Midorikawa x Hiroto

1.8K 73 19
                                    

Rozdział dla: SaraWrzos
Mam nadzieję, że się spodoba :)

*********

Całe dnie Gran spędzał na treningach. Mało jadł, pił a co gorsza prawie nie sypiał. Cały ten stres jaki się na niego nałożył powodował, że chłopakowi odechciewało się czegokolwiek. Nie rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi. Po treningu zamykał się w swoim pokoju i rozmyślał. Nad czym? Jak to się mówi nad wszystkim i nad niczym. W końcu zaczynało to już wszystkim obecnym przeszkadzać. Ledwo go widywali ale chcieliby z nim zamienić chociaż parę słów.

Po długiej naradzie wysłali w delegacje Reizego. Był chyba najbliżej związany z Granem o czym chyba każdy wiedział. Sam nie był pewien czy podoła takiemu wyzwaniu. Wiedział dobrze, że jego przyjaciel czasami potrzebuje samotności, żeby wszystko sobie dokładnie przemyśleć. Jednak to trwało już stanowczo za długo. Wybrał się więc do niego. Zapukał do jego pokoju a po chwili drzwi otworzyły się. Przed nim stał blady jak ściana Gran. Miał lekko podkrążone oczy i wygląda na bardzo zmęczonego.

- Jezu, wyglądasz jakby cię pociąg przejechał.- rzucił na wejściu Reize lekko się uśmiechając. Czerwonowłosy westchnął i wpuścił kolegę do pokoju.- Wszystko gra? Nie wyglądasz najlepiej.

- Nic mi nie jest.- odpowiedział Hiroto i usiadł na łóżko.- Ćwiczyłem tylko. Jeśli mam być najlepszy to nie mam wyboru.

- Ale za jaką cenę? Człowieku wcześniej się wykończysz. Wiem, że chcesz pokazać ojcu jaki jesteś silny ale tym samym robisz sobie krzywdę.- Reize próbował w jakiś sposób dotrzeć do przyjaciela ale jak na razie nie udawało się mu to.

- Nic mi nie będzie Reize. Jest dobrze. Chciałeś coś może?- mówiąc to położył się na plecach i wbił wzrok w sufit.

- Wiesz... Ja się o ciebie martwiłem. Ciągle tylko trenujesz i prawie nic nie jesz. Nie tylko mnie to martwi. Jeśli coś cię gryzie to możesz ze mną o tym porozmawiać, wiesz o tym?- zielonowłosy usiadł obok przyjaciela na łóżku i uśmiechnął się.- Tyle razy ty mi pomagałeś to teraz kolej na mnie. Też chcę być użyteczny jako przyjaciel. To jak będzie? Powiesz mi?- Hiroto przelotnie spojrzał na Midorikawę ale nic nie odpowiedział. Przekręcił się tylko na bok tyłem do kolegi. Nie chciałam za bardzo gadać o swoich problemach. Był jeden podstawowy problem ale bał się o tym mówić. Zdawał sobie sprawę, że ojciec chce, aby jak dorosną przejęli jego firmę. Przez co nie mógł się skupić tak do końca na piłce. Wszyscy mu powtarzali, że powinien grać a nawet musi. Bez niego będzie im na prawdę ciężko grać. Zdawał sobie z tego sprawę rzecz jasna. Ale sam już nie wiedział co powinien wybrać.

- Trochę się już pogubiłem.- rzucił po dłuższym czasie oczekiwania. Midori natychmiast nastawił uszu. Wiedział, że jak już Gran mówi to słuchać i rozumieć wypada.- Nie wiem już sam czego chce. Z jednej strony kocham piłkę i chce dalej grać a z drugiej strony... Ojciec by tego nie chciał. Kto przejmie jego firmę? Adoptował nas po to, że jak już dorośniemy to mu pomożemy. I to wszystko tego jest wina. Nie wiem co powinienem zrobić....- Reize zmierzył kolegę i westchnął. Wszystko stało się jasne. To to tak gryzło jego przyjaciela. Westchnął i przybliżył się do czerwonowłosego.

- Po części cię rozumiem. Piłka nożna to fajny sport a gdy masz z kim grać to jesteś przeszczęśliwy. Zawsze myślałeś o nas wszystkich. O innych zespołach, pomagałeś nam i nawet jak w siebie wątpiliśmy to ty potrafiłeś powiedzieć coś takiego, że wracały nam siły i dalej mogliśmy walczyć. Zawsze myślałeś tylko i wyłącznie o innych. A może tym razem trzeba pomyśleć o sobie?- Hiroto odwrócił się do zielonowłosego zaskoczony tym co właśnie powiedział. Po części to była prawda. Chyba nigdy nie pomyślał o sobie i o swoim szczęściu. Ciągle skupiał się wytrenowaniu przyjaciół a zapominał o sobie. Usiadł na łóżku i wbił wzrok w jeden punkt. Obie ręce położył na kołdrze. Midori widział już, że Gran zrozumiał o co mu chodziło. To było to czego chłopakowi brakowało. Wreszcie spojrzał na Reizego i lekko się uśmiechnął.

- Dziękuję. Chyba tego właśnie potrzebowałem. Fakt, że myślenie o innych przysłoniło mi własne życie.

- Dokładnie. Słuchaj, każdy chce dobrze dla przyjaciół. Ale bez przesady nie da się wszystkich uszczęśliwić. Zawsze ktoś powie, że to co robisz mu się nie podoba. Skup się na sobie i tylko przy okazji na innych. Mówię ci to jako przyjaciel, bo cię bardzo lubię i chce, żebyś był szczęśliwy...- oczy kapitana Gemini Storm zaświeciły się gdy wypowiedział te słowa. Nie miał jednak zielonego pojęcia dlaczego. Zawsze dobrze rozumiał się z Hiroto ale tym razem coś się zmieniło.  Czy to wina tej chwili czy widok ognistowłosego leżącego na łóżku (Autorka zaczyna przesadzać xD). Po prostu coś się w nim obudziło. Na policzki wypłynęły mu urocze rumieńce a zaraz spuścił wzrok zakłopotany. Hiroto spojrzał na niego i starał się zrozumieć co nagle ugryzło jego przyjaciela. Dopiero po chwili to do niego dotarło. Uśmiechnął się i przysunął bliżej zielonowłosego.

- Midori, co się stało?- spytał udając greka.- Coś nie tak? Jesteś czerwony jak pomidor.

- Raczej jak twoje włosy...- ściął szybko Reize odwracając głowę.

- Coś ci się nie podoba? Są czerwone. A ty masz lepsze? Jakaś kurcze sałata na głowie.

- Słucham? Teraz to się doigrałaś! Mam ci tu zrobić Astro Przełom?- mówiąc to rzucił się na kolegę przybijając go do łóżka. Hiroto zaśmiał się serdecznie.

- Odpłacę się Ostrzem Meteoru.- odparł rozbawiony. Zaraz zrzucił z siebie Reizego i teraz to on leżał na łóżku.- Że mną nie wygrasz. Jestem silniejszy.

- Grubszy też.- tym razem to już obaj szli na całość. Zawsze się tak kończyło kiedy dostawali głupawki. Gran zmierzył go wzrokiem i westchnął.

- A tu chudy jak patyk.

- Ale one mogą być grube.

- O rany to jak trzcina. Jeszcze kolor się zgadza.

- Co?! Trzcina? Nienawidzę cię!

- A ja cię kocham.- obaj w tym momencie zastygli. Nie koniecznie to planował Hiroto powiedzieć ale w gruncie rzeczy wyszło to w sposób naturalny. Zszedł z przyjaciela i pozwolił mu usiąść normalnie na łóżku. Patrzyli teraz sobie w oczy i zastanawiali się co powinni teraz zrobić. To było dość nietypowe.

- Wiesz... Ja chyba będę leciał.- mruknął Midori ponownie się czerwieniąc.- Niedługo kolacja itd...

- Nie ma sprawy. Na prawdę fajnie, że wpadłeś.- mówiąc to Gran nachylił się do zielonowłosego i pocałował go w policzek. Uśmiechnął się i wstał z miejsca. Poszedł po swój strój do ćwiczeń i miał zamiar się przebrać ale usłyszał głos Midoriego.

- Ty tak na serio z tym, że mnie kochasz?- spytał niepewnym tonem. Hiroto spojrzał na niego. Coś mu kazało tak powiedzieć. Chłopak wyglądał uroczo z potarganymi włosami i tymi pełnymi życia oczkami. Wzruszył ramionami.

- Tak, to było na serio.- rzucił z uśmiechem.- Wiem co teraz o mnie myślisz. Jakiś pedał czy jakieś inne...

- Nie, no co ty. Bardzo się ucieszyłem jak to powiedziałeś...- odparł zielonowłosy.- Zrobiło mi się jakoś tak ciepło na sercu.

- Czyli ty też?

- Co?

- Zakochałeś się we mnie?

- Eee... Taaaak... Nic nie mówiłem, bo to i tak jest dziwne. Ale zawsze byłeś przy mnie i to tak samo wyszło...- westchnął i podszedł do czerwonowłosego. Zabrał mu uniform i odłożył go na bok. Wziął go za ręce i spojrzał w jego zielone oczka.- Też cię kocham.- zaraz po tym wtulił się w niego. Hiroto chwilę stał osłupiały ale odwzajemnił uścisk.

- To co teraz z tym fantem zrobimy? (^^)

*******

Przepraszam jeśli coś pozamieniałam. Już sama się trochę pogubiłam. Mam nadzieję, że to nie będzie przeszkadzać jak trochę inaczej to wszystko wyszło.

Przy okazji w jednym momencie słownik zrobił mi numer. Napisałam ognistowłosy a jak on to zrozumiał?-
ognistowłososego xD

Następny rozdział: Axel x Shawn

Dalej: Mark x Nathan

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz