Burn x Gazel

2.5K 79 7
                                    

Nabór najlepszych zawodników do akademii dobiegał końca. Drużyny były już z góry ustalone przez Prezesa. Dobrał on tak zawodników, żeby mogli wydobyć swój potencjał tak, jak tego oczekiwał. Zostawił sobie jeszcze rezerwowych, żeby w razie czego i oni mogli się wykazać. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Cztery potężne drużyny musiały teraz walczyć o tytuł Genesis, aby stać się potęgą w piłce nożnej. Kto więc zwycięży rywalizację?

Na murawie królował zespół Nagumo Haryui zwanego inaczej Burnem. Jako kapitan miał prawo do nazwy swojej drużyny a więc wybrał Prominence. Jego ognisty temperament podkreślał kolor koszulek jakie nosili- czerwono białe. Chłopak był bardzo chaotyczny a do tego nerwowy. Koledzy z zespołu nawet się go bali. Wiedzieli, że jak nie dadzą z siebie wszystkiego będzie z nimi bardzo źle. Także starali się jak mogli, aby zadowolić kapitana. Jego czas panowania na boisku był jednak policzony. Wiadomo, że będzie musiał walczyć z dawnymi znajomymi o tytuł Genesis ale postanowił nie cofnąć się przed jakimikolwiek trudnościami. Stał właśnie na środku boiska i ochrzaniał bramkarza Grenta, który nie dał rady zatrzymać jego Atomowy Błysk.

- Rany, co za niezdara z ciebie Grent! Jak to możliwe, że przyznano mi do drużyny takiego debila!- wściekał się ognistowłosy łażąc wzdłuż grupy- Jak ja nienawidzę takiej bezradności...

- Ale Burn... twoje strzały są wyjątkowo silne jako napastnika i nic w tym dziwnego, że Grent..- Heat próbował jakoś uratować swojego kolegę ale widząc wściekły wzrok kapitana natychmiast zamilkł.

- Czy ktoś ma jeszcze jakieś "ale" co do mojego strzału?- ognistowłosy rozejrzał się po kolegach każdego z osobna mierząc morderczym spojrzeniem. Nikt nie śmiał się odezwać. Nikt oprócz pewnej tajemniczej osoby stojącej przy wejściu na boisko. Był to chłopak ze śnieżnobiałymi, rozwianymi włosami. Ubrany był w niebieską bluzkę z długim rękawem i ciemno granatowe spodnie. Stał podparty o ścianę i obserwował całe zajście.

- W strzał wkładasz za dużo gniewu a za mało serca.- rzucił tajemniczy przybysz chowając się w cieniu. Wszyscy zwrócili się ku niemu bacznie obserwując co zaraz nastąpi. Haruya nie był z zadowolony z wizyty nieznajomego. Nie rozpoznawał w nim ani Grana, którego tak nienawidził ani Desarma. Więc kto to jest?

- Znalazł się ekspert! Też mi coś, pewnie nawet nie grałeś w piłkę, co? Po coś tu przylazł? Jesteś szpiegiem, któregoś z graczy?- krew w żyłach Burna gotowała się ze złości. Obecność nieznajomego i chęć zdobycia tytułu Genesis zdenerwowała na tyle chłopaka, że gdyby stał obok niego wulkan dawno już by wybuchnął. Śnieżnowłosy mruknął coś pod nosem i wszedł powoli na murawę. Patrzył prosto na Nagumo i lekko uśmiechał się złośliwie. Jego błękitne oczy sugerowały, że nie jest zwykłym chłopakiem.

- Spokojnie, nie mam zamiaru was szpiegować. I tak nie macie niczego do ukrycia. Ćwiczycie tu odsłonięci jak na talerzu. Wasi przeciwnicy mogą was oglądać i będą wiedzieć jaką siłą dysponujecie. Sami ćwiczą w podziemnych salach do których wy nie macie wstępu. Ciekawi mnie jednak dlaczego. Czyżbyście byli tylko workami treningowymi dla pozostałych drużyn?- głos białowłosego nie zmienił się ani na chwilę. Mówił wszystko w jednym tonie oziębłym i pozbawionym jakichkolwiek emocji. Burn nie okazał tego ale w duchu podziwiał zimnokrwistość tajemniczego przybysza. Sam nie panował nad emocjami a ten człowiek ich nawet nie posiada. Albo dobrze nimi włada.

- Za kogo ty się masz?!- wybuch wulkanu był w tym momencie nieunikniony. Haruya poczerwieniał na twarzy i zacisnął pięści. Wszystko równo się w nim gotowało.- Przychodzisz tu i głosisz swoje frazesy. Nic o nas nie wiesz. I nawet nie jesteś z akademii. Jakim prawem tu przylazłeś... Jak ty się w ogóle nazywasz?

Inazuma Eleven || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz