OC x Mark x Dylan

902 32 10
                                    

Rozdział dla: Eri-Endou
Mam nadzieję, że sie spodoba :)

*****

Kolejny dzień i kolejny trening. Jak zwykle menadżerka Amerykańskiego zespołu Unicorn dawała się we znaki swoim podopiecznym. Oczywiście nie była ich trenerką ale często za nią uchodziła. Po prostu dbała o to, aby chłopaki błyszczeli na boisku niczym gwiazdy. Dobrze wiedziała, że tylko ciężka praca zapewni im zwycięstwo w FFI. Oczywiście jeśli się tam dostaną. Dlatego dawała im taki wycisk. Chłopaki z początku bardzo na to narzekali ale z czasem dotarło do nich, że dziewczyna robi to dla ich dobra. Dziewczyna ta miała na imię Rose. Była siostrą Erica czyli jednego z napastników drużyny. Miała z nim wręcz wspaniały kontakt. Jednak od pewnego czasu coś się w życiu dziewczyny zmieniło. Mianowicie zaczęła żywić jakieś silniejsze uczucia do kapitana drużyny- Marka. Chociaż nie tylko do niego. Również Dylan zawładną jej sercem. Byli bardzo zgrani i wszędzie ale to wszędzie chodzili razem. Byli niesamowitym połączeniem co widać z resztą w ich grze. Rose od zawsze miała do tej dwójki słabość i jakby ktoś ją zapytał kogo by wybrała, nie umiałaby jednogłośnie odpowiedzieć. Zdawała sobie jednak sprawę, by być szczęśliwą będzie musiała jednak któregoś z nich wybrać. Na szczęście chłopcy nie mieli pojęcia o jej uczuciach, więc było jej znacznie łatwiej. 

Zespół Unicorn wreszcie mógł usiąść i trochę odpocząć. Byli już tak zmęczenie, że nie mieli nawet siły pójść do  szatni i odświeżyć się. Jedynie Mark, Dylan i Eric mieli siłę. Byli najbardziej wytrzymali. Usiedli więc na ławce razem z Rose i popijali sobie wodę. 

- No dzisiaj to zaszalałaś.- przyznał siostrze Eric.- Suchej nitki nawet na nas nie zostawiłaś.

- Taka moja praca bracie. Jeszcze się nie nauczyłeś?- zaśmiała się Rose i uśmiechnęła się. 

- Czasami zapominam po prostu, że jesteś naszą menadżerką.- wyznał brązowowłosy.- Bardziej przypominasz trenera.

- Racja!- wtórowali koledze na raz Mark i Dylan. Dziewczyna machnęła na to ręką.

- Nazywajcie to jak chcecie, ale nie zmienia to faktu, że wasza forma mnie nie satysfakcjonuje. Przed wami jeszcze długa droga więc bieżcie się do pracy.

Chłopaki nie chcieli za bardzo jej podpadać. Szanowali ją i lubili. Poza tym była siostrą ich ulubionego czarodzieja murawy więc tym bardziej należało się jej słuchać. Zmotywowali cudem resztę drużyny i wrócili do ćwiczeń. Rose tymczasem bacznie obserwowała ich ruchy podczas gry. Wiele się o nich nauczyła patrząc na ich styl gry. Znała ich słabe i mocne punkty i starała się nimi tak kierować, aby wypełnić luki jakie posiadała ich gra. Nawet najlepsza drużyna potrafiła mieć jakieś niedociągnięcia. Przecież są to tylko ludzie i to się jak najbardziej zdarza. Nie ma co do tego wątpliwości. Największą uwagę poświęcała jednak Dylanowi i Markowi. Sama tego czasami nie rozumiała. Co ją tak do nich ciągnęło? No fakt, byli bardzo przystojni i mili... Ale musieli posiadać coś jeszcze. Coś, co przyciągało dziewczynę właśnie do nich. Wiele razy próbowała odpowiedzieć sobie na to pytanie jednak bez wyraźnego skutku. Raz wydawało jej się, że powinna zbliżyć się do Marka a jeszcze innym, że do Dylana. Ach miłość... zawsze jest melodramatyczna....

Po treningu cały Unicorn poszedł do szatni nieco się odświeżyć. Na boisku została tylko Rose. Siedziała na swojej ulubionej ławce i wpatrywała się w piłkę, którą trzymała na kolanach. Kochała ten sport podobnie jak jej brat. Nie miała pojęcia co ją tak do niej ciągnie ale była pewna, że nie bez powodu ją kocha. Do dziewczyny niespodziewanie dosiadł się Eric, który od pewnego czasu przyglądał się siostrze i jej relacjom z Dylanem i Markiem. Nie zajęło mu to dużo czasu, aby odgadnąć jaki sekret skrywała. Dobrze ją znał toteż wiedział co ją gryzie. 

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz