Rozdział 51

454 25 16
                                    

Wieczorem siedziałam w swoim pokoju i pewnie, gdyby nie gips, łamałabym sobie palce, rozgryzając sprawę z Jasperem. Nie chciałam o nim dużo myśleć, bo za każdym razem, gdy to robiłam, widziałam go w łóżku z jakąś dziewczyną. Doskonale wiedziałam, że stanowiłaby dla niego tylko posiłek, ale nie mogłam mieć pewności, że tak będzie też tym razem.

Nigdy nie zachowywałam się jak jego dziewczyna i nie miałam prawa wymagać od niego wierności, skoro sama ciągnęłam w nieskończoność sprawę z Peterem. Obiecywałam mu gruszki na wierzbie i zachowywałam się jak niczego nieświadoma idiotka.

Męczyło mnie ciągłe rozpamiętywanie, ale nie potrafiłam znaleźć dla siebie zajęcia. Rodzice nie chcieli mnie puścić do szkoły, jednocześnie odsuwając od wszystkich domowych obowiązków. Kiedyś byłabym wniebowzięta. Ale nie w takich okolicznościach.

Z głupich myśli wyswobodził mnie dźwięk rozdzwonionej komórki. Zaskoczona i jednocześnie przepełniona nadzieją, złapałam telefon i szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę. Jakie ogromne było moje rozczarowanie, kiedy po drugiej stronie usłyszałam głos Keitha.

– Witaj, Marisso.

– Dobry wieczór, panie policjancie – mruknęłam, nie ukrywając zawodu.

– Spodziewałaś się innego telefonu?

Osobiste miłosne rozterki z pewnością go nie interesowały, już nie mówiąc o wampiryzmie Jaspera.

– Nie, po prostu niezbyt dobrze się czuję.

– Jak ręka?

Westchnęłam ciężko.

– Mogłoby być lepiej, ale nie jest źle – powiedziałam, starając się być miła. – Coś się stało? Jakieś nowe wieści w sprawie Esthery?

– Owszem, znalazłem coś, ale wątpię abyś była szczęśliwa z tego powodu.

– Ostatnimi czasy niekoniecznie należę do grona szczęśliwców, więc raczej nic mnie nie zaskoczy.

– Musiałem naprawdę zagłębić się w historię rodziny Holle i z pewnością nie jest to rozmowa na telefon – powiedział ściszonym głosem. – Twoi rodzice będą jutro rano w domu?

Odruchowo spojrzałam w stronę drzwi. Może rodzice nigdy mnie nie szpiegowali, a raczej nigdy ich na tym nie przyłapałam, ale wolałam dmuchać na zimne. Nie chciałam kolejnych problemów, bo jak wytłumaczyć rodzicom, że mój były chłopak jest wampirem?

– Będą w pracy, ale nie wiem czy mój brat nie zrobi sobie wolnego, aby móc mnie pilnować.

– Nie idziesz do szkoły?

– Rodzice dostają szału, gdy ich o to pytam, więc dopóki Esthera nie wyzionie ducha, będę skazana na siedzenie w swoim pokoju do końca życia – mruknęłam. – Nawet nie wiem, czy wampiry umierają...

Keith zaśmiał się krótko.

– Porozmawiamy jutro. Możesz pytać o wszystko.

– Czy jest szansa, że jutro dowiem się o wszystkich tajemnicach?

– Chciałbym, aby tak właśnie było, ale...

– ... to nie koncert życzeń – dokończyłam za niego.

– Zapomniałbym! Mogłabyś skontaktować się z Jasperem? – zapytał w taki sposób, że od razu zrozumiałam, że to było retoryczne pytanie. – Chciałbym, aby był obecny przy naszej rozmowie.

– Oczywiście – rzuciłam ochoczo, chociaż w głowie zastanawiałam się, co ja w ogóle powiem Whitlockowi, gdy usłyszę jego głos w słuchawce. – O której Pan się zjawi?

Lustro nieśmiertelności [ZMIERZCH] | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz