Bernard X Takuma

633 22 23
                                    

Rozdział dla: Kasia180420

Mam nadzieję, że się spodoba :)

********

Bernard i Takuma współpracowali ze sobą od dawna. Znali się niemalże na wylot. Często po pracy spotykali się na piwo by spokojnie porozmawiać na różne tematy. Nie tylko pracy. Mieli sporo tematów poza nią, które ich łączyły.

Tym razem też tak było. Zostało jeszcze jakieś 15 minut do końca zmiany. Takuma już z utęsknieniem czekał, aż wreszcie czas minie i będzie mógł wrócić do domu. Po całym tygodniu harowania należy się jakiś odpoczynek. Nagle do jego gabinetu wszedł Bernard. Mężczyzna jak zawsze robił zamieszanie gdzie się da. Podszedł do biurka i oparł się o nie.

- To jak Takuma, idziesz ze mną dzisiaj na piwo?- zagadnął odgarniając sobie włosy do tyłu.- W końcu i tak mieszkasz sam. A ciągle chcesz wracać. Czemu niby? Nie nudzi ci się tam?- niemal go zalał salwą pytań.

- Już spokojnie. Nie naraz wszystko.- wyhamował go ciemnowłosy i westchnął. Dobrze wiedział, że jak ten się na coś uprze to nie ma przebacz. Musiał się i tak zgodzić.- No niech będzie. Ale tylko jedno piwo. Muszę jakoś do domu wrócić.

- Cudnie, to za 15 minut na dole.- mówiąc to białowłosy wyszedł z pokoju.

- No i co ja mam z nim zrobić.- rzucił sam do siebie Shinjou uśmiechając się.

Spakował się i zbierał się już do wyjścia. Sprawdził raz jeszcze czy nic nie zostało i zamknął gabinet. Na dole czekał na niego już Bernard. Wyjątkowo był jakiś dzisiaj zadowolony. Kogoś zwolnił czy jak? Zazwyczaj jest przybity nadmiarem pracy. Co więc go tak cieszyło? Ruszyli razem w kierunku ulubionego baru. O tej godzinie kręciło się tam sporo ludzi, ale im to nie przeszkadzało. Zajęli swoje ulubione miejsce i zamówili coś do picia.

- No dobrze Bernard, spowiadaj się. Czemu masz aż tak dobry humor?- spytał ciemnowłosy gdy tylko kelnerka odeszła od ich stolika.- Normalnie cię takiego nie widzę. Jakaś specjalna okazja?

- Czemu zawsze musi być okazja? Człowiek nie może być szczęśliwy sam z siebie?

- Nie mówisz chyba o sobie...

- A żebyś wiedział, że o sobie! Po prostu mam bardzo dobry dzień. Wszystko mi się udało i jest po prostu rewelacyjnie. Poza tym chciałem gdzieś cię zaprosić. W końcu razem pracujemy, prawda? Co ty na to, by sobie gdzieś na tydzień wyskoczyć?

- Masz dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt czy co?- dla Takumy takie zachowanie było bardzo dziwne. Od jakiegoś czasu zaobserwował je u niego, ale w takim stopniu. Powoli zaczynało go to martwić. Co mogło być przyczyną?

- Nie. Mówiłem, że mam dobry humor!- obruszył się Girikanan i westchnął.- Chce się oderwać od pracy, okej? Masz swój powód.

- Oczywiście...- jasna sprawa, że Shinjou mu nie ufał. Ale wiedział, że niczego w takim stanie się nie dowie. Postanowił więc poczekać aż Bernard się trochę upije i będzie śpiewać jak na koncercie. Wtedy łatwiej będzie z niego cokolwiek wyciągnąć.

Tak więc zrobił. Długo to trwało i sam już z nudów zaczął pić. Jednak nie na tyle, żeby mylić sufit z podłogą a psa z pająkiem. Bernard a i owszem. Powoli zaczynała działać karuzela. Najgorsze co może być przy piciu. Chłopak już przestał nad sobą panować i gibiał się na wszystkie strony świata. Takuma postanowił wziąć go do siebie. Nie raz u niego nocował, więc to nie było wcale nic nowego.

Usadził chłopaka na kanapie a sam poszedł się przebrać. Ciągle układał plan jak wyciągnąć z przyjaciela jakieś informacje. Wrócił w końcu do salonu i usiadł na przeciwko Bernarda.

- No dobrze. W takim razie może mi powiesz czemu jesteś aż tak szczęśliwy. Bez powodu się tak nie da, wiesz?- białowłosy spojrzał na niego i chciał wstać, ale spadł z kanapy.- Okej, ale nie musisz mi floterować podłogi. Po prostu odpowiedz Bernard.

- Mówiłem Ci już. Jestem szczęśliwy.

- Znowu to samo? Bernard, mówiłem Ci. Musi być powód. To że kogoś wysłałeś z wilczy biletem to jeszcze nie powód.

- Jest. I to bardzo dobry.

- Nic się z Ciebie nie wyciągnie... Nawet jak pijany jesteś...

- Jak to? To zadawaj pytania. Zobaczymy.- ciemnowłosy zmierzył go zaskoczony wzrokiem. Raczej nie lubił gierek a już zwłaszcza takich. I niby czemu ma to służyć? Jednak tym razem postanowił zagrać.

- Dobra. Ale do 3 razy a potem mi mówisz, zgoda?

- Jak słońce w nocy!

- Na niebie i w dzień...

- A nie tak powiedziałem?

No i zaczął się krótki teleturniej. Takuma niestety przegrywał. Została mu ostatnia szansa. Musiało być coś co było powodem szczęścia. Trzeba się tylko domyśleć co. Ale na wszystko mówił nie więc to nie ten trop. Pomysły się mu już dawno skończyły. Ale nie chciał się poddać. Wyszedłby na głupiego.

- Dobra, wiem co to będzie.- miał nadzieje, że to będzie to.- Ty się zakochałeś.- no jak nic musi być to. A jak nie to to już nie do odgadnięcia jest.

- Bingo.- białowłosy uśmiechnął się i klasnął w dłonie.- Zgadza się, zakochałem się. Ale już nie zgadniesz w kim.- mówiąc to przesiadł się i usiadł obok przyjaciela. Dalej był pijany, ale już mniej niż jak wychodzili z baru.- Tego na pewno nie zgadniesz.

- Już nawet nie mam zamiaru zgadywać...

- To powiedzieć Ci?

- Jak już musisz to powiedz.

- To ty.- palnął Bernard i usiadł na kolanach przyjacielowi. Takuma patrzył na niego jak na ducha nie mogąc pojąć co właśnie usłyszał.

- Że kogo?

- Ciebie barani łbie.- odparł Girikanan i niebezpiecznie blisko miał teraz twarz. Patrzyli sobie tak w oczy i ani jeden ani drugi nie poruszył się. I tak już było wystarczająco niezręcznie. Serce ciemnowłosego biło mu jak oszalałe. Co się właśnie odwala? Czy ten totalny młotek właśnie mu wyznał miłość? A przede wszystkim... Czemu? Jak on? Czy na prawdę niczego nie widział? Bernard w końcu zdecydował się na ruch i pocałował mężczyznę prosto w usta. Tym samym rozwiał już wszystkie wątpliwości. Mimo, że był pijany. To potrafił przyznać coś takiego. Czapki z głów. W końcu odkleili się od siebie i patrzyli sobie w oczy. Co się właśnie stało.

- Ty mówisz serio... Tak? Nie robisz mnie w balona?- Shinjou ciągle miał wątpliwości. Nie widział tego w żaden sposób. Może to tylko skutek uboczny upicia się? Ale no też bez przesady. Jest taki cały dzień. Nie możliwie, że alkohol grał tu jakąś rolę.

- Pewnie, że serio. Po co mam kłamać?- obruszył się Girikanan- Już od dawna chciałem Ci to powiedzieć.

- I od tego momentu zachowujesz się dziwnie, tak?

- Dokładnie.

- To teraz wszystko się tak stało jasne...

- Widzisz. To teraz jesteśmy parą.

- Najpierw to wytrzeźwiej. Potem pogadamy co dalej.- w głębi duszy był bardzo szczęśliwy. Nigdy nie sądził, że ktoś to może jeszcze pokochać. A tu proszę, czego to się można dowiedzieć od pijanego człowieka.

*****

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz