równie durnego jak zamknięcie mnie i ciebie w pokoju by mi nie przeszło przez myśl.
- No to kto to zrobił? Moim marzeniem to też nie było. Więc? Kto jest odpowiedzialny za to wszystko?- w tym momencie coś sobie przypomnieli obaj panowie. Zeszłego wieczoru siedzieli sobie przy Sake i Daisuke przesadził i zaczął wykonywać dziwne rzeczy jak robienie z siebie ostatniego błazna. Teraz miałoby to sens. Po pijaku zamknął ich tu i poszedł nie wiadomo gdzie. I wszystko stało się jasne.
- Nie wierzę, że to on nam to zrobił.- warknął starszy mężczyzna wstając z posłania. Podszedł do drzwi i spróbował je otworzyć. Na próżno.
- Jesteś bramkarzem, zrób jakiś fajny ruch i nas stąd uwolnił.- zaproponował brązowowłosy facet krzyżując ręce.
- Odezwał się. Jak taki mądry to sam je otwórz jakimiś swoimi technikami.- mruknął niezadowolony trener Inazumy wracając na swoje miejsce.- Nie wiem co my mamy zrobić.
- Siedzieć i czekać aż ktoś nas wypuści.- odparł Kageyama udając dawnego kolegę z drużyny. Temu to się nie spodobało.
- Czy ty mnie próbujesz wkurzyć? Jak tak to jesteś na dobrej drodze.- warknął kucharz i mierzył wroga uważnie wzrokiem. Tamten westchnął i odpowiedział.
- A masz jakiś lepszy pomysł? Jesteśmy i tak na siebie skazani. Nie bardzo mi się to podoba ale nie ma wyjścia. Nie ma co narzekać, bo to nic nie zmieni. Nie mam ochoty na żadne dyskusje z tobą więc jeśli można to po prostu zamilkne.
Zrobił jak uważał za słuszne. Przestał się odzywać i odwrócił do kucharza plecami. Hibiki był podobnego zdania więc i on zamilknął. Siedzieli tak już dość długo i powoli zaczynało im się nudzić. Jednak ani jeden ani drugi nie zamierzał się odezwać. O czym niby rozmawiać z odwiecznym wrogiem? Razem z nim uknuć szatański plan? No nie bardzo się to widzi. Zapytać o jego plany? No to już by było śmieszne. Więc co można robić? W końcu Kageyama nie wystrzymał i jednak musiał się odezwać.
- Tak właściwie to po co zgodziłeś się trenować jedenastkę Raimon'a? 40 lat nikt o nich nie słyszał i nagle sensacja, bo pokonali królewskich. Jednak przypominam, że to ja kazałem się im wycofać z tego meczu. A zwycięstwo i tak sobie przypisaliście.
- Wtedy to nie ja byłem trenerem tylko jeden z twoich pachołków. O mały włos te dzieciaki skończyłyby tak samo jak my kiedy to majstrowałeś przy naszym autokarze.
- Nic takiego sobie nie przypominam. Ale do rzeczy. Zadałem ci pytanie. Dlaczego się zgodziłeś?- Hibiki chrząknął ale odpowiedział.
- Ponieważ ich oddanie do mnie przemówiło. Są bardzo utalentowani i chcą się doskonalić. To dla mnie wystarczyło. I jest jeszcze Endou. Ten chłopak z całego serca kocha piłkę. To przypomniało mi stare dobre czasy.
- Dobre, bo masz na myśli, że mnie tam już nie było tak? Daisuke na dobre mnie wygnał z boiska. Dla mnie to nie były dobre czasy. Ale mówisz, że to Endou cię zachęcił do powrotu do piłki? On i jego drużyna?
- Właśnie tak. Ty pewnie tego i tak nie zrozumiesz.
- Masz rację, nie zrozumiem.
*** Jakiś czas później****
- Ach, jak cudownie nie mieć nad głową dwóch debili, którzy kłócą się o byle źdźbło trawy. Im nawet powietrze przeszkadza. Ciekawe jak sobie razem poradzili cały dzień w jednym pomieszczeniu.- zastanawiał się na głos Daisuke wracając w szampańskim nastroju z treningu swojej drużyny Małego Giganta. Spodziewał się rozwalonego pokoju a dwóch facetów ledwo żyjących z trwającej tam wojny. Jednak bardzo ale to bardzo się przeliczył. Znalazł kluczyk w kieszeni kurtki i otworzył nim drzwi. To co zobaczył... Zaskoczyło go bardziej niż opad śniegu w środku lata. Kageyama i Hibiki leżeli w siebie wtuleni na materacu i majaczyli jakieś głupoty pod nosem.- Można wiedzieć panowie, co wy do jasnej cholery robice?- spytał Daisuke podchodząc do ledwo żywej dwójki.- Ja liczyłem na jakąś sensację a mam.... Innego rodzaju sensację. Co wy robicie? Zapomnieliście już, że jesteście wrogami?
- Jakimi wrogami? Przecież my się kochamy.- odparł prawie że pijany Kageyama.- Dlaczego uważasz że się nienawidzimy?
- Bo tak jest od 40 lat? Chyba?- przypomniał dziadek Endou.- Jak wy wyglądacie? I co tu się stało?
- Okazało się, że nie wypiliśmy wczoraj całego Sake więc postanowiliśmy je dokończyć.- odparł bez ceremonialnie Hibiki.
- To musiało go zostać więcej niż połowa skoro tak się zachowujecie. Boże, ale co wy robicie... Ja wszystko rozumiem ale z nienawiści do miłości? Aż mi to przez gardło nie chce przejść... Zdurniały na starość dwa dziady.
- Sam przecież też jesteś stary.- podsumował krótko Kageyama.- I sam zostawiłeś rodzinę i wyjechałeś do Afryki. A wszyscy myśleli, że nie żyjesz. Więc nie gadaj na nas, że zdurnieliśmy bo sam lepszy nie jesteś. A teraz idź sobie. Mamy z Hibikim randkę.
- Z przyjemnością...- mówiąc to szybko opuścił pokój. Był na prawdę zaskoczony tym co zobaczył. Na starość facet w facecie się zakochał? Jeszcze we wrogu? Koniec świata normalnie. Westchnął i postanowił zajrzeć jeszcze do swojego ulubieńca w postaci Rococo. Stwierdził, że chyba tego co zobaczył nikt już na świecie nie przebije.
*******
Związek romantyczny na wesoło xd. Nie tego się spodziewaliście ale na prawdę ciężko z nimi wymyślić coś innego. Jeśli przesadziłam to przepraszam :)
CZYTASZ
Inazuma Eleven || One shots
Fanfic# 1- inazuma 10-07-2018 Krótkie historie związane z Inazumą Eleven. Przyjmuję: reader x postać postać x postać, Różnego rodzaju miksy. Yaoi również jest w pakiecie :) Serie: Inazuma Eleven, Inazuma Eleven: Ares No Tenbin,Inazuma Eleven: Orion N...