Nagumo x Hiroto

1.2K 31 5
                                    

Rozdział dla: _hiroto_
Mam nadzieję, że się spodoba :) Ich klimaty są mi najbliższe więc się postaram :)

*********

Haruya trenował prawie całe dnie. Jako jedyny z całej akademii nie grał z Endou. Jednak oglądając jego mecz z Suzuno zrozumiał, że sam musi się doskonalić jeśli nie chce skończyć jak jego przyjaciel. Dlatego więc trenował do kresu swoich sił. Chciał być tak silny jak Gran, który otrzymał przecież tytuł Genesis. To go irytowało. Siebie uważał za sto razy lepszego a mimo tego i tak nie został wybrany.

Drużyna Prominence właśnie zeszła z boiska i kierowali się w stronę szatni by móc wreszcie odpocząć. Ich kapitan przeciągał ich przez piekło od kilku dni. Miał jakąś chorą ambicję, aby pokonać Endou i jego zespół tak jak to się nie udało Suzuno. Starał się stworzyć jakąś nową technikę ale piłka go w ogóle nie słuchała. Pudłował albo wyrzucał je w kosmos. To zdecydowanie nie był jego dzień. Tracił już resztki sił ale dalej chciał się rozwijać mimo potwornego bólu. Już miał strzelać poraz kolejny ale zatrzymał go czyjś znajomy głos. Przystanął i bardzo powoli odwrócił się do tajemniczej osoby. Zaraz stracił zainteresowanie gdy zobaczył, że był to Gran. Podobnie jak on miał na sobie uniform swojej drużyny Genesis.

- Przestań już. Jesteś u kresu swoich sił, czemu to ciągniesz Haruya?- spytał Hiroto podchodząc bliżej. Nagumo tylko prychnął.

- Nie masz pojęcia jak to jest być mną. Wszyscy uważają, że jestem taki sam jak Gazel. Słaby i naiwny, że wygra z jedną techniką strzału. O nie, ja wam pokażę i opracuje coś zupełnie nowego.- rzucił olewczo chłopak i zamachnął się by zaraz kopnąć piłkę. Jednak tego nie zrobił, gdyż Gran zręcznie zabrał mu ją sprzed nosa, a zaraz wykopał poza zasięg Nagumo. Ten spojrzał na niego z nienawiścią. Ledwie trzymał się na nogach co rzucało się w oczy. Hiroto też to widział i chciał ochronić kolegę przed nieszczęściem. Dobrze wiedział, że kapitan Prominence nie przepada za nim i chętnie by go wygryzł z ciepłej posady najlepszego gracza. Jednak tym razem chodziło o coś innego. Haruya walczył sam ze sobą. Chciał udowodnić, że jest silny ale tym samym zmuszał się do wysiłku, którego nie był w stanie udźwignąć.

- Nagumo odpocznij. Chcesz paść na murawę i nie móc już nigdy więcej zagrać w piłkę?- mówiąc to Hiroto podszedł do kolegi i wziął go pod rękę.- Chodź, pomogę ci dojść do pokoju.

- Gran, zostaw mnie...- nie powiedział już nic więcej gdyż poprostu padł ze zmęczenia. Na szczęście jego pokój nie był daleko więc kapitan Genesis bez problemu go tam zaniósł. Okrył go kocem i rozejrzał się po pokoju. Nagumo nie często tu przebywał. Prawie w ogóle co było widać w nienaruszonym stanie pokoju. Ciągle trenował i bardzo mało odpoczywał. Czasami jeszcze przesiadywał u Gazela ale to również były wyjątki. Gran bardzo dobrze wiedział o kondycji, że słabnie ona z każdym dniem. Chłopak ostro przesadzał już od dawna. Postanowił się więc nim zająć jak należy. W końcu to on teraz odpowiadał za inne grupy w akademii. Ogarnął nieco bałagan jaki ten chłopak robi w ubraniach, po czym usiadł obok niego na łóżku. Wreszcie inon zasnął.

Gdy tylko się obudzili natychmiast poderwali się mierząc na wzajem podejrzliwym wzrokiem. Niby wiedzieli, że nic im się nie stanie ale ostrożności nigdy nie za wiele.

- Dlaczego tu jestem?- spytał jeszcze zaspanym tonem.

- Na murawie byłoby ci niewygodnie.- odparł z uśmiechem gran.- Słuchaj, musisz odpocząć. Nie będziesz w stanie dobrze grać jeśli będziesz trenował do upadłego. Zrobisz sobie nieodwracalną krzywdę. A tego z całą pewnością nie chcesz, tak?- tamten odwrócił tylko głowę w bok.- Haruya, oprócz tego, że jestem w Genesis ojciec kazał mi pilnować i was. Myślisz, że bycie na szczycie tego wszystkiego jest super? A ja to robię, bo uwielbiam być w centrum zainteresowania. Musiałem przyjąć ten tytuł. Czy tego chcę czy nie. Nikt z was nie udźwignął by takiego ciężaru.

- Ja bym sobie poradził, gdybym miał jakąkolwiek szansę.- odparł niewzruszenie kapitan Prominence.- Ale załóżmy, że mówisz prawdę. Po prostu po meczu Gazela stwierdziłem, że nie jestem wystarczająco dobry. A wielu z was mówi, że jesteśmy na podobnym poziomie. A skoro był remis to jesteśmy beznadziejni.

- O widzisz. I już wiem w czym tkwi problem. Ty po prostu chcesz być lepszy od Gazela i pokonać Endou, tak?- tamten nieznacznie pokiwał głową.- I wszystko jasne, skąd u ciebie to zacięcie. Burn, słuchaj. Jeśli chcesz, pomogę ci w treningach. Może cię czegoś przy tym nauczę. I będę miał oko na to czy się nie przetrenujesz. Sam na pewno to zrobisz.- Nagumo zmrużył oczy i wstał z łóżka. Chwilę pokręcił się po pokoju, aż wreszcie stanął na przeciwko Hiroto i i pokiwał głową.

- Dobra, niech będzie. Ale nie wywyższaj się, bo mnie szlag jasny trafi z Tobą. Ćwiczę nową technikę ale za nic mi ona nie wychodzi. Już myślę, że piłka jest w bramce a ta ją mija i leci w przestworza.- wyznał wreszcie szczerze czerwonowłosy- Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje. Jak ty to robisz, że u ciebie wszystko tak gładko idzie.

- Dlatego, że uważam na siebie a nie ładuje się na oślep w problemy.- odparł Hiroto.- A teraz przebierz się to spróbujemy coś zdziałać z tą nową techniką.

Chłopaki trenowali w najlepsze. W jakiś dziwny sposób się ze sobą zrzyli mimo początkowej niechęci Haruyi do Hiroto. Teraz całkiem sprawnie się dogadywali i starali się wykończyć nowy strzał. Ciągle jednak mu czegoś brakowało. Kombinowali na wszystkie sposoby ale nie przynosiło to rezultatów. Zmieniali miejsca, próbowali to wykonać podczas gry, ale nic im z tego nie wychodziło. Wreszcie zmęczeni usiedli na murawę i odpoczywali. Dalej jednak myśleli co jest nie tak i czego brakuje. Czasami to może być drobny szczegół a czasami całą lawina błędów. Ale szli w dobrym kierunku, gdyż piłka z początku ma ogromną moc.

- Jak tak dalej pójdzie to wyrzucą mnie z akademii.- mruknął poirytowany Burn krzyżując ręce.

- Przestań. To nie pomaga.- skarcił go Hiroto i jeszcze raz przeanalizował całą motorykę strzału. Wyglądało na to, że wszystko jest w porządku. Gdzie więc popełniają błąd.

- Z Gazelem też mi nie szła na początku ta technika. W sensie nie ta a inna nad którą pracowaliśmy. Ale coś zaskoczyło i daliśmy radę.- w tym momencie Grana olśniło. Teraz już wiedział w czym tkwi problem. Wstał z ziemi i otrzepał się.

- Teraz rozumiem dlaczego ci nie wychodzi.- rzucił radośnie.

- A ciebie to bawi? No dziękuję...

- Masz swój popisowy strzał. Ale lepiej ci wychodzą techniki jak z kimś to połączysz. Czasami są takie osoby, które muszą z kimś działać, aby ich technika zadziałała. I chyba jesteś właśnie taką osobą. Spróbuje ci pomóc i się dołączę. Może to tu był problem.

- Czemu nie, warto spróbować.

Za 5 minut obaj cieszyli się z udanego projektu. Faktycznie brakowało Nagumo drugiej osoby, która by wykończyła ten strzał. Problem jednak polegał na tym, że Gran jest w innym zespole i nie będzie mógł pomóc bezpośrednio koledze. To stanowiło pewna barierę. Nie ma przecież rzeczy nie do przejścia więc Hiroto zaczął coś kombinować.

- Nie wierzę, że się udało.- rzucił radośnie kapitan Prominence podchodząc do Grana.- Czyli nie umiałem tego wykończyć. Dobrze wiedzieć.

- Ale spisałeś się. Normalnie w życiu nie chciałbyś, żebym ci w czymkolwiek pomógł. Jeśli mogę spytać, to dlaczego się na to zgodziłeś?- Haruya spojrzał na kolegę i westchnął. Nie był dobry w tego typu sprawach więc wyglądało to tak jak wyglądało.

- Dlatego, że mnie do tego w jakiś dziwny sposób przekonałeś. Nie wiem jak, ale podziałało. Poza tym jakby nie było to jednak jesteś w Genesis a my powinniśmy się ciebie w jakiś sposób słuchać... Może nie jesteś wcale taki zły... Ale zapomnij, że odpuszczę sobie odbicie tytułu Genesis!- mówiąc to wstał i poszedł jeszcze poćwiczyć swój popisowy numer. Hiroto uśmiechnął się nieznacznie i mruknął.

- Ty to się nigdy nie zmienisz Haruya.- po czym i on dołączył do kolegi.

******

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz