– I dlatego wyjeżdżasz? Przeze mnie?
– Nie tylko.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową, chociaż zrobiło mi się naprawdę smutno. Znowu miałam stracić bliską mi osobę. Cholera, dlaczego?!
– Nie wrócisz już tu?
– Może kiedyś.
– Znaczy się, kiedy dokładnie?
Uśmiechnął się delikatnie.
– Kiedy będziesz mężatką i matką gromadki dzieci.
– Nie będę... – Nie dokończyłam, zdając sobie sprawę, co chce powiedzieć. – Czyli ostatni raz cię widzę?
– Powinnaś się cieszyć, bo spełniło się twoje nabożne życzenie. – Niespodziewanie się zatrzymał. – Dojechaliśmy.
– Problem w tym – zaczęłam, patrząc na przednią szybę – że wcale nie to chciałam powiedzieć.
Czułam na sobie wzrok Whitlocka, ale nie spojrzałam na niego. Byłam w takiej rozsypce, że pewnie przy odrobinie jego czułości, poprosiłabym go o zmianę decyzji. Wtedy już na pewno zachowałabym się jak rozkapryszone dziecko.
– Czujesz się winna i tylko dlatego jeszcze tu siedzisz. Nawet się na mnie nie wściekłaś mimo, że nazwałem cię rozkapryszonym dzieckiem.
– Naprawdę...
Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo Jazz nachylił się nade mną i pocałował mnie w skroń.
– Uważaj na siebie.
Odwróciłam się w jego stronę i ostatni raz spojrzałam mu w oczy.
– Mimo wszystko, zależało mi na tobie.
Dlaczego to powiedziałam? Co we mnie wstąpiło? Byłam przekonana, że to przez rozmowę z Madisonem. Nikt inny nie był w stanie namieszać mi w głowie po parunastu minutach. Tylko on. Na dodatek, uważał mnie za dziwkę. W oczach samoistnie wezbrały mi się łzy. Jazz nie zorientował się albo udawał, że ich nie widzi.
Moja słowa nic nie zdziałały – na szczęście. Jasper uśmiechnął się niemrawo. Przygryzłam wargę i wysiadłam.
Patrząc jak samochód odjeżdża, czułam że coś tracę. Znów. Rachunek dnia wynosił minus dwa. Zero jakichkolwiek plusów.
Byłam najnieszczęśliwszą dziewczyną na świecie. I nic nie mogło tego zmienić.
Ten weekend miał być cudowny. Miałam zacieśnić relacje z dziadkami. Namówić rodziców, aby pozwoli mi w następny weekend do nich pojechać. Był jeszcze Thomas. Chciałam jakoś złagodzić nasze stosunki i znaleźć w nim znowu przyjaciela, takiego najprawdziwszego.
Co dostałam w zamian?
Podwójnie złamane serce przez facetów, którzy na dobrą sprawę, mieli dla mnie nic nie znaczyć. Miało mi na nich nie zależeć i do żadnego z nich miałam nic nie poczuć. Wszystko oczywiście było na opak. Madisona pokochałam, a Jazza... sama nie wiem czym było to, co czułam, gdy był obok. I wpadłam z deszczu pod rynnę, no naprawdę, powinnam była dostać Oscara za granie najlepszej idiotki na świecie!
Co za ironia losu!
Ledwo wróciłam do domu po dość traumatycznym przeżyciach, a od progu od razu zostałam zaatakowana przez mojego brata.
– Marisso, musimy natychmiast pogadać.
– Nie.
– To pilne.
CZYTASZ
Lustro nieśmiertelności [ZMIERZCH] | ZAKOŃCZONE
VampireMarissa zawsze czuła, że nie pasuje do Grovetown. Zakochana w pięknym Blois, tęskniła za swoimi dziadkami i innym życiem. Ku swojemu niezadowoleniu, poznała zakręconą Jane oraz Petera, który skradł jej serce. Jasper zawsze pozostawał nieosiągalny d...