IEKeshi specjalnie druga część dla Ciebie :)
******
Po jakiś cudacznych kombinacjach alpejskich wreszcie udało się Sharpowi wydostać z potrzesku. Wyszedł z łazienki ale nikt już na niego nie czekał. Rozejrzał się jeszcze po okolicy ale gdy stwierdził, że to było celowe działanie westchnął i ruszył w kierunku domu. Był wściekły na Caleba i wcale nie miał zamiaru tego ukrywać. Szedł nadęty jak indyk przez ulice a jego myśli zwrócone były w stronę siostry i jej cudacznego chłopaka. Musiał coś zrobić, aby ich od siebie oddalić. Nigdy w życiu nie zgodziłby się na taki związek. Każdy ale nie Caleb. W pewnym momencie, gdy tak szedł do domu zobaczył szatyna, który wyglądał na nieobecnego. Coś w nim pękło. Jude ruszył w stronę chłopaka i po chwili złapał go za kołnierz mundurka i nieznacznie podnosił go do góry. Ten trochę zaskoczony spojrzał na Sharpa ale nie uśmiechnął się jakby można się było spodziewać.
- Widziałeś gdzieś Celię?- spytał chłopak patrząc na Sharpa lekko zaniepokojony.
- Zgubiłeś moją siostrę?!- wrzasnął wrogowi w twarz strateg.- Ja wiedziałem, że ty się nienadajesz do tego, po prostu wiedziałem!
- Co? Nie, nie zgubiłem jej baranie. Przyszła jakaś jej koleżanka ze szkoły i gdzieś poszły. A ja sterczeć tu jak debil.
- W istocie nim jesteś.- mruknął Sharp lekko się uśmiechając.
- Ha, ha. Bardzo śmieszne. Ale ja na poważnie mówię Jude. One się rozpłynęły w powietrzu. Miały iść coś zobaczyć w sklepie z ciuchami ale ich tam nie ma. Pytałem po ludziach w okolicy ale nikt jej nie widział.- wyznał chłopak nerwowo rozglądając się po ulicy.
- Czyli ją zgubiłeś.- podsumował bez zastanowienia strateg krzyżując ręce.- Dobra, nie ważne. Musimy jej poszukać w takim razie.
- Ale że razem?- zdziwił się Stonewall. Nie bardzo mu się widziało. Dopiero co zamknął Jude'a w kiblu a teraz ma się z nim zjednoczyć by znaleźć ukochaną? Dobra, z jednej strony miało to sens. Chciał najbardziej na świecie odnaleźć Celie i upewnić się, że nic się jej nie stało. Nie miał niestety za dużego wyboru więc przystał na propozycje.- Eh, dobra niech ci będzie. Ale nie obiecuję, że będę się do ciebie dobrze odnosił.- rzucił i ruszył przed siebie. Za chwilę Sharp zrównał z nim krok i teraz razem rozglądali się za zgubą. Przeszli chyba już całe miasto i dalej ani śladu siostry i ukochanej. Poważnie zaczęli się zastanawiać nad jakimś porwaniem. Zmordowani i wykończeni usiedli w parku na ławce zastanawiając się co teraz powinni zrobić. Było prawie 30° upału i odechciewało się absolutnie wszystkiego.
- To co teraz?- spytał Sharp ocierając pot z czoła. Nagle poczuł jak ktoś opiera się o jego kolana. Spojrzał w dół i aż chciał trzasnąć Caleba w twarz. Chłopak rozwalił się na całej ławce, a że nie miał gdzie położyć głowy to uznał, że odpowiednie będą kolana stratega. Ten jednak myślał inaczej.- Co ty robisz jeśli mogę wiedzieć?
- Nie widać? Odpoczywam. Przez te gogle pogarsza ci się wzrok.- mruknął szatyn i uśmiechnął się.- Daj żyć, jest gorąco jak w piekle i nie mam siły się ruszyć...
- Przyzwyczajaj się do takiego skwaru. Tam gdzie trafisz właśnie tak będzie.- warknął brązowowłosy ale również był zmęczony i nie miał siły szarpać się z szatynem. Siedzieli tak dobre 15 minut gdy nagle z krzaków wyłoniła się znajoma postać w towarzystwie Celi. Chłopaki natychmiast się ożywili i skoczyli na równe nogi. Osoba, która przyprowadziła Celię był Sail Bluesa z liceum Shuriken. Trzymał dziewczynę pod rękę jak prawdziwy porywacz.
- No cześć chłopaki.- zaczął zgrywuśnym tonem.- Wydaje mi się, że mam coś waszego.
- Oddawaj ją!- wrzasnął Jude ruszając w stronę napastnika. Zatrzymał go jednak Caleb kładąc mu rękę na ramieniu.
- Uspokój się, darcie się jak stare prześcieradło nie ma sensu.- mruknął szatyn i zwrócił się do kapitana Shuriken.- Czego chcesz?
- Czego chce? Moja siostra nie jest towarem do handlowania..- Sharp chciał coś więcej powiedzieć ale Stonewall zatkał mu dziub ręką.
- Skoro ją do nas przyprowadziłeś to pewnie chcesz czegoś w zamian nie?
- Nie, tak na prawdę przyszedłem obwieścić, że ona jest moja.- w tym momencie jak i Caleb jak i Jude poczuli jak wzbiera w nich przeogromna złość. Teraz to jedyne co chcieli to krzywdy różowowłosego. W tym jednym chociaż się zgadzali. Celia natomiast bardzo bacznie przyglądała się ich zachowaniu. Cofnęła się do tyłu kiedy Sail dał jej odpowiedni znak.
- W takim razie my ją odbierzemy.- rzucił zawadiacko Caleb, po czym zwrócił się do Sharpa- Wiem, że jesteśmy wrogami i nienawidzisz mnie z całego serca tak jak ja ciebie.
- Piękne wyznanie...- mruknęła do siebie Celia nie ukrywając rozczarowania swoim chłopakiem.
- Ale w tym momencie chodzi o osobę, którą obaj kochamy. Twoja siostra, moja dziewczyna. Możemy chodź raz zapomnieć o urazach i połączmy nasze siły. Tu chodzi o Celię Jude!- słowa szatyna podziałały. Sharp musiał przyznać ,że Stonewall mówił prawdę. Kocha siostrę i nie pozwoli jej skrzywdzić. Spojrzał na wspólnika porozumiewawczo i przygotował się mentalnie do strzału. Caleb w tym czasie rozejrzał się po okolicy szukając czegoś co nadawałoby się do strzału dość precyzyjnego. Nic mu nie przyszło do głowy to wykopał w powietrze starą ławeczkę, która już dogorywała i strzelił nią w kierunku Sharpa.- Podanie!- strateg zrozumiał o co chodzi i odebrał siedzisko dając czas Calebowi do dojścia do niego. Gdy to się stało razem kopnęli ławkę w kierunku Saila krzycząc przy tym rozbawieni sytuacją- Królewska ławka numer 1!!!- Bluesa widząc przerażający widok płonącej ławki przeżegnał się i jęknął.
- A trzeba było zostać na tej bramce....- całe szczęście ławka spudłowała i wylądowała gdzieś za chłopakiem. Ten ledwo trzymał się na nogach ze strachu.- Nowa technika opatentowana...- zaraz po tym zemdlał.
Jude i Caleb przybili sobie piątkę mimo, że z początku wahali się. Celia natychmiast do nich podbiegła i obu na raz przytuliła.
- Jestem z was dumna, nareszcie się dogadali się. Królewska ławka była bardzo ciekawym połączeniem.- mówiąc to pocałowała ich w policzki. Teraz coś do chłopaków dotarło.
- Zaraz, to ty nas testowałaś?!- krzyknęli wkurzeni do granic możliwości.
- No pewnie, że tak. Sail zgodził się udawać porywacza. Chciałam, żebyście się dogadali ze sobą. Chociaż na tyle by się nie pozabijać.- chłopaki spojrzeli po sobie i odpuścili. W gruncie rzeczy to ich nienawiść do siebie troszkę spadła.- To jak, wracamy do domu?- spytała ciemnowłosa biorąc ich pod ręce. Jude i Caleb skinęły głowami ale rzucili jeszcze okiem na biedną przynętę w postaci Saila.
- Coś z nim robimy?- spytał Sharp krzyżując ręce.
- Zakopiemy w ogródku i posadzimy kaktusa.- zaproponował Caleb.
- Zidiociałeś?
- Wcale nie Jude. Od teraz on jest moim wrogiem numer jeden.
- A ja?
- Ty możesz być wrogiem numer 2, pasuje ci?
- Ależ ty kochany.
- Ja to facetów nie zrozumiem.- rzuciła Celia i pociągnęła ich w stronę domu zostawiając Saila samego. I tak obudził się parę chwil po tym jak odeszli i wrócił do siebie dziękując niebiosom, że Caleb i Jude spudłowali strzałem z ławki.
*******
CZYTASZ
Inazuma Eleven || One shots
Fanfiction# 1- inazuma 10-07-2018 Krótkie historie związane z Inazumą Eleven. Przyjmuję: reader x postać postać x postać, Różnego rodzaju miksy. Yaoi również jest w pakiecie :) Serie: Inazuma Eleven, Inazuma Eleven: Ares No Tenbin,Inazuma Eleven: Orion N...