Rozdział 56

468 24 3
                                    

Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Harriet stała przede mną i wydawała się być średnio zainteresowana faktem, że nie powinna pojawiać się w moim domu, a tym bardziej w moim pokoju – pokoju swojej córki. Nie wiedziałam, jak powinnam się zachować i co powiedzieć. Ostatnim razem, gdy ją widziałam, to nawet nie zdawałam sobie sprawy, że może być wampirem i jednocześnie moją matką.

– Co ty tu robisz? – mruknęłam zdenerwowana.

– Czekałam na ciebie – powiedziała takim melodyjnym głosem, że mogłaby oczarować całe Grovetown i nikt nawet by się nie zorientował. – Trochę długo ci zetrwało to całe pozbywanie się ciężaru, jak to sama nazwałaś.

– Podsłuchiwałaś?!

– A miałam inne wyjście? Gdybym złożyła ci wizytę, twój ojciec padłby na zawał. Oczywiście, włącznie ze swoją żoną.

– Moją matką – powiedziałam twardo, ściągając kurtkę, a potem bluzę

Harriet się zaśmiała.

– Zabawnie to brzmi.

– Nie chciałaś mnie – mruknęłam z wyrzutem, obserwując jak ze stoickim spokojem podchodzi do mojego biurka i bierze do rąk ramkę ze zdjęciem, na którym byłam wraz z Thomasem. – Zostaw to.

Kobieta uśmiechnęła się w dziwny sposób.

– Gdybyś widziała minę Jaspera, kiedy dowiedziałam się o tym twoim przyjacielu. Prawie złamał karki wszystkim ludziom, którzy pojawili się na jego drodze, kiedy tak biegł do ciebie, aby mieć pewność, że mówiłam prawdę. Dziwne, że nigdy nie potrafił mi do końca zaufać – powiedziała z udawanym żalem, po czym odłożyła ramkę z powrotem na biurko.

Założyłam ręce na klatce piersiowej, zaciskając mocno usta.

Nie mieściło mi się w głowie, że ta kobieta może być właśnie moją matką. Była tak wybrakowana pod względem uczuciowym i emocjonalnym, że bliżej było jej do trupa lub zombie niż do wampira.

– Chyba nie przyszłaś tutaj rozmawiać o Jasperze.

Harriet odwróciła się do mnie przodem, świdrując zimnym spojrzeniem.

– Masz wyjątkowo kiepski gust.

– Słucham?!

– Rozumiem, że możesz być ryzykantką, która uwielbia dreszczyk emocji, adrenalinę we krwi i tym podobne, ale żeby związać się z wampirem? Nie uważasz, że to jest niemądre?

– Tym bardziej, że bardzo mądre było skakanie z mostu z dzieckiem w brzuchu.

Nie wydawała się nawet być zaskoczona, że o tym wspomniałam. Uśmiechnęła się krzywo, po czym zacisnęła usta, w dokładnie taki sam sposób jak ja. Przez ułamek sekundy widziałam w tej kobiecie siebie. Wciąż była bardzo młoda, bo wampiryzm pozwolił jej zachować młodość. Ze mną miało być dokładnie to samo.

Pytanie: czy to na pewno było moje marzenie?

– Wiesz tylko to, co ktoś usłyszał z drugiej ręki. Nigdy nikt nie zapytał się mnie, jak się czułam. Patrzyli na mnie z litością i współczuciem, pewnie licząc, że to sprawi, że będę patrzyła na ciebie w dokładnie taki sam sposób i dzięki temu cię pokocham.

– Nigdy nikogo nie kochałaś. Ktoś taki jak ty, nie potrafi kochać.

– To jest twoje zdanie.

Wypuściłam ze świstem powietrze z płuc, czując złość i gniew. Byłam wściekła. Nie tylko na Harriet, ale i na cały świat.

– Mój tata ułożył sobie życie, a ty nie potrafiłaś odpuścić! Widziałaś, że byli szczęśliwi! Ale nie... musiałaś się wtrącić i postawić ich świat na głowie.

Lustro nieśmiertelności [ZMIERZCH] | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz