Ile razy człowiek musi się sparzyć, aby zrozumieć, że niektórych rzeczy po prostu nie powinno się robić ani mówić.
Nie spałam pół nocy, bo ciągle myślałam o Jasperze i jego chęci pocałowania mnie. Miałam ogromną nadzieję, że właśnie to chciał zrobić. Nie wyobrażałam sobie, że to wszystko miałoby być wymysłem mojej wyobraźni. Czułabym się z tym fatalnie. Zresztą, jak miałabym spojrzeć Jasperowi w oczy? Bo czy mogłam mu pozwolić na cokolwiek? Zraniłam go, a więc chyba powinnam być bardziej ostrożna i w jakiś sposób zasłużyć na jego bliskość. Nie mogłam po raz setny wmawiać mu, że jest ważniejszy, a Peter powinien zniknąć z mojego życia.
Westchnęłam ciężko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła siódma rano. Było nadzwyczaj wcześnie, a mi kompletnie nie chciało się spać. Na dodatek, gips nie był wygodny do leżenia w łóżku. Potrafił tylko zawadzać i swędzieć. Nawet nie chciałam myśleć o tym, że zostały mi jeszcze trzy tygodnie męki. Byłam uzależniona od mamy i jej opieki. Niby mogłam poprosić o to brata, ale niekoniecznie chciałam, aby widział mnie nago.
Ktoś zapukał do drzwi, więc zacisnęłam zęby. Nienawidziłam tego dźwięku. Ciągle mi przypominał, że jestem uwięziona we własnym pokoju. Odwróciłam głowę w strony drzwi, zza których wystawała głowa Matta.
– Zezłościsz się, jeśli pójdę do szkoły? – zapytał, patrząc na mnie z troską.
– Czy ja jestem niepełnosprawna czy co?
– No dobra, tak tylko pytam. – Uśmiechnął się niepewnie. – Na pewno wytrzymasz sama do piętnastej?
Obrzuciłam go lodowatym spojrzeniem.
Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej nienawidziłam tego domu, pokoju i wszystkich wokół. Ich nadopiekuńczość mogłaby doprowadzić człowieka do grobu.
– Wytrzymam – mruknęłam. – Przestaniecie być tacy irytujący?
– Mam zadzwonić do Petera lub Jaspera?
Moje brwi automatycznie się uniosły.
Matthew nienawidził Jaspera z całego serca i mimo, że Peter był jego kumplem, to przecież byłabym z nim sama w domu! Sama w pokoju! W pokoju z łóżkiem! Pominę tysiąc innych insynuacji, na które powinien wpaść każdy nadopiekuńczy brat.
Czy na pewno dobrze się czuł?
– Matt, wszystko z tobą w porządku?
– Pytam poważnie. Zadzwonić?
Nie miałam siły na kłótnie, więc pokręciłam głową.
– Powinni też chodzić do szkoły/ Poradzę sobie. Jestem już wystarczająco duża, aby spędzić sama w domu kilka godzin.
– Jesteś pewna?
– Idź już, bo zaczynasz mnie denerwować – mruknęłam zezłoszczona. – No już!
Matthew uśmiechnął się, po czym ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
Zaskoczona nie za bardzo wiedziałam, co powinnam była sobie myśleć. Zachowanie brata było dziwne. Nie wiem, może myślał, że którykolwiek z nich był w stanie zatrzymać Estherę. A nawet jeśli, to był w bardzo wielkim błędzie. Nie zamierzałam mu czegokolwiek tłumaczyć. Owszem, mogłam, ale zrozumiałby? Cokolwiek?
Nie.
Westchnęłam ciężko, bo traciłam powoli wszystkie siły i nerwy. Obróciłam się plecami do drzwi i zamarłam.
– Serio? – spytałam, głośno zgrzytając zębami, jednocześnie obrzucając Jaspera zimnym spojrzeniem. Może w innych okolicznościach szybko wyskoczyłabym spod kołdry i rzuciła mu się na szyję, po głowie chodziły mi jednak zupełnie inne myśli. – Zapomniałeś, że istnieje coś takiego jak drzwi?
CZYTASZ
Lustro nieśmiertelności [ZMIERZCH] | ZAKOŃCZONE
VampireMarissa zawsze czuła, że nie pasuje do Grovetown. Zakochana w pięknym Blois, tęskniła za swoimi dziadkami i innym życiem. Ku swojemu niezadowoleniu, poznała zakręconą Jane oraz Petera, który skradł jej serce. Jasper zawsze pozostawał nieosiągalny d...