Jude X Reader

1.1K 50 9
                                    

Rozdział dla:JulianaMoro1

Mam nadzieje, że się spodoba :)

****

Powiadają kto się czubi ten się lubi. W przypadku pewnej parki właśnie tak było. Jude i Reader odkąd każdy sięgał pamięcią nienawidzili się i chętnie jedno drugiemu by robiło na złość. Tak, to nie wygląda zbyt optymistycznie, prawda? Jednak finał ich nadzwyczaj dziwnej relacji był zaskakująco dobry jak na taką historię. Mimo dość dużej różnicy zdań, dogadali się jakimś magicznym cudem i są już razem od ponad 3 lat. Czy było to długo? No cóż, jedni powiedzą, że to żaden wyczyn, no bo co to jest 3 lata. Dla innych natomiast, może być to cała wieczność. Dla tej parki była to właśnie cała wieczność.

No dobra, nie bądźmy aż takimi optymistami. Mimo bycia razem kłócili się nieraz o jakieś totalne głupoty. No dobra, może peleryna Jude'a nie jest głupotą, ale tak czy inaczej kłótnia o nią staje się powoli irracjonalna. To jak walka z wiatrakami. Wiadomo przecież, że kapitan jej nie zdejmie. W końcu gra w akademii królewskiej. Co w ślad za tym idzie? A przepraszam co królowie nosili w średniowieczu? No więc właśnie, peleryny! Bingo moi kochani. Jude najprawdopodobniej właśnie na nich się wzorował. Nikomu w drużynie to nie przeszkadzało, jednak Reader jako menadżerka zespołu....

- Jude, czy możesz choć raz zachować się jak facet i zdjąć tą głupią szatę?- już prawdopodobnie po raz 100 dziewczyna prosiła o to swojego chłopaka ale cały czas jak grochem o ścianę. Niczego sobie nie da wytłumaczyć ten uparty osioł. Kapitan warknął w odpowiedzi. 

- Nie ma mowy. Już to przerabialiśmy Reader. Musisz się z tym pogodzić. 

- Nie pogodzę się z tym, że mój facet wygląda jak Batman. Na litość boską no. Jude, nie jesteśmy w podstawówce, żeby się w przebieranki jakieś bawić. Dorośnij może co? Już i tak najwyższa pora.

- Oj weź mi się tu nie wymądrzaj kobieto.

No i znów się zaczęło. Niczego innego nie można się było spodziewać po tej dwójce. Miłość rozumiana w nieco innym kontekście też jest jakimś tam sposobem na życie ale powiedzcie mi na jak długo? Takie przepychanki szkodzą związkowi. Wszyscy prócz tej dwójki zdawali sobie z tego sprawę. W końcu przyjaciele musieli wkroczyć do akcji. David i Joe nie mogli stać z boku i spokojnie patrzeć jak ta dwójka drze koty jak popadnie. To nawet nie przystoi akademii królewskiej. Trzeba więc to było czym prędzej naprawić. 

- Ej, dobra już wystarczy tego przedstawienia.- przerwał kłótnie David wchodząc pomiędzy awanturę.- To z całą pewnością nie wyjdzie nikomu na zdrowie. A już zwłaszcza wam. O co znowu robicie to całe zamieszanie, co?- parka spojrzała po sobie lekko zaskoczona, jednak szybko udzielili stosownej odpowiedzi. 

- Reader się mnie czepia, że noszę pelerynę, że jestem jeszcze dzieckiem i nie wiem co jeszcze sobie tam uroiła w tej łepetynie.- zaczął na początek Jude krzyżując ręce. Dziewczyna już chciała coś odpowiedzieć, jednak uprzedził ją Joe, który szybko podłapał o co chodzi białowłosemu. 

- Tak, to żeśmy zauważyli. To nie jest zbytnio przyjemne. Sami to rozumiemy. Ale Jude już taki jest. Jego nie zmienisz tak łatwo niestety. Ale słuchaj, aż tak ci przeszkadza ta pelerynka? Ładnie w niej przecież wygląda. Co od człowieka chcesz?

- Ładnie to i może tak, ale niezbyt poważnie niestety.- odparła lekko zirytowana dziewczyna.

- W jakim sensie?

- Wygląda jak Batman na wakacjach. Szanujmy się ale on jest waszym kapitanem i nie wiem czy chcecie mieć takiego pajaca na czele tak prestiżowej grupy. Tak to już jest panowie. 

Nastała całkowita cisza. Wszyscy analizowali słowa Reader i nie mogli się nadziwić, że zasadniczo to ona miała właśnie rację. Spojrzeli na Sharpa, jednak ten sprawiał wrażenie  niesamowicie wkurzonego i mającego ochotę kogoś zabić. Całe szczęście, że jednak czegoś takiego nie zrobi. A już zwłaszcza przyjaciół bądź dziewczynę. Chociaż... któż to może wiedzieć. 

- No dobra no.- warknął w końcu wyprowadzony z równowagi.- Zdejmę tę pelerynę. Jak aż tak ci ona przeszkadza.- tu zwrócił się bezpośrednio do Reader.- Ale żadnych więcej ustępstw, okej? Też mam soje upodobania i nie mam zamiaru ich wszystkich zmieniać od tak. Bo komuś się kurczę nie podobają.- wszyscy patrzyli teraz na niego lekko zaskoczeni jednak to było to o co tak na prawdę chodziło Reader. Bingo. 

- I to rozumiem.- odparła dziewczyna i podeszła do Sharpa.- Wiesz dobrze, że cię kocham prawda?

- Oczywiście, że wiem. A co do naszego ślubu.... Zgadzam się na to pod jednym warunkiem. 

- Jakim?

- Że będzie to najbardziej romantyczna rzecz jaka ci się w życiu przydarzyła. Tyko pod takim warunkiem. 

- No.... tego się po tobie Jude nie spodziewałam.- przyznała Reader ale zaraz pocałowała ukochanego w usta z ogromną namiętnością.- Zgoda kotek. 

******   

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz