Sakuma X Reader

968 45 15
                                    

Rozdział dla: Psyche-Bella

Mam nadzieję, że się spodoba :) 

******

Trudno jest się dogadać z osobą, która poza piłką nożną nie widzi nic innego. A myślenie o czymkolwiek innym jest dla niej męczarnią. Już od jakiegoś czasu Reader czuła mięte do nowego kapitana drużyny królewskiej ale nie umiała mu tego powiedzieć. Głównie dlatego, że chłopak nigdy nie był sam. Ciągle ktoś koło niego był i rozmawiał. Za grosz prywatności, do prawdy. Tak czy inaczej, zbliżał się powoli bal karnawałowy i chłopaki mieli prosić dziewczyny o to, czy nie zechciałyby z nimi iść. Normalnie pewnie każdy poszedł by na własną rękę, jednak to był wyjątkowy karnawał. Tu trzeba było mieć osobę towarzyszącą. A więc jest to w pewnym sensie randka. No po prostu wymarzona okazja dla Reader ale to Sakuma musiał ją zaprosić. Nie inaczej. Tu jednak pojawiał się problem. Czy chłopak w ogóle to zrobi. A może nawet nie ma zamiaru przyjść? Tego właśnie należało się dowiedzieć. 

Ostatni dzwonek przed końcem lekcji. Została jeszcze matematyka i cała klasa mogła iść do domu... lub na trening co poniektórzy. Właśnie o to chodziło Reader. Postanowiła więc to wykorzystać i udało się jej jakimś cudem usiąść z herbacianookim w jednej ławce. Emocje normalnie sięgały zenitu. Ręce jej się trzęsły i nie mogła nad tym kompletnie zapanować. W końcu się jej to udało. Poczekała na odpowiedni moment i zagadała chłopaka. 

- Hej, jak tam?- rzuciła udając, że kompletnie się tym wszystkim nie przejmuje. W środku natomiast, była roztrzęsiona. Białowłosy spojrzał na nią ukradkiem i wzruszył ramionami. 

- No jest okej. Coś się stało?- tak, olewczy ton, jak zawsze. 

- Nie... znaczy tak... to znaczy....yyyy....- teraz dopiero kapitan załapał o co może się rozchodzić. Jednak chciał wiedzieć czy ma rację, więc poczekał aż dziewczyna sama to z siebie wydusi.- Tak się zastanawiam czy ty.... W sensie.... Idziesz w  ogóle na ten bal? Wiem, że jako kapitan masz mega dużo rzeczy na głowie ale tak tylko przyszło mi to do głowy. Nic nie sugeruję. Nic a nic. 

- Jasne.- tamten pokiwał głową i uśmiechnął się ukradkiem.- Nie, nie jestem zainteresowany. Jak powiedziałaś, mam mega dużo rzeczy na głowie. Raczej nie znajdę na to czasu. 

- No tak, rozumem. Tak tylko spytałam.- odparła ale w duszy ją to zabolało. Wiedziała, że może z tego nic nie być a mimo to do ostatniej chwili niepotrzebnie się łudziła na cokolwiek. 

Więcej nic  już nie powiedziała. Zajęła się zadaniami jakby nic się nie stało. Sakuma patrzył na nią dłuższą chwilę jakby coś sobie analizował. Nic jednak nie odpowiedział. 

I tak oto plan Reader nie wypalił i ze spuszczoną głową wracała do domu. Skoro Sakuma nie idzie a reszta chłopaków jest już pozajmowana to nawet nie ma co się męczyć z przygotowywaniem się do tego nieszczęsnego balu. Szkoda zachodu na to wszystko. Weszła do swojego pokoju, rzeczy rzuciła na łóżko a sama rozłożyła się na dywanie. Wpatrywała się teraz w sufit myśląc o totalnie nie stworzonych rzeczach. Chociaż tak na chwilę mogła zapomnieć co stało się tego dnia. Nie zeszła nawet na obiad. Po prostu chciała sobie pobyć sama i pomyśleć nad tym co powinna dalej robić. Uganianie się za niedostępnym chłopakiem nie ma już dłużej sensu i musiała się z tym niestety pogodzić. Bolało jak cholera ale jakie miała inne wyjście? Ewentualnie mogła poprosić o to Gende. Żeby może on z nią poszedł ale wyszła by tylko na desperatkę. Z resztą... Genda z całą pewnością też kogoś ma. Oj, jakiego ona miała nie farta do chłopaków...

Nawet nie zauważyła kiedy zrobiła się godzina 19. Straciła rachubę czasu gdzieś po pół godzinie leżenia na dywanie. Nagle do jej pokoju weszła mama i włączyła światło. Rozejrzała się po pomieszczeniu i widząc córkę na podłodze, wzięła się pod boki. 

- A co to jest? Masz gości a ty bawisz się w wampira?- Reader spojrzała na mamę zaskoczona. Nikogo się przecież nie spodziewała. Może jedna z jej koleżanek, która też nie poszła na imprezę? Okazało się, że nie koleżanka a kolega. Zza jej mamy wyłoniła się znana jej postać- Sakuma. Tylko co u licha tu robił?! I skąd znał jej adres? Mniejsza teraz o szczegóły. Natychmiast się pozbierała i podziękowała mamie. Ta zostawiła im kanapki i coś słodkiego i opuściła pokój. Teraz gdy została sam na sam z Sakumą, miała więcej śmiałości. 

- A co ty tutaj robisz?- spytała podchodząc do niego bliżej.- Mówiłeś, że masz mega dużo na głowie itd...

- Tak, mówiłem tak ale to nie była prawda. Treningi nie zajmują mi całych dni, wiesz? A poza tym... Nie zbyt fajnie cie potraktowałem i miałem wyrzuty sumienia. Co prawda długo mi zeszło to ogarnąć ale zawsze lepiej późno niż wcale, prawda? Ale do rzeczy. Na bal nie ma co już jechać. Za daleko i trochę mi się nie chce. Możemy poświętować tu u ciebie?- to pytanie było równie zaskakujące co złoty chiński smok jedności na wakacjach. Reader patrzyła na chłopaka zastanawiając się czy nie jest to przypadkiem jakiś sen. Nagle białowłosy podszedł do niej i najzwyczajniej w świecie przytulił przez co serce dziewczyny zaczęło szybciej bić.- Dlaczego...- niemalże wyszeptała Reader. Sakuma przytulił ją jeszcze mocniej. 

- Wiedziałem o tym, że ci się podobam.- przyznał po dłuższej chwili.- Ale sam nie umiałem zdobyć się na odwagę i ci to powiedzieć. Z tym balem zaskoczyłaś mnie totalnie i nie wiedziałem jak mam zareagować. Ale teraz już wiem. Dlatego tutaj jestem. Mam nadzieję, że nie jest za późno. 

- Nie, jasne, że nie. Bardzo mnie to cieszy. To w takim razie...

- Chcesz być moją dziewczyną? 

- Jaka bezpośredniość... Ale tak, chcę. Nawet bardzo. 

- Uf, kamień z serca.

- Dlaczego?

- Bo to znaczy, że nie na daremno tachałem tu ten gigantyczny bukiet róż. 

******  

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz