Rozdział 15

1K 46 16
                                    

Przekręciłam się na bok, próbując ponownie usnąć. I chociaż byłam odwrócona plecami do okna, do którego wkradały się promienie słońca, częściowo tłumione przez zasłony, to czułam, że już nie usnę, chociażbym nie wiem jak chciała. Ciężko westchnęłam i obróciłam się na plecy. Przetarłam delikatnie palcami powieki, po czym obróciłam głowę w stronę okna, delikatnie mrużąc oczy.

Nie łudziłam się nawet, że to co się wydarzyło poprzedniego dnia, nigdy nie miało miejsca, a było wytworem mojej chorej wyobraźni albo głupim wybrykiem Morfeusza. Prawda bolała, chociaż przynosiła ze sobą również miłe uczucia. Tak miłe, że przez ułamek sekundy, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pomimo samego faktu, że obiecałam sobie, że nigdy nie wrócę wspomnieniami do tamtego pocałunku, to powieki same się przymknęły, a wyobraźnia od razu podsunęła znienawidzony obraz. Poczułam lekkie muśnięcie warg Jaspera. Było tak realne, że odruchowo podniosłam dłoń do ust i opuszkami palców sprawdziłam, czy moje wargi są jeszcze ciepłe.

Ganienie swojego zachowania w myślach i liczne złorzeczenia, nic nie dały. Nawet sam fakt, że zaczęłam siebie nienawidzić za własną głupotę, naiwność, a tym bardziej te nieogarnięte myśli o możliwości posiadania przez Jaspera innego charakteru i gamy innych zachowań. Jak mogło mi w ogóle przejść przez myśl, że istnieje zupełnie inny Jasper Whitlock? Ten uczuciowy, troskliwy, kochany?

Zacisnęłam mocno pięści na kołdrze i wbiłam wściekłe spojrzenie w okno. Słońce świeciło sobie, jak gdyby nigdy nic. Zapowiadał się piękny dzień. No cóż, powinnam była uważać, że wszystko zaczęło się układać. Jest miłość, jest słońce... Tylko jaka miłość, do diabła? Jasper owinął mnie sobie wokół palca i zanim się zorientowałam, byłabym zdolna zrobić wszystko!

W głowie pojawiło się mgliste wspomnienie Petera – chłopaka, któremu prędzej dałabym się pocałować, niż takiemu Jasperowi. Miałam nadzieję, że nie spotkam blondyna w szkole, bo miało go nie być jeszcze przez około półtora tygodnia – tak mi przynajmniej powiedział poprzedniego dnia na pożegnanie, jakby mnie to interesowało. W odpowiedzi uśmiechnęłam się pod nosem, podczas gdy Jazz zaczął mnie nagabywać na kolejne wspólne wieczorne wyjście. Odmówiłam mu od razu. To i tak nic nie dało. Powiedział, że wpadnie po mnie około 18.

Z ogromnym ociąganiem wstałam z łóżka. Nie miałam ochoty na nic, a tym bardziej na pójście do tej przeklętej szkoły, w której już pewnie połowa uczniów wie, że całowałam się z Jasperem. Już sobie wyobrażałam te ich pogardliwe uśmieszki, kąśliwe uwagi, szepty i wulgarne odzywki. Jeszcze do niedawna miałabym to gdzieś, ale co pomyśli o mnie Peter, gdy się dowie o wszystkim?

Westchnęłam ciężko, stając przed lustrem w łazience. Z miną cierpiętnicy zaczęłam starannie szczotkować zęby, jednocześnie zabijając wzrokiem swoje lustrzane odbicie. Miałam wielką ochotę zrobić sobie krzywdę.

Wszystkie moje postanowienia szlag trafił! I nawet nie miałam pomysłu, żeby odgonić od siebie Jaspera. Myślałam, że już gorzej być nie mogło, a jednak... Na masce mojego samochodu, znowu leżał bukiet kwiatów. Tym razem były to fiołki. Mimo swojego fatalnego nastroju uśmiechnęłam się pod nosem i wsiadłam do samochodu. Od razu stwierdziłam, że te wszystkie bukiety nie mogły być sprawką tego przebrzydłego egoisty. No dobrze, może nie przebrzydłego, ale ogromnie irytującego, wkurzającego kretyna!

Im bliżej byłam szkoły, tym nerwy mocniej skręcały mój żołądek. Poczułam suchość w ustach, a nawet ręce zaczęły mi się delikatnie trząść. Żeby się uspokoić, wzięłam kilka głębszych oddechów, powtarzając pod nosem:

– Wszystko będziesz dobrze, Loreign. Tylko spokojnie. Wszystko będzie dobrze...

Gdy tylko zaparkowałam na parkingu, poczułam, że ten dzień będzie najgorszym dniem w moim życiu. Jednak, gdy wysiadłam i za zaskoczeniem zauważyłam, że mój przyjazd nie wzbudził w nikim jakiegoś szczególnego zainteresowania, nie wiedziałam co powinnam o tym wszystkim myśleć.

Lustro nieśmiertelności [ZMIERZCH] | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz