Hikaru X Reader

763 49 8
                                    

Rozdział dla: kaktusw

Mam nadzieję, że się spodoba :)

*****

Od zawsze w zespole Rosji była nie zdrowa rywalizacja. Każdy był zazdrosny o każdego i nikt ani nic nie mogło tego zmienić. Jednak były wśród nich dwie osoby, których normalnie celem życiowym było wygranie z drugą osobą. Mam tu na myśli Hikaru oraz Reader. Ta dwójka była tak do siebie wrogo nastawiona jak nikt jeszcze. Za wszelką cenę chcieli być najlepsi. Nieraz dążyli do tego po trupach. Jednak jak trafili na godnych siebie rywali, wszystko zaczęło nabierać tempa. Cała drużyna to widziała. Jednak nikt im się w ten cały teatrzyk nie wtrącał. Głównie dlatego, że wyglądało to bardzo zabawnie z każdej strony.

Tego dnia wszyscy wracali z treningu całkowicie zmordowani. Nie mogli się praktycznie ruszać. Wszyscy oprócz Reader i Hikaru. Tylko oni mieli dość siły by dalej trenować. Jednak trener kazał im zejść z boiska. Nie można nadwyrężać swojego ciała, bo tak. Każdy to wie, ale nie ta dwójka. Zeszli jednak i kłócąc się co chwila weszli do szatni.

- Byłam lepsza i to 100 razy.- rzuciła dziewczyna i poszła do swojej sekcji.- Zapomnij że będziesz ode mnie lepszy.- granatowowłosy od razu zacisnął pięści.

- Ciekawe jakim cudem. Jesteś dziewczyną, jesteś ode mnie słabsza!- warknął i szybko się przebrał. Pozbierał swoje rzeczy i wyszedł z szatni. Skierował się do pokoju. Jednak w tym przeszkodziła mu Reader. Traf chciał, że mieli obok siebie pokój. Więc nieraz i przez ścianę się kłócili.- Co znowu...- warknął i przyśpieszył kroku.

- Mecz jest już jutro. Radzę Ci się dobrze przygotować. Jak nawalisz to cały wysiłek pójdzie na marne. Więc pamiętaj.- zaśmiała się.- Chociaż i tak jaka różnica. I tak wygramy dzięki mnie.

- Coś ty powiedziała?!- zatrzymał się i spojrzał na nią z nienawiścią.- Słuchaj no Reader, nie jesteś w tym zespole najważniejsza i... - nie dane mu było skończyć, gdyż uciszył go sam kapitan całego zespołu.

- Wystarczy już. To co robicie nie ma sensu.- zaczął Froy idąc w ich stronę zna przeciwka.- Wszyscy już mają tego dość. Ciągle się tylko kłócicie i rozbijacje drużynę. Tak nie może być. Też już trochę mnie to irytuje. Możecie chociaż raz odpuścić? Nie proszę was o zbyt wiele. Tylko tyle.- minął ich z obojętnym wyrazem twarzy i poszedł do swojego pokoju.

Pozostała dwójka jeszcze chwilę stała na korytarzu aż w końcu i oni poszli do siebie. Trochę było im głupio, że nawet kapitan zwrócił im uwagę. A to nie zdarzało się za często. Prawie nigdy. Dlatego musieli przemyśleć swoje zachowanie na spokojnie. Racja, każde chciało być najlepsze i nic w tym dziwnego, ale czasami trzeba umieć odpuścić. Z takimi myślami położyli się spać. Jednak to co się wydarzyło następnego dnia zmieniło ich życie nie do pomyślenia.

******

Mecz za chwilę miał się zacząć. Wszyscy rozgrzewali się i dopinali ostateczną strategie. Gdy trener się pojawił ogłosił kto zagra w tym meczu.

- Froy a także Reader. To wszyscy. Reszta niech siada na ławce ale będzie w pogotowiu. Kto wie co może się zdarzyć.- nagle wszyscy sobie coś uświadomili. Nie wywołano Hikaru. Od razu wzrok padł na niego. Chłopak dopiero po chwili ogarnął, że coś jest nie tak.

-Chwila moment. Dlaczego ja mam siedzieć na ławce a ona będzie sobie grać?! Ona bramki nie strzeli!- no i zaczęło się. Znów zapowiadała się kłótnia.

- Wybacz Hikaru. Grasz w każdym meczu. Raz możesz odpuścić.- rzucił trener siadając na ławce.- Daj się jej wykazać.

Sama Reader była zaskoczona tym co właśnie się stało. Cieszyła się bardzo, bo to w końcu pierwsze takie wyróżnienie ale z drugiej strony... Spojrzała na Hikaru. Musiał się nieźle rozczarować, że to nie on zagra w tak ważnym meczu. Ale z drugiej strony.... Jest to na prawdę ważny mecz... Jeśli go zawalą to nie przejdą dalej. Hikaru i Froy, ta dwójka jest po prostu genialna pod tym względem. Zawsze ich atak jest zakończony sukcesem. A ona? Dopiero się uczy. Jest tu przecież od niedawna. Miała ogromne wyrzuty sumienia. Musiała lecieć na boisko, bo zaraz miała zacząć się gra. Jednak nie umiała. W żaden sposób nie mogła wejść za linie. Zacisnęła dłonie. Wiedziała, że będzie tego potem żałować ale wróciła do ławki, złapała Hikaru za rękę i wyciągnęła go stamtąd. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.

- Wybacz trenerze ale niech on gra.- rzuciła pewnym siebie tonem.- To on zawsze strzela bramki. Ja jestem nowa. Nie jestem aż tak dobra jak on...- w końcu to przyznała.- Więc niech on gra za mnie. Tak będzie najlepiej.- usiadła po chwili na ławce i odwróciła wzrok. Ciemnowłosy patrzył na nią chwilę aż w końcu pobiegł na boisko. Nie mógł uwierzyć, że osoba z którą rywalizował opuściła i tak łatwo się poddała. Ale wiedział jedno, wygra ten mecz. Mimo, że nie miał grać. Wygra to, żeby potem moc porozmawiać z Reader. Wiedział, że to jej marzenie zagrać. Więc czemu się wycofała?

Oczywiście wygrali. Nie było innej opcji. Teraz został już tylko finał. Reader szybko udała się do szatni by się przebrać. Smutno jej było, że to nie ona zagrała, ale z drugiej strony cieszyła się wygraną. Przebrała się i ruszyła w kierunku swojego pokoju. Nie chciała wpaść przypadkiem na Hikaru. Nie wiedziała co ma powiedzieć.

- Reader czekaj!- usłyszała znajomy głos za sobą. Stanęła. A jednak będzie musiała z nim pogadać. Chłopak stanął przed nią i chwilę się jej przyglądał.- Dlaczego to zrobiłaś? Sama mówiłaś, że chcesz zagrać i tak dalej. A tak łatwo oddałaś miejsce.

- Mam dzień dobroci dla zwierząt, okej?- odparła i odwróciła głowę. Było jej teraz smutno.

- Nie, ty to zrobiłaś specjalnie. Mówiłaś, że wcale nie jesteś dobra... Ale to nie prawda... Jesteś świetna. Dałabyś im radę.

- Wcale nie... Jak mnie wybrano bałam się i nie chciałam iść...- przyznała smutno.- Poza tym... To ty jesteś kluczowym zawodnikiem. To ty powinieneś grać. I brawo, wygrałeś. Froy miał rację. Nie ma co się kłócić. Jasne jest, kto jest lepszy.- mówiąc to wyminęła go i otworzyła drzwi do swojego pokoju. W ostatnim momencie poczuła jak Hikaru ją lekko szarpnął a po chwili stała do niego przytulna.- Co ty...

- Nie mów, że jesteś słaba bo to nie prawda.- wyszeptał jej do ucha chłopak.- Powinnaś bardziej w siebie uwierzyć. Masz ogromny potencjał. Jeśli chcesz.. To możesz też ze mną trenować. Szybciej dojdziesz do wprawy i będziesz równie silna co ja. Co ty na to?

- Dlaczego... Chcesz mi pomóc, skoro ciągle rywalizujemy ze sobą...

- Ale jesteśmy w jednej drużynie i powinniśmy się wspierać. Tak czy inaczej. Dziękuję Reader, za dzisiaj...

- Nie ma sprawy. Następnym razem razem zagramy i wtedy dopiero rozłożymy wszystkich na łopatki.- mówiąc to mocno przytuliła chłopaka.- I przepraszam, że ciągle na ciebie naskakiwałam...

- Ja nie byłem lepszy. Też cię za to przepraszam. Od teraz sztama?

- Jasne. Więcej zyskamy rozmawiając ze sobą a nie się kłócąc.

I faktycznie od tej pory ani jedna kłótnia nie wybuchnęła między nimi. Dogadywali się ze sobą najlepiej. Na tyle świnie, że pewnego razu jak i jedno jak i drugie zaczęło coś do siebie czuć. Z początku byli bardzo nieśmiałi, ale tak bardzo im zależało, że w końcu się przełamali i niedługo po tym zostali parą. Kto się czubi ten się lubi.

******

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz