Sakuma x Genda

1.5K 68 13
                                    

Rozdział dla:koniola
Mam nadzieję, że się spodoba :)

*****

Trwał właśnie trening akademii Królewskiej. Zawodnicy ciężko pracowali, aby stać się silniejszymi. Opracowywali nowe techniki a także szlifowali stare. Wszyscy byli mocno skupieni na pracy. Wszyscy prócz jednego zawodnika- Gendy. Jego myśli ciągle lawirowały wokół jednego z kolegów z drużyny. Kogo obrał sobie za cel? W zasadzie był z nim najbliżej i najlepiej się rozumieli. Mowa jest tu o Sakumie. Niebieskowłosy chłopak o herbacianym kolorze oczu i przepasce na jednym z nich. Zawsze był skory do pomocy i bardzo przyjacielski wobec wszystkich. Sam bramkarz nie wiedział co go tak ciągnęło do tego chłopaka ale nawet nie chciał w to wnikać. Po prostu pogodził się ze swoim dziwnym gustem i to zaakceptował. Nie wiedział jednak co ma dalej zrobić z tym fantem.

Ćwiczyli właśnie królewskiego pingwina numer 2. Sakuma był jednym z osób, które miały w nim udział. Genda powinien z łatwością obronić ten strzał. Nie stanowił on dla niego żadnego problemu i z pewnością dałby sobie z nim radę w normalnych warunkach ale nie tym razem. Za bardzo skupił się na niebieskowłosym i nawet nie zareagował gdy piłka leciała w jego stronę. Bez trudu wrzuciła bramkarza do siatki. Kidou, Sakuma i Henmi zaskoczeni zachowaniem kolegi podeszli do niego.

- Wszystko gra?- spytał kapitan krzyżując ręce.- Powinieneś z łatwością to obronić. Coś się stało Genda?- brązowowłosy spojrzał na przyjaciela nieprzytomnym wzrokiem i pokręcił głową.

- Nie, wszystko gra.- odparł Koujiroiu uśmiechając się.- Zagapiłem się, tym razem to obronie.- Kidou pokiwał głową i wrócił z resztą do treningu. Ponownie wykonali królewskiego pingwina ale i ten strzał wpadł do bramki. To już zaskoczyło zebranych. Nawet resztą zespołu zainteresowała się całą sprawą. Każdy wiedział, że Genda jest najlepszym bramkarzem w kraju i to nie uległo wątpliwości. Coś jednak się popsuło w jego grze. Od razu było widać, że wcale nie jesteś skupiony. Wszyscy podeszli do niego i zmartwieni zaczęli wypytywać czy wszystko gra.

- Genda, nas nie okłamiesz.- rzucił Kidou przejmując się stanem przyjaciela- Jeśli jest coś w czym możemy ci pomóc to śmiało mów. Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętaj o tym.

- Tak, wiem chłopaki i dziękuję wam. Ale na prawdę nic się nie dzieje. Mam jakiś gorszy dzień, to wszystko.- mówiąc to zerkał na Sakume, który jak inni też martwił się jego stanem.

- Zgoda. W takim razie może odpoczniesz. Nie ma sensu niczego robić na siłę. Niedługo mamy mecz z jakimś nowym zespołem i musisz być do tego czasu w formie.- zaproponował Yuuto kładąc rękę na ramieniu kolegi. Ten zgodził się na te propozycje i usiadł na ławce. Zdjął rękawiczki i wyprostował się. Dalej jednak był rozkojarzony i spoglądał w stronę Sakumy. Ten nie zdawał sobie z tego najwyraźniej sprawy. Grał jak gdyby nigdy nic.

Wreszcie trening dobiegł końca i wszyscy zeszli z boiska. Genda razem z innymi skierował się do szatni. W duchu postarzał sobie, żeby się broń boże w żadnym razie nie wygłupić. Co o nim pomyślą koledzy jakby się wydało, że podoba mu się Jirou? Chyba wygnali by go na koniec świata a i to by nie wystarczyło. Postanowił więc się nie afiszować i udawać, że wszystko jest tak jak wcześniej. To chyba możliwie najlepsze wyjście. Jednak nawet wtedy nic mu to nie dało. Zerkał na przyjaciela częściej niż zwykle. W końcu i on musiał to zauważyć. Poczekał aż wszyscy wyniosą się z szatni i podszedł do brązowowłosego.

- Słuchaj, teraz nie ma całej drużyny to może mi powiesz co cię gryzie?- zaproponował herbacianooki uśmiechając się.- Komu jak komu ale mi nie powiesz?- Genda zmieszał się. Na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, których nie mógł niestety ukryć. Odwrócił głowę zawstydzony i mruknął.

- Ale na prawdę jest okej...

- Tak? Zgoda, to spójrz mi w oczy i powiedz, że tak rzeczywiście jest.- mówiąc to Sakuma podszedł do kolegi i czekał aż ten na niego spojrzy. To był dramat w tym momencie dla Koujiroiu. Nic gorszego nie mogłoby być. Po prostu nie. Jednak dla świętego spokoju podniósł głowę i spojrzał w oczy niebieskowłosemu ( tak, wiem że jednego oka nie widać ale tak ładniej to brzmi).

- Wszystko okej.- powtórzył po raz setny Genda. Sakuma zaczął mu się bacznie przyglądać co wpędziło bramkarza w zakłopotanie- O...o co chodzi?

- Czy ja wiem. Wyglądasz jakoś inaczej... Tylko nie wiem w jakim sensie. Zmieniłeś uczesanie?- mówiąc to poczochrał kolegę po włosach.- Nie, ale serio co takiego zrobiłeś?

- Właściwie to nic. Nie wiem o co ci chodzi.- odparł Genda uśmiechając się.- Dobra, chodźmy do domu, bo na jutro sporo jest zadane i...

- Czy ty się zakochałeś?- no i poszło. Jirou ma w zwyczaju walić prosto z mostu i czasami się to faktycznie sprawdza. W tym momencie pogrążyło bramkarza królewskich na amen. Spojrzał zdumiony na Sakume ale nie miał pojęcia co ma mu powiedzieć.- Ej, no widzę, że tak. Czemu nic nie mówiłeś? To dlatego byłeś taki rozkojarzony. Teraz wszystko ma sens. To jakaś z naszej szkoły? Znam ją?- i zaczął się wywiad. Herbacianooki chciał wiedzieć absolutnie wszystko na temat wybranki przyjaciela ale nie był świadomy, że osobą w jakiej zakochał się Genda był właśnie on.

- Sakuma... Ale to nie tak....- próbował się bronić bramkarz.- Ja się nie...( Źle to zabrzmi).... Bo to właśnie chodzi o...( Nie no jeszcze gorzej).... Zakochałem się....( Trup na miejscu)... Dlaczego to jest takie trudne...- westchnął brązowowłosy opierając się o szafki.

- Bawisz się ze mną w dziada czy co? Mów że bo zaraz nie zniosę tego napięcia.

- Zakochałem się w tobie debilu!- wybuchł Koujiroiu waląc pięścią w szafkę aż ta się wgniotła do środka. Sakuma zdębiał. Chyba nie był na to przygotowany. Mierzył teraz wzrokiem przyjaciela ale ten nie zamierzał się tłumaczyć.- Teraz już wiesz. Idę do domu.- nic więcej nie mówiąc zostawił przyjaciela samego. Ten dalej był w szoku ale wcale źle tego nie przyjął. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się i rzucił do siebie.

- A ja myślałem, że cię już dobrze znam Genda. Najwyraźniej jeszcze nie dość.

Nazajutrz rano wszyscy stawili się na treningu. Punktualnie i elegancko jak zawsze. Sakuma od razu chciał porozmawiać z Gendą ale ten ciągle go unikał. Pewnie było mu głupio przez to wszystko. Rozmawiał z każdym tylko nie z niebieskowłosym. Nawet na lekcjach siadał na drugim końcu sali, byleby nie być blisko Jirou. Powoli go to zaczynało wkurzać. Nie przeszkadzało mu to, że jego najlepszy przyjaciel się w nim zakochał. To było ciekawe. Jedyne czego chciał to pogadać a nawet to było teraz problemem. Wreszcie dopadł Gende gdy ten szykował się do popołudniowego treningu. Wykorzystał sytuację, że nikogo nie ma w szatni i wręcz przybił wyższego od siebie chłopaka do szafek.

- Co ty robisz?- warknął niezadowolony bramkarz chcąc się wyswobodzić.

- Cały dzień mnie unikasz a chciałem pogadać.- objasnił Jirou blokując każdy ruch chłopaka.

- Nie mamy o czym.

- Ależ mamy. Wczoraj mi przecież wyznałeś miłość i zostawiłeś samego w szatni. To tak się traktuje kochane osoby?- mówiąc to puścił oczko do przyjaciela. Ten spojrzał na niego zaskoczony. Chyba nie tego oczekiwał po wczorajszym. I tego co zaraz się stało też nie. Sakuma stanął na palcach i delikatnie cmoknął Gende w usta. Co w tym momencie czuł bramkarz? A no wszystko i nic. Miał totalną pustkę w głowie. Usta niebieskowłosego były ciepłe i miękkie w porównaniu do jego. Zamrugał zszokowany oczami i spojrzał na Jirou.- No co tak patrzysz? Dobrze wiesz, że czuje to samo do ciebie. Chodź, bo spóźnimy się na trening.- mówiąc to chłopak z opaską wziął za rękę przyjaciela i pociągnął go do wyjścia. Zaraz jednak dodał- Ale innym to tak się nie chwal, co? Nie chce być wysłanym na drugi koniec świata.

****

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz